Z NASZEGO PODWÓRKA
Klub Polski zorganizował 13 stycznia w Instytucie Polskim wykład na temat dwujęzyczności, na który zaprosił wszystkich zainteresowanych. Prelegentka Anna Šírová-Majkrzak zarysowała w nim najważniejsze zagadnienia związane z tematem.
Oto krótki opis, o czym była mowa, a być może punkt wyjścia do kolejnych spotkań i dyskusji
Dwujęzyczność przez wiele lat postrzegana była jako zjawisko niepożądane, niebezpieczne dla rozwoju człowieka. Pierwsze badania na temat dwujęzyczności pojawiły się w na Zachodzie w latach 20. XX wieku.
Badano dzieci emigrantów w Szkocji i USA, które słabo znały język i nie rozumiały poleceń. Zaniedbane finansowo i kulturowo jawiły się jako opóźnione w rozwoju i tak też je traktowano. Problemu upatrywano właśnie w tym, że posługują się w domu innym językiem.
Ogłoszono, że winna jest dwujęzyczność. Dzieci miały być skazane na problemy logopedyczne, słabiej się rozwijać i mieć zaburzenia osobowości, związane z niejednoznaczną tożsamością. Od lat 60. psycholodzy obalają te, nie mające pokrycia w rzeczywistości tezy, których popularność do dziś jest zadziwiająca.
Często też nie pomaga zwyczajny chłopski rozum – jeżeli w głowie mieści się jeden język, to żeby zmieścił się ten drugi, pierwszy musi się skurczyć, a więc musi to być ze szkodą dla człowieka.
Warto być wielojęzycznym?
Z drugiej strony truizmem jest dziś stwierdzenie, że warto być wielojęzycznym, bowiem to wie każdy. Trudno byłoby znaleźć kogoś, kto żałowałby, że zna dobrze język obcy. I nie chodzi tu wyłącznie o czysto praktyczne korzyści, których jest mnóstwo – możliwość lepszej pracy i płacy, staży, stypendiów, podróży i kontaktów w świecie, dostępu do literatury pięknej i fachowej w oryginale itp.
Dwujęzyczność jako proces bezustannego przełączania miedzy dwoma kodami językowymi, ćwiczy pamięć, koncentrację i umiejętność selekcji informacji. Rozwija kompetencje komunikacyjne, jedne z najważniejszych w życiu. Uczy otwartości, poszerza horyzonty umysłowe i rozwija krytyczne myślenie, pomaga uczyć się kolejnych języków.
Ale nie ma co ukrywać, wszystkie te dobra nie są za darmo. Wymagają pracy i cierpliwości. I może dlatego zwolenników dwujęzyczności jest mniej, niż mogłoby być w sposób naturalny. Naturalny, czyli taki, że jako nosiciel swojego języka przekazuję go dziecku od urodzenia i posługuję się nim w kontaktach z dzieckiem zawsze i w każdych okolicznościach, szczególnie tam, gdzie język otoczenia jest inny.
Strategia OPOL (one person one language) sprawdza się doskonale i warto ją polecić. Tak samo jak czytanie dziecku, systematyczne, od urodzenia, a najlepiej jeszcze i przed. Prosta czynność, która jest niezwykłym narzędziem, dającym lepszy start w nauce szkolnej i życiu.
Trudności
Mogą rzecz jasna pojawić się trudności związane z dwujęzycznością. O ile małe dzieci przyjmują ją spontanicznie, nastolatkowie nie chcą odstawać od grupy rówieśników, zaczynają się wstydzić, że rodzice mówią inaczej, a buntując się, mogą odmawiać komunikowania się w sposób inny niż otoczenie.
Mogą uznać, że inne rzeczy – sport, muzyka, inny język i zainteresowania – są dla nich ważniejsze niż poświęcanie czasu na język ojczysty. Co robić? Specjaliści polecają poczekać. Mówić konsekwentnie jak dotychczas i nie poddawać się. Ideałem byłoby, aby język kojarzył się z przyjemnie spędzonym czasem z mamą i tatą, z rozmową, książkami, podróżami i przyjaźnie nastawionym otoczeniem.
Bliskość słowackiego i polskiego
W warunkach słowackich bliskość Polski, geograficzna i kulturowa, na pewno pomaga w utrzymaniu i pielęgnowaniu języka polskiego. Ale ta bliskość często bywa zdradliwa. Potykanie się o homonimy i językowe interferencje wymaga uwagi i czujności, aby nie zaśmiecać języków.
Trzeba uwagi i delikatności, aby pielęgnowanie mowy ojczystej nie było odbierane jako swoisty atak na kulturę otoczenia. Wsparciem mogą być blogi i internetowe grupy dyskusyjne, na których ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami i wiedzą.
Najważniejsze jest jednak postrzeganie dwujęzyczności jako niezwykłego życiowego daru, którym można dziecko obdarzyć i pomóc mu go rozwijać.
Anna Šírová-Majkrzak
Zdjęcia: Stano Stehlik