Eustachy Rylski i jego powieści

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Prozaik, dramaturg, scenarzysta filmowy, autor sztuk teatralnych i scenariuszy filmowych Eustachy Rylski nieczęsto obdarza czytelników nową książką. Słyszałam nawet opinię, że Rylski pisze i wydaje nową powieść tylko wówczas, gdy ma czytelnikowi naprawdę coś ważnego do powiedzenia. I trudno temu twierdzeniu zaprzeczyć.

W 1984 roku zaskoczył i czytelników, i krytyków dojrzałością i oryginalnością swego debiutu prozatorskiego. Debiutancki dyptyk Stankiewicz. Powrót trafił do rąk czytelnika w momencie, gdy po ogłoszeniu stanu wojennego literaturę polską zdominowało odwoływanie się do patriotyzmu romantycznego, heroizmu przegranych powstań i bitew. Rylski podjął polemikę.

Dla bohaterów dyptyku, ludzi o polskim rodowodzie, którzy znaleźli się na ziemiach porewolucyjnej Rosji, z dumą noszących mundury carskich oficerów odwoływanie się do chwały powstań czy wspomnień z pól bitewnych to puste frazesy, mające rekompensować przegrane, słabość i nieporadność. W świecie liczy się siła i posłuch, a nie wyżywanie się w desperackich czynach i lamentowaniu.

Stankiewicz. Powrót to proza nosząca wszystkie cechy powieści historycznej, ale jednocześnie w swym przekazie była w latach osiemdziesiątych powieścią niezwykle aktualną.

W 1987 roku ukazał się tom opowiadań Rylskiego Tylko chłód, a w roku 2004 Wydawnictwo „świat Książki” przyniosło jego drugą powieść Człowiek w cieniu, za którą autor otrzymał Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza. Pisarz otrzymał nie tylko 8 tys. dolarów, ale także medal z podobizną patrona nagrody i sentencją: „Jedynie prawda jest ciekawa”.

Bohater tej powieści, zrodzony na pograniczu polskiej i rosyjskiej mentalności, wywodzący się z elit rosyjskiego ziemiaństwa, z wyroku losu znalazł się w Polce. Tu przeżywa czas zimnowojenny i lata małej stabilizacji, a potem rozpad reżimu. Z nadzieją witając rok 1989 – rok wielkiego przełomu, postanawia wyjść z cienia, stać się aktywnym członkiem wspólnoty obywatelskiej. W tym przełomie widzi jednak także „…ofensywę motłochu, tę całą górę ludzkiego śmiecia idącego w awangardzie zmian“.

Nie spełnia się jednak jego nadzieja, że państwo otrząśnie się z tej „hołoty”. Państwo „samo staje się sprzedajną, rozchwianą od ściany do ściany hołotą”, a nasz bohater chłodnym, pełnym pogardy obserwatorem, podejmującym adekwatne do sytuacji działania.

Trzecia powieść Eustachego Rylskiego Warunek, wydana w 2005 roku, wzbudziła znów wiele emocji. Spotkałam się z jednej strony z opinią, że: „…to bardzo nudna książka o ciekawym zakończeniu”, zaś z drugiej, że: „…to obok Wszystkich języków świata Zbigniewa Mentzla najlepsza powieść polska roku 2005”.

Nie roszcząc sobie pretensji do wydawania sądów tak arbitralnych i pozostając w roli informatora dzielącego się z czytelnikami swymi wrażeniami z lektur, mogę tylko zachęcić do sięgnięcia po tę na pozór klasyczną historyczną powieść.

Każdy, kto wcześniej przeczytał Stankiewicza, znów utwierdzi się w swej opinii, że Rylski, jak mało który współczesny polski pisarz, ma wielki talent opowiadacza ciekawych historii. Powieść rozpoczyna się jesiennym świtem, gdy z oparów mgły wyłania się kilkunastu jeźdźców prowadzonych przez urodziwego, choć zmęczonego wojną oficera.

Tym oficerem jest kapitan Rangult, najsławniejszym szwoleżer w polskiej armii idącej z Napoleonem podbić Moskwę. Cel jest już bliski, ale na swej drodze spotyka on porucznika Semena Hoszowskiego, kuriera z kwatery wodza naczelnego. I to spotkanie odmieni życie obu.

Każdy był inny: Rangult hrabią, trochę typem błędnego rycerza, dla którego życiem była wojna, a Napoleon bogiem; Hoszkowski synem biednego wołyńskiego popa, nie widzacego żadnego powodu, by wypić ze szwoleżerami zdrowie cesarza. Szwoleżerowie obrażają się na Hoszowskiego, Rangult wzywa go na pojedynek.

Naszych bohaterów różni nie tylko pochodzenie – każdy z nich prezentuje inną filozofię życiową. Splot wydarzeń sprawia, że tak różni ludzie porzucają armię i we dwójkę udają się w wędrówkę po bezdrożach Rosji. Poznając głód i cierpienie, toczą nieustanny spór o wartości. To mądra książka, a jej autor nie zgadza się, by historia i polityka decydowały o jakości życia ludzkiego, spychały człowieka w trywialność, pozbawiały możliwości własnego wyboru idei, a także własnego wyboru tradycji, z którymi chce się solidaryzować.

Warunek z całą pewnością nie jest książką nudną, jest książką dla czytelnika myślącego, który i dziś staje przed dylematem wyboru.

Danuta Meyza-Marušiak

MP 3/2006