Dżentelmen słowa

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

„Młody, obiecujący pisarz” – kilka dobrych lat temu usłyszałam pierwszy raz o Jacku Dehnelu. Stereotypowo wyobraziłam sobie, że jest to kolejny „młody gniewny” – zbuntowany, za wszelką cenę oryginalny, na wskroś nowoczesny, może wulgarny (to pewnie za sprawą prozy Masłowskiej…) i przesadnie egocentryczny. Z tym ignoranckim wyobrażeniem zabrałam się za czytanie „Lali” i już po kilku stronach zrozumiałam, jak bardzo się względem Dehnela pomyliłam.

Dawno nie czytałam książki polskiego autora napisanej z tak dużą sprawnością i kompetencją językową; mistrzowsko skomponowanej i bardzo interesującej. W bardzo dużym i niesprawiedliwym uproszczeniu można napisać, że „Lala” jest książką o dzieciństwie i fascynującej młodości babki autora, Heleny „Lali” Bienieckiej.

Czytelnik szybko zorientuje się, że Bieniecka, zresztą podobnie jak pozostali członkowie rodziny Dehnela, to postać niezwykła – erudytka, obracająca się w kręgach inteligentów i artystów. Wśród znajomych Lali i jej bliskich pojawiają się Konstanty Ildefons Gałczyński, historyk Gerard Labuda, profesor Tadeusz Kotarbiński (u którego studiowała), znakomity tłumacz i eseista Julian Rogoziński (pierwszy mąż Lali) i wielu innych.

Dehnela umiejętność opisywania przeszłości i opowiadania fascynującej historii budzi szacunek i podziw, szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę, że pisząc „Lalę” miał niewiele ponad 20 lat! Nie chcę Państwu tej powieści streszczać, bo raz, byłoby to zupełnie bezcelowe, dwa – szczerze zachęcam do jej przeczytania. Mam nadzieję, że trafi ona w Państwa gusta. Od momentu ukazania się „Lali” w 2006 roku Dehnel był za nią wielokrotnie nagradzany, m.in. Paszportem Polityki; otrzymał również od Rady Języka Polskiego tytuł Honorowego Ambasadora Polszczyzny.

Powieść przetłumaczono na wiele języków obcych, m.in. hebrajski, hiszpański, litewski, niemiecki, słowacki, turecki, węgierski i włoski.

Tyle o „Lali”, która nie jest jedynym dziełem Dehnela. Spod jego pióra wyszło kilka innych książek, spośród których szerszej publiczności najlepiej znane są „Balzakiana” (2008) i zbiór opowiadań „Rynek w Smyrnie” (2007). Przez odbiorców i krytykę doskonale przyjęte zostały także tomiki poezji Dehnela (za „Żywoty równoległe” otrzymał w 2005 roku prestiżową Nagrodę Kościelskich).

Mimo niewątpliwego talentu, erudycji i wysokiej kultury osobistej Dehnel wzbudza wiele emocji i kontrowersji. Wystylizowany na XIX-wiecznego dandysa (proszę sobie wyobrazić współczesnego trzydziestolatka, wkładającego na co dzień cylinder i surdut!), z nienagannymi manierami i przesadną dbałością o wygląd często określany bywa mianem pretensjonalnego pozera.

Przez niektóre środowiska atakowany jest za swój homoseksualizm, do którego sam się otwarcie przyznaje (wspominał, iż ma on odzwierciedlenie w jego poezji). Środowiska gejowskie zarzucają mu natomiast, że nie wystarczająco dużo obnosi się ze swoją orientacją i nie wykorzystuje swojego autorytetu do walki o prawa gejów. Do tych zarzutów odniósł się z dużym spokojem i klasą. „Wiele postulatów środowisk gejowskich (…) uważam za słuszne, ba, podstawowe, i popieram rozmaite inicjatywy (marsze, zbieranie podpisów), które kiedyś może doprowadzą do ich wcielenia w życie.

Ale równocześnie myślę sobie, że taka walka ma skutki uboczne, bo musi wyrabiać (czy raczej utrwalać) myślenie dychotomiczne – geje i reszta świata, matryca i odstępcy. I, myślę sobie dalej, jest też inny głos, który tamten wspomaga, taki mianowicie: Jestem gejem i nie ma potrzeby przesadnego wspominania o tym – bo to normalne. Koniec. Kropka. Więc ja przedstawiam mojego chłopaka jako mojego chłopaka nie dlatego, że chcę się pochwalić naszą orientacją (bo to jak chwalić się kolorem tęczówki), ale dlatego, że gdybym przyszedł gdzieś z dziewczyną, to też bym ją przedstawił jako moją dziewczynę” – mówił w wywiadzie dla „Polityki” w 2007 roku.

Katarzyna Pieniądz

MP 11/2012