POLAK POTRAFI
Dwudziestego trzeciego kwietnia 2013 roku 33-letni Grzegorz, pracownik zakładu kamieniarskiego, ulega makabrycznemu wypadkowi – maszyna do rozdrabniania kamieni zrywa mu niemal całą twarz. Mimo zgruchotanych kości oczodołów oczy pozostają nietknięte. Reszta to przerażająca, ziejąca rana, z którą trzeba obchodzić się ekstremalnie ostrożnie, bo ryzyko zakażenia jest olbrzymie.
Grzegorz zostaje szybko przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Lekarze starają się zatamować krwotok, sprawdzają stopień uszkodzenia nerwów, rekonstruują zmiażdżoną żuchwę i skronie. I wciąż nerwowo czekają na “amputowaną” część twarzy Grzegorza, która została na miejscu wypadku.
W jakim stanie i czy w ogóle się zachowała? Jeszcze istnieje możliwość jej przyszycia, może jeszcze nie wszystko stracone. Ale trzeba działać szybko; zbyt długie zwlekanie to ryzyko obumarcia tkanek, a wtedy oderwana przez maszynę część będzie już bezużyteczna.
Lekarze to wiedzą; nie wie prowadzący śledztwo w sprawie wypadku prokurator, który nie zgadza się na zabranie odciętej twarzy z miejsca zdarzenia, zanim nie przeprowadzi szczegółowych oględzin. Kiedy wreszcie zostaje ona dowieziona do szpitala, rozpoczyna się walka z czasem.
Zespół lekarzy pracuje kilkanaście godzin bez przerwy, próbując połączyć oderwany płat z pokiereszowaną resztą. Na próżno – po kilku dniach od operacji okazuje się, że odcięta część twarzy jest niedokrwiona i pojawiają się objawy martwicy. Gdyby wcześniej dotarła do szpitala…
Ale teraz nie da się już zrobić nic. Lekarze z Wrocławia bezradnie rozkładają ręce – wykonali tytaniczną pracę; uratowali życie Grzegorza, ale możliwości dalszej pomocy z ich strony są już wyczerpane. Wiedzą jednak, że przy gliwickim Centrum Onkologii działa zespół świetnych transplantologów, którzy już od dawna są gotowi do przeprowadzenia pierwszej w Polsce operacji przeszczepu twarzy. Proszą ich o pomoc i już na początku maja Grzegorz zostaje przewieziony do Gliwic.
Przeszczep twarzy od zmarłego dawcy to absolutne wyżyny zarówno transplantologii, jak i chirurgii plastycznej. Takie operacje wykonuje się, gdy pacjent ma dramatycznie zniekształconą twarz i utrudnia mu to, pomijając oczywisty aspekt estetyczny, normalne funkcjonowanie – nie może mówić, jeść, często ma problemy z oddychaniem.
Dopasowanie odpowiedniego dawcy zajmuje wiele czasu, często przeciąga się latami. Musi to być osoba tej samej płci, co biorca, w zbliżonym wieku i o pewnym fizycznym podobieństwie, zwłaszcza jeśli chodzi o kształt twarzy i rozstaw oczu. Nawet jeśli znalezienie takiego dawcy się uda, wciąż istnieje olbrzymie ryzyko odrzucenia przeszczepu.
W przypadku Grzegorza wszystkie procedury związane z przeszczepem muszą zostać bezwzględnie i znacząco przyspieszone. On nie może czekać latami, nie ma na to czasu. Jeśli w krótkim czasie nie znajdzie się dla niego nowa twarz, nie przeżyje.
Potencjalny dawca znajduje się niewiarygodnie szybko, już dwa tygodnie po rozpoczęciu poszukiwań. To 32-latek z Białegostoku. Przekonana przez lekarzy matka zgadza się, by twarz jej syna przeszczepiono Grzegorzowi. Piętnastego maja zespół transplantologów pod wodzą profesora Adama Maciejewskiego przystępuje do pracy.
Chirurdzy mozolnie i precyzyjnie łączą ze sobą poszczególne warstwy skóry, błony śluzowe, nerwy, naczynia krwionośne… Nie ma miejsca na najmniejszy błąd. I bez tego sytuacja jest bardzo trudna; wciąż istnieje prawdopodobieństwo tak zakażenia, jak odrzutu nowych tkanek przez organizm Grzegorza. Z taką świadomością prof. Maciejewski i jego zespół pracują w skupieniu przez 27 godzin.
Już 30 lipca 2013 Grzegorz opuszcza szpital w Gliwicach. Operacja się powiodła, organizm nie odrzucił nowej twarzy (choć wciąż istnieje konieczność podawania leków zapobiegających odrzutowi), nie wdała się żadna infekcja. Grzegorza czeka jeszcze długa rehabilitacja i regularne wizyty u gliwickich lekarzy. Ale cieszy się, że przeżył, że może mówić, czytać, jeść.
Do tej pory na świecie wykonano ok. 30 przeszczepów twarzy. Zabieg wykonany u Grzegorza był pierwszym w historii przeszczepem twarzy ratującym życie. Sukces zespołu gliwickich transplantologów był szeroko komentowany w światowych mediach. Doceniło go także międzynarodowe środowisko medyczne –13 stycznia 2014 prof. Adam Maciejewski odebrał Nagrodę Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej. Przyznano mu ją za “najlepszy zabieg rekonstrukcyjny wykonany w 2013 roku”.
Katarzyna Pieniądz