Jak dostrzec nowe szanse?

Bardzo lubię opowieść o tym, jak pewien producent butów (w jednej z wersji anegdoty był to sam Tomáš Baťa) postanowił rozszerzyć swoją obecność na światowym rynku. Wpadł na pomysł, aby zainwestować w ekspansję swojej marki w Afryce.

W tym celu wysłał na Czarny Ląd dwóch przedstawicieli handlowych, którzy mieli zbadać możliwości rozwoju firmy. Pierwszy z nich po krótkim pobycie wśród miejscowej ludności wysłał telegram: „Nikłe szanse na sukces. Stop. Tu nikt nie nosi butów”. Drugi z pracowników raportował firmie w zgoła innym stylu: „Ogromne możliwości. Stop. Tu jeszcze nikt nie nosi butów”.

Kolejna anegdota jest z gatunku żydowskiego humoru i – jakże by inaczej – również obraca się wokół, jakbyśmy to dzisiaj nazwali, biznesu. Oto w niewielkim miasteczku pewien Żyd otworzył sklep z wszelkiej maści towarem. Aby przyciągnąć klientów, nad sklepem zawiesił duży szyld, na którym widniał napis: „Tutaj najtaniej”. Dwa domy dalej podobny sklep otworzył inny kupiec. Aby móc konkurować w handlu podobnym asortymentem, nad swoim sklepem zawiesił szyld o treści: „Tutaj najlepiej”.

Ponieważ wspomniana ulica biegła przez środek miasta i była najczęściej uczęszczana, nic dziwnego, że swój interes wkrótce postanowił założyć kolejny handlarz wyznania mojżeszowego. Do wynajęcia pozostał już tylko jeden jedyny lokal, dokładnie pomiędzy sklepami konkurentów. I choć z tego powodu wszyscy znajomi odradzali tę inwestycję, niezrażony tym sklepikarz otworzył swój sklep, nad którym pojawił się wkrótce szyld: „Tutaj wejście”.

Nowy rok to nowe szanse. Wszyscy śmiało patrzymy do przodu, wierząc, że czeka nas tylko to, co dobre, że teraz będzie lepiej, niż w roku ubiegłym. A co, jeśli jednak nie? Czy to oznacza, że przepadła i szansa życiowej zmiany? Bardzo łatwo jest być optymistą, gdy wszystko dobrze się układa. Gorzej dostrzec swoją szansę, gdy wszystko wokół się wali.

Codzienne problemy, choroba, utrata pracy… Trudno polemizować z tym, że nadzieja odchodzi w obliczu wielkich tragedii. Ale gdy spotykają nas trudności, nieobce też wielu innym ludzi, chyba zbyt szybko się poddajemy. Oczywiście, łatwo znaleźć przyczynę. Mając ten sam punkt widzenia, tkwiąc nadal w jednym miejscu, nie mamy szans na zmianę perspektywy. Perspektywy w ścisłym tego słowa znaczeniu, czyli innego spojrzenia na nasze życie.

Daleki jestem od „coachingowego” i motywacyjnego myślenia. Nie działają na mnie frazesy w stylu „Wyobraź sobie najnowszy model Ferrari, on już na Ciebie czeka” lub „Największym ograniczeniem dla siebie jesteś ty sam”. Nie zawsze jestem w stanie otrząsnąć się z porażki w jednej chwili. Jak każdy, doświadczyłem w życiu nagłych i twardych spotkań z betonową ścianą niemocy. Dlatego największym zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że z większości „twardych lądowań” wychodziłem mocniejszy. A co więcej, moje życie zmieniało się potem o 180 stopni. Najczęściej – na lepsze.

Co było tego przyczyną? Zmiana perspektywy, oczywiście. Często wymuszona. A kto na ową zmianę spojrzenia wpłynął? Raczej nie byłem to ja. Któż bowiem widzi lepiej niż osoba, która znajduje się w innej sytuacji? Kto może ocenić wszystko obiektywnie? Spoglądając wstecz, doszedłem kolejny raz do wniosku, że w dobrych i złych chwilach największą wartością są bliscy nam ludzie. Znajomi, przyjaciele i rodzina.

To właśnie oni wszyscy, mając swoje doświadczenia i nierzadko inne spojrzenie na świat, a przy tym – znając naszą sytuację – są w stanie nam pomóc. Gdy jest źle, mogą wskazać rozwiązanie, na które sami byśmy nie wpadli. Zgoda, czasem takie rady irytują, gdy powtarzane są po stokroć… Ale właśnie dlatego może coś w tym jest? Może rzeczywiście warto spróbować inaczej? Iść swoją drogą trzeba zawsze.

Owa droga jednak ma wiele skrzyżowań, na których drogowskazami mogą być doświadczenia i przemyślenia przyjaciół. I to jest jedna z pozytywnych rzeczy związanych z kolejnymi urodzinami. Myślenie, że wiem wszystko i sam sobie poradzę, zastępuje coraz bardziej pokora i świadomość, że inni ludzie mają w zanadrzu dobre rady i lepsze sposoby na życie.

Nowy rok, nowe szanse, nowe nadzieje. I tylko przyjaciele – niech będą Ci sami. I tego sobie i Państwu nie tylko w Nowego Roku życzę!

Arkadiusz Kugler

MP 1/2018