OKIENKO JĘZYKOWE
Sprawa dotyczy przyimków, czyli wyrazów nieodmiennych, nie mających w zdaniu samodzielnego znaczenia, wskazujących zwykle na relacje przestrzenne.
Niektóre z nich mają oboczne formy, rozszerzone o dodatkowe e, np. bez // beze, nad // nade, przez // przeze itd. Istnienie tych par wynika z historycznego procesu, który zaszedł w języku dawno temu i który nazwano wokalizacją jerów. Jery to, proszę Państwa, takie dawne półsamogłoski, występujące kiedyś albo w pozycji słabej, albo mocnej. Słabe jery znajdowały się w wygłosie oraz w sylabie poprzedzającej inną sylabę z pełną samogłoską lub jerem w pozycji mocnej.
Jery mocne zaś znajdowały się w sylabach poprzedzających zgłoskę z jerem słabym. Jery słabe zaniknęły, zaś te mocne uległy wokalizacji, czyli zamieniły się w samogłoski. W dzisiejszym języku widoczną pozostałością pojerową jest tzw. e ruchome, pojawiające się w niektórych formach gramatycznych wyrazów, sprawiające przy okazji ogromne problemy osobom uczącym się języka polskiego jako obcego.
Po polsku piszemy bowiem i mówimy: pies, ale psa, sen, ale snu, lew, ale lwa, gdyż w formach pierwszych pierwotnie występował jer w pozycji mocnej, który przeszedł w e, zaś w tych drugich w tym miejscu był jer słaby, który znikł bez śladu. Podobnie się działo z przyimkami, stanowiącymi jedną całość wraz z wyrazem następującym po nich. A więc jeśli kończący przyimek jer był w pozycji słabej, to później zniknął i nie pozostawił po sobie nic, zaś ten w pozycji mocnej uległ wokalizacji, czyli przekształcił się w e.
Dziś, chcąc uniknąć historycznych zawiłości, występowanie przyimków z rozszerzonym e tłumaczy się już nieco inaczej i chyba prościej – przyimki takie stosuje się wtedy, gdy po nich występuje wyraz z nagłosową grupą spółgłoskową i razem trudno je wymówić, czyli np. we mnie, we włosach, we wtorek, we Wrocławiu, we Włoszczowej itp. Jeśli zagęszczenie spółgłosek aż takich problemów z wymową nie powoduje, to – niestety – sporo od tej zasady wyjątków i oboczności.
Najpierw o tych drugich, czyli o dwojakich możliwościach realizacji przyimków. Norma polska dopuszcza bowiem stosowanie połączeń zarówno w mgle, jak i we mgle, w krwi i we krwi, w dwójkę i we dwójkę, w trojkę i we trójkę, w środę i we środę, w czwartek i we czwartek itp. Dlaczego? Bowiem chyba już większość Polaków używa w tej sytuacji przyimka w jego krótszej formie. Mało tego, obecnie te właśnie formy są zalecane przez wydawnictwa poprawnościowe – zwłaszcza w środę i w czwartek!
A jeśli idzie o wyjątki, to pojawiają się one w niektórych utartych połączeniach, np. we Lwowie – nie: w Lwowie (choć w Lwówku), we dnie – (choć w dniu) czy przede wszystkim – (choć przed wszystkimi). Warto dodać, że istnieją połączenia w dnie i przed wszystkim, ale niosą one ze sobą inne znaczenia, np. w dnie butelki, lęk przed wszystkim.
No i może wystarczy już na ten temat, albowiem drążąc go, mogłabym Państwu namieszać w głowach… Choć nie, muszę jeszcze uczulić Państwa na pewne formy błędne w tym zakresie, by mogli ich Państwo unikać. Zwłaszcza, że jedną z nich mają Państwo możliwość spotykać częściej niż inni użytkownicy języka polskiego, a to ze względu na bliskość Wiednia.
Chodzi bowiem o połączenie w Wiedniu, które – niestety – ze względu na próbę rozdzielenia identycznych głosek realizuje się nader często jako we Wiedniu. A to niepoprawne! Podobnie jak niepoprawne jest wyrażenie ze sokiem! Przecież geminaty, czyli podwojone spółgłoski, nie są w dzisiejszej polszczyźnie niczym nadzwyczajnym (np. panna, getto, oddać) ! Ale uwaga! Dla jednego wyrażenia z geminatą norma zrobiła wyjątek, znów zezwalając na użycie form obocznych: z sobą i ze sobą. Dlaczego? Może po to, by stało się zadość powiedzeniu, iż wyjątek potwierdza regułę.
Maria Magdalena Nowakowska