Z Łotwy przez Polskę, Niemcy do Austrii

 ROZSIANI PO ŚWIECIE 

Daugavpils, czyli polski Dyneburg lub Dźwińsk to miasto, w którym urodził się Władysław Raginis, dowódca spod Wizny, bitwy znanej jako polskie Termopile. To także miasto, w którym na świat przyszłam ja. Łotwa to moja ojczyzna, gdzie spędziłam pierwszych osiem lat mojego życia. Tu uczęszczałam do polskiej szkoły, ponieważ moja babcia była Polką, i uczyłam się języka swoich przodków. Ten mi się przydał, kiedy wraz z mamą wyemigrowałyśmy do Polski w poszukiwaniu lepszych perspektyw. Był to też zew krwi.

 

Wygrane konkursy

Dziecku trudno zrozumieć, dlaczego musi zostawić wszystko i wyjechać. Teraz wiem, że ten splot wydarzeń ukształtował osobę, którą dziś jestem. Doświadczyłam w życiu bezinteresowności, dobroci i zrozumienia. Byłam również alienowana i marginalizowana ze względu na swoją inność. Inność nie jest niczym pożądanym, zwłaszcza wśród dzieci. Wiedza, ambicja i upór w dążeniu do celów tym bardziej, a ja od zawsze sięgałam po to, co pozornie wydawało się niedostępne.

Miałam 9 lat, kiedy stanęłam do szkolnego konkursu ortograficznego dla klas 1-8, który postanowiłam wygrać. Rozpoczęłam intensywne przygotowania. Poprosiłam nawet mamę o zakupienie odpowiedniej literatury. No i udało się! Stała się rzecz dla wielu nie do pomyślenia – Łotyszka wygrała polski konkurs ortograficzny! A kilka lat później również recytatorski.

 

Przyjaciółki książki

Książki były moimi przyjaciółkami. Swoje ulubione pozycje, jak „Ronja, córka zbójnika” Astrid Lindgren czy „Opowieści z Narni” C.S. Lewisa, miałam w domu w kilku wersjach językowych. Z racji częstych przeprowadzek i związanych z nimi zmianami szkół ucieczka w świat baśni i fantasy była dla mnie zbawieniem. Zamiłowanie do tych gatunków pozostało do dziś, tylko autorzy się zmienili.

Na walizkach

Ile razy się przeprowadzałam? Po 25 przestałam liczyć. Jestem nomadą, człowiekiem żyjącym na walizkach. Zawsze gotowa na zmiany. Dom to dla mnie miejsce, gdzie jest mój mąż i moje dwa koty. Dom to miłość i zapachy. Moim domem są bliscy mi ludzie. Moim domem jest teraz Wiedeń, gdzie mogę się rozwijać zawodowo i osobowo.

Jak tutaj trafiłam? W Polsce najpierw mieszkałyśmy z mamą w Bydgoszczy, później w Szczecinku. Potem było jedno z najstarszych i najpiękniejszych miast Niemiec – Trier, gdzie pracowałam przez rok jako opiekunka do dzieci. Tam nauczyłam się niemieckiego i… poznałam przyszłego męża.

 

Trzynaście lat temu 

To była piękna, lipcowa niedziela 2005 roku, początek pobytu w Trier. Nie znałam tu nikogo. W myśl powiedzenia „jak trwoga, to do Boga” udałam się do kościoła. Usiadłam w ławce koło dziewczyny, Polki, z którą zaczęłam rozmawiać. Tego dnia zauważyłam w kościele wysokiego, bardzo przystojnego chłopaka.

Stał w przenikających do kościoła promieniach słonecznych. Nasze spojrzenia kilkukrotnie się spotkały. Jakież było moje zdumienie, kiedy się okazało, że moja nowa znajoma z ławki przyjaźni się z jego siostrą.

Po kościele wszyscy razem wybraliśmy się na kawę. Po dwóch tygodniach Andrzej oznajmił mi, że będę jego żoną. Dwa lata później tak się stało. Któż by pomyślał, że takie rzeczy się jeszcze zdarzają – w czasach czatów, Tindera, Badoo, Facebooka itp. Spotkaliśmy się przypadkiem i jesteśmy razem już prawie 13 lat.

 

Z Nysy do Wiednia

Potem był powrót do Polski – w okolice Nysy, a dokładniej do Wójcic. Zaczęłam pracować jako specjalista ds. handlowych, rozpoczęłam studia. Andrzej postanowił zatrudnić się w Austrii na budowie. Życie na dwa domy nie jest idealnym rozwiązaniem dla małżeństwa, dlatego pojechałam do męża.

On kierował grupą zbrojarzy, tworzących stalowy szkielet najwyższego budynku w Austrii – DC Tower nad Dunajem. Pierwsze dwa tygodnie spędziłam w metalowym, nagrzanym baraku, przy laptopie, poszukując mieszkania, potem i pracy. Znajomość pięciu języków obcych otwiera wiele drzwi.

Podjęłam pracę, w której szybko awansowałam. Rozpoczęłam też kolejne studia na kierunku dyplomacja, stosunki międzynarodowe i biznes. Obroniłam tytułu magistra i zmieniłam pracę. Jestem odpowiedzialna za koordynowanie ekspansji na rynki środkowoeuropejskie i cały świat dla najbardziej rozpoznawalnej marki luksusowej bielizny w Austrii – Palmers Textil AG.

Zaangażowanie społeczne

Od kilku lat angażuję się społecznie. Dlaczego? Bo dyplomacja publiczna sprawia mi mnóstwo satysfakcji. Trzy lata temu stworzyłam POLpromotion, stowarzyszenie medialno-integracyjne, łączące ludzi, sztukę, muzykę i kulturę, jednocześnie promujące talenty. Naszym polem działania są media społecznościowe, w których wciąż się specjalizujemy.

Nie ważne dla nas jest to, skąd jesteś, ważne jest, jakie wartości prezentujesz i to, co masz w sercu. Podkreślamy wagę i wartość wydarzeń łączących narody i kultury.

Ponadto działam w Kongresie Polskich Kobiet w Austrii i w Polsko-Austriackim Towarzystwie Kulturalnym „Takt”. Skąd biorę na to czas? Nie mam dzieci, ale mam wspaniałego i wyrozumiałego męża. Poza tym kocham sztukę, teatr, muzykę, literaturę i kocham o tym pisać. To moje hobby które dopełnia mnie jako kobietę biznesu. To moja szlachetna przeciwwaga. No i uwielbiam ludzi.

Solvita Kalugina-Bulka, Wiedeń

MP 11/2017