Żegnaj świnko!?

 OKIENKO JĘZYKOWE 

Niedawno polskie media obiegła informacja, iż… nie ma już świnki morskiej. Nie, na szczęście nie wyginęła, jak wiele innych gatunków – ot, po prostu zmieniła tylko swoją nazwę.

Właściwie to nie miała w tym względzie nic do powiedzenia, gdyż nazwę jej zmienili naukowcy, którzy w wydanej w roku 2015 przez Muzeum i Instytut Zoologii PAN w Warszawie publikacji, zatytułowanej „Polskie nazewnictwo ssaków świata”, zwierzę, którego łacińska nazwa brzmi Cavia porcellus, a które powszechnie jest, a raczej było znane pod nazwą świnka morska, zostało opisane jako… kawia domowa. Informacja ta zbulwersowała nie tylko miłośników świnki morskiej, ale i zwykłych użytkowników języka. I raczej nie pomogły argumenty naukowców, że zmiana nazwy jest tylko efektem próby naprawienia wcześniejszej pomyłki tłumaczeniowej i wyrównania nazewnictwa całej grupy zwierząt należących do rodzaju Cavia. Większość społeczeństwa tę zmianę oceniła jako zbędną, totalnie niepotrzebną.

Kto ma rację?

Cavia porcellus to niewielki gryzoń pochodzący z Ameryki Południowej, udomowiony przez tamtejszych Indian już 5 tys. lat temu. Inkowie hodowali go nie tyle dla jego urody i towarzystwa, ale… dla mięsa, które w Boliwii, Argentynie czy Peru do dziś, niestety, stanowi ważny składnik regionalnej kuchni. W Europie, dokąd przywieziono go w wieku XVI, hodowany jest tylko jako zwierzę domowe, towarzyszące człowiekowi.

Nazwanie tegoż zwierzęcia świnką wynikło wskutek błędnego tłumaczenia nazwy hiszpańskojęzycznej na angielską (guinea pig), a z języka angielskiego na poszczególne języki narodowe – ang. pig ‘świnia’. Niektórzy tę nazwę uzasadniają też fizycznym podobieństwem świnki morskiej, przepraszam, kawii do świni – chodzi o proporcje głowy wobec reszty ciała, krótką szyję i zaokrąglony zad. Zwolennicy tej drugiej, wątpliwej teorii pochodzenia nazwy twierdzą ponadto, że oba gatunki większość czasu spędzają na jedzeniu, co jeszcze bardziej je do siebie zbliża. A ponadto jedne i drugie zwierzęta wydają podobne dźwięki.

Dawną nazwę gryzonia dopełniało określenie „morska”. I ono także nie znalazło aprobaty specjalistów od systematyki zwierząt (nie od języka!). Skąd się wzięło? Jedni twierdzą, że to także pomyłka, bowiem powinno brzmieć „zamorska”, jako że przywieziono ją zza morza, inni uważają, że jest to efekt przyswojenia sobie staroniemieckiej nazwy tegoż zwierzęcia merswin, co oznaczało pierwotnie ‘delfin’; ponoć zwierzęta te wydają dźwięki podobne do tych emitowanych właśnie przez delfiny. A jeszcze inni twierdzą, że „morska”, ponieważ dawniej żaglowce płynące do Nowego Świata zabierały ze sobą w morską podróż duże zapasy świnek, jako… źródło świeżego mięsa.

Jak zwał tak zwał, wiadomo jednak, że gryzoń ten nie jest ani świnką, ani morską. Ale czy to powód, by zmieniać jego nazwę? W języku mamy przecież wiele przykładów nieadekwatnych czy nieuzasadnionych nazw. Jako przykład niech posłużą Indianie, którzy z Indiami nie mają nic wspólnego, a których tak nazwał Krzysztof Kolumb, wierząc, że dotarł do Indii. Oczywiście nazwa tego ludu nie wszędzie jest akceptowana – w Kanadzie  oficjalnie są to First Nations (‘Pierwsze Narody’), zaś w USA  Native Americans (‘Tubylczy lub Rdzenni Amerykanie’) lub First Americans(‘Pierwsi Amerykanie’).

Zresztą, nie ma o co kruszyć kopii, niech w systematyce zwierząt Cavia porcellus nazywa się kawią domową, tak jak np. awokado smaczliwką, mlecz mniszkiem lekarskim a wieloryb waleniem. Dla szerokiego grona użytkowników języka nadal to jednak będzie świnka morska.
Ci, którzy zdecydowanie sprzeciwiają się nowej nazwie, mogą dołączyć do grona jej zwolennków, którzy założyli nawet profil „Obrońmy świnkę morską” na jednym z portali społecznościowych. I właśnie na tym profilu znalazłam taki oto wierszyk autorstwa Marcelego Szpaka, który na koniec przytaczam:

Proszę państwa, oto kawia.
Chętnie z wami porozmawia
Nie chce gadać, fochy czyni?
Zwyzywajcie ją od świni.

Maria Magdalena Nowakowska

MP 9/2015