OKIENKO JĘZYKOWE
W dzisiejszym świecie nie sposób obyć się bez Internetu i telefonu komórkowego. W Internecie można znaleźć w zasadzie wszystko: zarówno to, co nam potrzebne, jak i to, czego nie potrzebujemy, z wirusami komputerowymi (różnymi robakami czy trojanami) włącznie, zaś telefon komórkowy jest dziś standardowym wyposażeniem prawie każdego z nas.
Nawet ci, którzy uważają się za techniczne antytalenty, korzystają z dobrodziejstw współczesnej elektroniki. Nie wszyscy jednak orientują się w nazewnictwie funkcjonującym w tej dziedzinie. A nazwy te to przede wszystkim pożyczki z angielskiego, niekiedy kalkowane, niekiedy na różny sposób przyswajane przez użytkowników języka polskiego czy słowackiego. Nie chcąc jednak pozostać w tyle, ciągle poszerzamy swoją wiedzę na ten temat, a co za tym idzie i słownictwo z nim związane.
Ponieważ moja komórka dzwoni zwykle w najmniej odpowiednich momentach, zwłaszcza kiedy siedzę za kierownicą (a kierowca ze mnie niedoświadczony), postanowiłam zaopatrzyć się w coś, co pozwalałoby mi wykonywać dwie czynności naraz, czyli prowadzić zarówno samochód, jak i rozmowę telefoniczną. No i się zaczęło!!! W sklepie elektronicznym okazało się, że nazwy produktów, które miałyby pomóc w realizacji przedsięwzięcia, nic mi nie mówią.
Zasięgnęłam więc porady u znajomych (tych bardziej zorientowanych), którzy polecili mi kupno czegoś, co nazywa się bluetooth. Ale nie orientowałam się za bardzo, co to jest. Wiedziałam mniej więcej, jak „to” wygląda (taka ładna minisłuchawka bezprzewodowa), ale zasada działania tego „czegoś” i pochodzenie nazwy pozostawały dla mnie tajemnicą. Odpowiednie informacje znalazłam w Internecie. Otóż bluetooth to nie tylko jakaś tam bezprzewodowa słuchawka, jak próbowano mi wmówić, ale nazwa całej technologii, której celem jest połączenie wszystkich standardów komunikacji bezprzewodowej.
Skąd jednak taka nazwa? Otóż w X w. żył sobie król wikingów Harald Blaatanad II, zwany Sinozębym (Bluetooth), który zjednoczył Danię i Norwegię. Utworzone przez niego państwo miało znaczący wpływ na losy średniowiecznej Europy. Tak jak Sinozębemu udało się połączyć dwa państwa, tak technika nazwana od jego imienia ma połączyć bezprzewodowo wszystkie urządzenia elektroniczne, a te urządzenia to nie tylko bezprzewodowe słuchawki, ale i zestawy głośnomówiące, adaptery itp. Tak więc doszło do połączenia współczesnej technologii ze średniowieczem.
Uzbrojona w tę wiedzę ponownie udałam się do sklepu, gdzie sprzedawca zaoferował mi nabycie czegoś, co nazywał Bluetooth Headset (ang. headset ‘słuchawki’). Kupiłam, a w domu okazało się, że niestety moje nowe cacko nie chce współpracować z moją starą (?) komórką, wobec czego, prowadząc samochód, nie obieram telefonów.
Dlaczego o tym piszę? Bowiem język polski, podobnie jak i słowacki, zalewany jest przez obcą terminologię, w której przestajemy się orientować. Wiele desygnatów nosi podwójne, potrójne, a nawet poczwórne nazwy (np. flash dysk, klucz USB, pamięć przenośna, pen driver to nazwy tego samego urządzenia, które umożliwia przenoszenie danych z jednego urządzenia elektronicznego do drugiego) i trudno znaleźć odpowiedź na pytanie, która z tych nazw jest poprawna i obowiązująca.
To swoisty bałagan, świadczący o żywym procesie językowym, którego jesteśmy świadkami. Prawdopodobnie w przyszłości jedna z takich nazw zostanie uznana przez polską czy słowacką normę językową, ale która – trudno dziś stwierdzić. Może się też zdarzyć, że nastąpi wyspecjalizowanie się przynajmniej niektórych terminów i np. bluetoothzacznie oznaczać jedynie bezprzewodową słuchawkę telefoniczną, wspomagającą telefon komórkowy, a może, w zależności od rozwoju elektroniki, zakres znaczeniowy tego zdecydowanie obcego przecież wyrazu ulegnie zmianie.
Nie przejmujmy się zatem, kiedy nie wiemy, jak nazwać pojawiające się nowości na rynku elektronicznym, albowiem żyjemy w ciekawych czasach, kiedy słownictwo z tego zakresu jest dopiero kształtowane i odpowiednio dopasowywane do języków narodowych.
Maria Magdalena Nowakowska
MP 2/2006