OKIENKO JĘZYKOWE
Rozczaruję zapewne tych, którzy po przeczytaniu tytułu, oczekują w tym miejscu jakichś pikantnych informacji. Takie mogą znaleźć w dziennikach bulwarowych i… nie tylko.
Ostatnio w Polsce było głośno o aferze seksualnej, w której w rolach głównych wystąpili politycy jednej z partii rządzących. Nie mnie zajmować się, czy poseł X jest ojcem córki swojej pracownicy i czy wykorzystywał ją (pracownicę, nie córkę) seksualnie. Mnie zajął problem nazwania owego skandalu i jego pisowni w mediach. Otóż najczęściej te bulwersujące wydarzenia było określane mianem: seks afera, seks-afera, seksafera lub seks skandal, seks skandal, seksskandal. Wybór duży, ale który zapis poprawny?
Chciałoby się powiedzieć, że żaden! Otóż w polskiej tradycji językowej nie ma zwyczaju tworzenia nazw, składających się z dwu rzeczowników w postaci mianownikowej, w których pierwszy pełniłby funkcję określenia (tzw. przydawka klasyfikująca). Gdyby chcieć wspomniane wydarzenia nazwać typowo po polsku, należałoby je określić jako afera seksualna, skandal seksualny.
My jednak lubimy wszystko, co obce (głównie angielskie czy amerykańskie!) i dlatego właśnie przenosimy niektóre obce konstrukcje do języka ojczystego. Ci, którzy prowadzą firmy, muszą przygotowywać biznesplany (a przecież plany biznesowe są równie dobre i… bardziej polskie!), alkohol pijemy niekiedy w koktajlbarze (choć po polsku powinien on się nazywać barem koktajlowym), a latem oglądamy relację z Sopot Festiwalu (który kiedyś nazywał się festiwalem sopockim). Cóż, buntować się przeciw tym hybrydom? Przecież są funkcjonalne i… krótkie, a to właśnie są warunki akceptacji innowacji językowych przez normę.
Wróćmy jednak do tematu głównego. Jeśli zatem zaakceptujemy połączenie rzeczownika seks z innymi rzeczownikami, tu: afera i skandal, to pozostaje problem ich pisowni. Otóż seks w takich konstrukcjach zmienił funkcję – stał się zwykłym przedrostkiem i dlatego z następującymi po nim wyrazami należy go zapisywać łącznie, czyli: seksafera i seksskandal, a dalej choćby seksidol czy seksbomba, choć niektórym może się to wydawać dziwne.
Podobnie stało się z wyrazem euro, który pojawił się przecież w polszczyźnie nie tak dawno, bo w związku ze staraniami i przyjęciem Polski do Unii Europejskiej, a który, stając się przedrostkiem, z innym wyrazami zapisywany jest także łącznie, np. euroregion, eurorynek, eurowaluta.
Na koniec jeszcze jedna uwaga dotycząca pisowni wyrazu seks. Po polsku zawsze zapisujemy go przez „ks”, nigdy przez „x”. Polszczyzna nie zna bowiem litery „x”, a jedyny chyba wyjątek, w którym się ona pojawia, oprócz wyrazów obcych, to expres (obocznie do: ekspres), który w niektórych nazwach własnych zapisywany jest oryginalnie, np. „Teleexpress”, „Express Wieczorny”, co zostało zaakceptowane przez polską normę jezykową.
Maria Magdalena Nowakowska
MP 2/2007