Marek Nowakowski

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Marek Nowakowski debiutował w 1957 roku opowiadaniem „Kwadratowy” i opowiadaniu jako gatunkowi literackiemu dotąd pozostał wierny. Na niewielu stronach potrafi, jak mało kto, w interesujący sposób opowiadać interesujące historie. Pisze dużo i właściwie  nie ma roku, by nie ukazała się jego nowa książka. Gdyby nawet stało się tak, że na okładce czy stronie tytułowej zabrakłoby nazwiska autora, to jego czytelnikom wystarczyłoby przeczytanie jednej, dwóch stron, by rozpoznać charakterystyczny styl Marka Nowakowskiego – pisarza rozpoznawalnego, jak nazwał go przed laty Michał Łukaszewicz.

Nie wątpię, że czytelnik tej rubryki z twórczością Nowakowskiego spotkał się niejeden raz, że przeczytał niejedno jego opowiadanie i poznał niejednego bohatera tych opowiadań, bohatera skłóconego ze światem codziennych kompromisów i układów, człowieka z marginesu, często buntownika o ciekawej biografii, niebieskiego ptaka, złodziejaszka, sutenera, dziewczynę z ulicy.

Bohaterowie Nowakowskiego odchodzą, zapijają się, wpadają w obłęd, ale też zmieniają się, tak jak zmienia się polska rzeczywistość, której autor niemal pół wieku jest kronikarzem. Knajaków rządzących się swoistym kodeksem honoru zastępują bezwzględni mafiosi czy sfrustrowani, nie nadążający za kapitalistycznymi przemianami badylarze. Nie zmienia się jednak tło mniejszych czy większych ludzkich dramatów.

Najczęściej jest nim Warszawa, ale nie ta od Starego Miasta czy Alei Jerozolimskich. Bohaterowie Nowakowskiego wywodzą się z tej „gorszej” Warszawy, z Pragi czy Bródna. I ta Warszawa obrzeży, dziś już coraz mniejsza, to rownież bohater opowiadań Nowakowskiego.

Z bogatej twórczości Marka Nowakowskiego ostatniego dziesięciolecia polecam uwadze czytelnika kilka tytułów. Przede wszystkim będą to Powidoki. Chłopcy z tamtych lat, wydane w 1995 roku, na które złożyły się pisane i drukowane przez „Express” przez trzy lata felietony, felietony o miejscach w Warszawie, których już nie ma, a które dla autora mają znaczenie magiczne.

Są miejscami, które, jak sam mówi, „są po prostu ważne w mojej biografii”; odżywa więc ulica Złota, dawny Dworzec Główny, dawne kina, knajpy i kawiarnie, ale też odżywają charakterystyczne dla tej nie tak znów dawnej Warszawy postacie i figurki. Powidoki to cały ciąg postaci i miejsc, wytwarzający specyficzny mikroklimat Warszawy.

Te felietony, a może raczej wspominki, czasem mikroopowiadania, to taki swoisty fotoplastykon odchodzącej Warszawy. Mistrzowsko napisane należą do najlepszych książek Marka Nowakowskiego.

 

Zachęcam również do sięgnięcia po opowiadanie Empire, wydane w 2001 roku, którego akcja rozgrywa się na początku lat pięćdziesiątych w małym podwarszawskim miasteczku wśród gruzów zniszczonej stolicy.

To prosta i wzruszająca historia o blichtrze utraconego raju, o kłamstwie w imię miłości.

 

Tym później urodzonym czytelnikom, którzy PRL znają już tylko z historii, ale i tym starszym, którzy go przeżyli, rekomenduję wydany w 2002 roku Mój słownik PRL-u. Marek Nowakowski unika w nim czarno-białego schematu w myśl zasady „bywało wesoło, ale bywało i groźnie.

Jedni walczyli, drudzy się świnili”. W 58 hasłach autor stara się przedstawić realia tych czasów, a hasła te dotyczą, najogólniej mówiąc, systemu języka władzy, symboli, instytucji czy narzucanych obyczajów.

To krótkie ciekawe historie literackie, często ironiczne zapisy, które nie tyle wzbogacają naszą wiedzę, ale przede wszystkim dają dystans do czasu przeżytego.

 

W tym samym roku Nowakowski obdarzył czytelników zbiorem Opowiadań ulicznych, w których na pierwszym planie są mafiosi, skorumpowani politycy, bandziory nie mający już nic wspólnego z mitologizowanym we wcześniejszych utworach honorowym lumpem.

W 2004 roku ukazały się dwa zbiory opowiadań Nowakowskiego: przesycony uczuciem, wyrafinowany Nul i To wolny świat.

To wolny światto krótkie, świetnie napisane obrazki z życia wielkiego miasta, sygnały o tym, co dzieje się na ulicach, śmietnikach i bazarach, a o czym wolelibyśmy nie wiedzieć.

O ile dawniej Marek Nowakowski swe utwory poświęcał środowiskom szeroko rozumianego lumpenproletariatu, a w latach osiemdziesiątych swym krytycznym osądem obejmował całe społeczeństwo, o tyle w wydanym w 2005 roku zbiorze opowiadań Stygmatycy daje czytelnikowi portrety ludzi, którym powszedni byt skomplikowały zmiany ustrojow

Mamy tu więc całą galerię osób przegranych, zubożonych, nie potrafiących przystosować się do nowej rzeczywistości – od dawnej tzw. prywatnej inicjatywy po byłych dygnitarzy.

 

I wreszcie ostatnia książka – Nekropolis (2005) – zbiór dwudziestu opowieści o pisarzach, politykach, redaktorach i sportowcach, ale także o sobie samym, o atmosferze literackiej, o „nocnych rodaków rozmowach” w zadymionych restauracjach czy knajpach. Przypomnienie ludzi z II Rzeczypospolitej.

Opowiadania Nowakowskiego najczęściej są krótkie, ale zawsze mistrzowskie, dające epicki obraz kilku polskich dziesięcioleci. Zachęcając do ich lektury, myślę również o potencjalnych uczestnikach konkursu literackiego, rozpisanego przez Koło Regionalne Klubu Polskiego środkowe Poważe, dla których opowiadania tego pisarza mogą być dobrym wzorcem formalnym.

Danuta Meyza-Marušiak

MP 6/2006