SŁOWACKIE PEREŁKI
Sobotni poranek w górach z unoszącą się mgłą w dolinach, budzącą się po nocy przyrodą, orzeźwiającym powietrzem i wstającym słońcem gotowym na nowy dzień, to jedno z niezapomnianych przeżyć.
Kawa o poranku w tak pięknym otoczeniu przyrody smakuje jeszcze lepiej. Delektowałam się małą czarną, podczas gdy moja znajoma przyniosła śniadanie zamówione w bufecie schroniska Chata pod Chlebem (Chata pod Chlebom). „Ty jesz pyzy na śniadanie i to w dodatku posypane kakao?” – zapytałam zaskoczona.
Wówczas nie wiedziałam jeszcze co to takiego parené buchty, czyli wielkie, okrągłe kluchy z ciasta drożdżowego, nadziewane czekoladą lub dżemem śliwkowym czy morelowym, przygotowywane na parze i posypane cukrem lub kakao. W Wielkopolsce, skąd pochodzę, buchty nazywamy pyzami i jemy z rożnymi sosami, najczęściej myśliwskim lub grzybowym, ale nigdy na słodko!
Do Chaty pod Chlebem, najwyżej położonego schroniska Małej Fatry (1423 m n.p.m.), dotarłyśmy późnym popołudniem w trakcie naszej wyprawy grzbietami Krywańskiej Małej Fatry. Tu na wysokich trzypiętrowych łóżkach spędziłyśmy noc.
Schronisko wybudowano w latach 30. ubiegłego stulecia. Zostało spalone przez wycofujące się wojska niemieckie pod koniec II wojny światowej. Odbudowane kilka lat później ponownie spłonęło. Pozostało jedynie gospodarskie pomieszczenie, na którego fundamentach postawiono obecną drewnianą chatę.
Miło było jeść śniadanie, przyglądając się pięknym widokiem kilku górskich pasm i doliny rzeki Wag. Opłaciły się trudy wspinaczki, którą odbyłyśmy dzień wcześniej, kiedy to pokonałyśmy naprawdę męczący szlak. Sucha i spękana ziemia utrudniała nam i tak już mozolne wchodzenie. Żar lał się z nieba, a my krok po kroku byłyśmy coraz to wyżej i wyżej, by w końcu osiągnąć cel i dotrzeć na Przełęcz Snilowską (Snilovské sedlo), skąd ruszyłyśmy na szczyt Chleb (1647 m n.p.m). Kolejnego zaś dnia kontynuowałyśmy naszą wyprawę grzbietami Krywańskiej Małej Fatry. W oddali zostało schronisko, które wyglądało jak mała, czarna kropeczka, a my z uśmiechami na twarzy wędrowałyśmy wąską ścieżką, prowadzącą skalną granią.
To jedna z najciekawszych tras w Małej Fatrze, gdyż prawie cały czas biegnie grzbietami gór, z których roztaczają się malownicze widoki. Cieszyłam oczy intensywnie niebieskimi ostróżkami tatrzańskimi, skąpanymi w złocistych trawach, fioletowymi goryczkami Klusjusza, różowymi goździkami oraz innymi rzadkimi i chronionymi roślinami.
Rejon ten słynie nie tylko pięknych krajobrazów, są tu bowiem głębokie wąwozy krasowe z wodospadami, miejsca odludne i rzadko uczęszczane, ale także bogata przyroda, do której należy kilkaset gatunków roślin. Rozkoszowałyśmy się widokiem stromych skał, ale także rozległymi halami i długimi, głębokimi dolinami porośniętymi lasami.
Mała Fatra to pasmo górskie położone w północno-zachodniej Słowacji, od zachodu oddzielone Kotliną Żylińską, od wschodu Kotliną Turczańską, graniczące od północy z Wyżyną Kysucką i Orawską, a na wschodzie z Wielką Fatrą. Cechą charakterystyczną Małej Fatry są wapienne utwory skalne, tworzące bardzo masywne szczyty, liczne urwiska i progi skalne.
Szlak, którym zmierzałyśmy, biegł na Wielki Krywań (Veľký Kriváň, 1709 m n.p.m.), z którego szczytu roztacza się fantastyczna panorama między innymi na Polskę. Następnie przeszłyśmy przez Przełęcz Bublen (sedlo Bublen), by wspiąć się na Mały Krywań (Malý Kriváň, 1671 m n.p.m.) i w całej okazałości podziwiać urwiste skalne żebra oraz ostre granie, opadające stromo w zasnute mgłami doliny.
Lato i wakacje sprzyjają górskim wędrówkom. Spakujmy zatem plecak i ruszmy w góry, gdzie czekają nas prawdziwe cuda natury!
Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcia: autorka