KINO OKO
Janusz Majewski, reżyser „Zaklętych rewirów” czy „C.K. Dezerterów”, pomimo swoich 84 lat jest nie tylko w świetnej formie życiowej, ale i artystycznej. Jego najnowszy film „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy” to pokaz klasy, inteligencji i subtelnego dowcipu, których tak często brak współczesnym twórcom głupawych komedyjek nieromantycznych. Ten obraz to powód, by pójść do kina na polski film!
Fabian Apanowicz (Maciej Stuhr), żołnierz polski, który po wojnie pozostał w Anglii, wraca pod koniec lat pięćdziesiątych do ojczyzny. Stalin nie żyje, a w Polsce gomułkowska odwilż. Fabian przyjeżdża do mieszkającej w Ciechocinku siostry (Sonia Bohosiewicz), a jako mienie przesiedleńcze przywozi czerwony kabriolet marki Bentley oraz wielką miłość do amerykańskiego jazzu i swingu.
Na PRL-owskiej prowincji poznaje korowód innych dziwaków i ekscentryków, z którymi łączy go pasja do muzyki, a z czasem i przyjaźń. Tak powstaje Big Band z prawdziwego zdarzenia w iście amerykańskim stylu. Do grupy zapaleńców dołącza tajemnicza brunetka, Modesta Nowak (Natalia Rybicka), która użycza zespołowi swego głosu. I tak orkiestra rusza w trasę koncertową…
Historia prosta, ale ugryziona przez twórców w bardzo subtelny sposób, dzięki czemu wyciągnięta została na powierzchnię cała jej niezwykła głębia. Choć muzyka amerykańska była w PRL-u sprawą politycznie problematyczną, bo z jednej strony to dźwięki zepsutego, burżuazyjnego Zachodu, ale z drugiej muzyka uciskanych mas, reżyser nie skupia się na politycznym aspekcie tamtych czasów – ówczesny ustrój jest tylko tłem wydarzeń.
Jest to duża siła „Excentryków”, których fabuła opowiada o sile przyjaźni, pasji i muzyki, a nie o politycznym babraniu się w historii. Majewski w sposób pełen miłości do detalu pokazuje realia epoki, stroje, architekturę, przedmioty; portretuje, bez ośmieszania, polską prowincję i jej mieszkańców, ludzi, którzy chcą po prostu kochać, tańczyć i cieszyć się życiem pomimo realiów ustrojowych, w którym przyszło im żyć.
Głównym bohaterem filmu jest tu muzyka. To ona stanowi platformę wyrażania siebie, tęsknotę za kolorowym, radosnym życiem i silne pragnienie wolności. Oprócz znanych nam standardów jazzowych w filmie słyszymy oryginalną muzykę Wojciecha Karolaka, który pojawia się na ekranie w roli pianisty hotelowego. Olbrzymim atutem filmu są aktorzy i ich kreacje. Majewski odkurzył całą masę najlepszych polskich mistrzów sceny, których potencjał nie jest obecnie wykorzystywany w polskiej kinematografii ze szkodą dla niej.
Wiktor Zborowski jako milicjant kochający czarne rytmy, Wojciech Pszoniak jako tropiący homoseksualizm w literaturze stroiciel fortepianów, Adam Ferency, Marian Dziędziel, Marian Opania, Władysław Kowalski – wszyscy oni zasługują na ogromne brawa. Każda, nawet najbardziej epizodyczna rólka w ich wykonaniu to majstersztyk.
Mnie najbardziej uwiodła Magdalena Zawadzka jako bufetowa w klubie nocnym oraz Anna Dymna jako złamana przez życie, ale trzymająca fason, popijająca w ukryciu Bayerowa. Dymna swoją drugoplanową rolą ukradła cały film. Padam na kolana! Błagam, więcej Anny Dymnej w kinie!
„Excentrycy” nie są komedią, w której ktoś wpada na przeszklone drzwi i łamie nogę na skórce banana. To subtelne kino obyczajowe, dotykające w bardzo delikatny sposób bardzo ważnych tematów. Srebrne Lwy w Gdyni dla tego filmuokazały się bardziej niż zasłużone! Polecam z całego serca.
Magdalena Marszałkowska