Usprawnienie komunikacji autobusowej na polsko-słowackim pograniczu było tematem spotkania polsko-słowackiej ministerialnej grupy roboczej ds. transportu, które miało miejsce 3 listopada w Bratysławie. Dyskutowano m.in. o pomyśle zawarcia nowej umowy międzynarodowej, która ułatwiłaby realizację projektu krótkich linii transgranicznych, zgłoszonym przez inicjatywę „Polska – Słowacja – autobusy”. Przedstawiciele obu ministerstw odrzucili jednak ten pomysł, a na spotkaniu nie zawarto żadnych konkretnych ustaleń.
Krótkie linie autobusowe
„Głównym tematem dyskusji były odcinki transgraniczne – zarówno drogowe, jak i kolejowe – ich wspólna realizacja oraz możliwości zawarcia umów bilateralnych. Temat krótkich międzynarodowych linii autobusowych, kwestia, czy takie linie mogłyby funkcjonować jako linie użyteczności publicznej, były zaprezentowane jako jeden z tematów dyskusji” – poinformowało nas słowackie Ministerstwo Transportu.
Wprowadzenie nowego pojęcia „krótkie transgraniczne linie autobusowe” to postulat inicjatywy „Polska – Słowacja – autobusy”. Zdaniem aktywistów zmiana przepisów jest konieczna, by przedłużyć obecne linie przygraniczne chociażby do pierwszej miejscowości po drugiej stronie granicy i tym samym umożliwić przesiadkę.
„Obecnie jeżeli autobus zajedzie choćby 500 metrów w głąb sąsiedniego kraju, aby zawieźć pasażerów na najbliższy przystanek po drugiej stronie granicy, to takie połączenie jest traktowane jak linia międzynarodowa. Wymaga pozwoleń takich samych, jak w przypadku połączeń do Paryża. To między innymi dlatego z Polski na Słowację prawie nic nie jeździ” – tłumaczy Dávid Nagy z inicjatywy „Polska – Słowacja – autobusy”, Słowak mieszkający w Warszawie.
Rozwiązaniem miałaby być nowa umowa, na mocy której krótkie linie transgraniczne byłyby traktowane jak linie krajowe. Na połączenia do 30 km w głąb sąsiedniego kraju nie byłaby potrzebna międzynarodowa licencja, a takie linie mogłyby być dotowane przez samorządy na zasadach linii użyteczności publicznej.
Ministerstwo zmieniło zdanie
Początkowo polskie Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa wydawało się popierać ten postulat. O zawarcie takiej umowy apelowało w interpelacjach poselskich kilku polskich posłów i to właśnie w odpowiedzi na nie zorganizowano bratysławskie spotkanie. Strony przedyskutowały tę propozycję i doszły do wniosku, że żadne zmiany nie są konieczne. Dlaczego?
„Opisany typ przewozów już teraz można realizować w oparciu o istniejące przepisy. Chodzi o międzynarodową regularną linię autobusową. Ministerstwo chętnie udzieli licencji na taką linię, po spełnieniu wymogów ustawowych. Gdyby następnie taka linia miała być finansowana jako linia użyteczności publicznej, należy tę problematykę uzgodnić z Żylińskim Krajem Samorządowym” – informuje zespół prasowy słowackiego Ministerstwa Transportu.
Co na to Kraj Żyliński?
Powyższe stanowisko jest dość zaskakujące, gdyż w dotychczasowej korespondencji przedstawiciele Kraju Żylińskiego i Preszowskiego wskazywali, że jest dokładnie odwrotnie. „W rozumieniu obowiązującego słowackiego ustawodawstwa umowy o usługach użyteczności publicznej nie można zawrzeć na dalekobieżne przewozy (linia międzynarodowa jest w rozumieniu legislatywy przewozem dalekobieżnym) ani na lokalne przewozy rekreacyjne i turystyczne” – twierdzi Ivan Mokrý, dyrektor departamentu transportu i planowania przestrzennego Żylińskiego Kraju Samorządowego.
Zdaniem dyrektora powoduje to, że Kraj Żyliński nie tylko nie może dotować np. linii do Chochołowa, ale także linii z granicy państwa w Suchej Horze do Oravic i Zverovki w słowackich Tatrach Zachodnich. „Taka linia byłaby bowiem użytkowana głównie przez turystów, co wyklucza jej finansowanie jako linii użyteczności publicznej” – dodaje Mokrý.
Co dalej? Aktywiści nie składają broni i zapowiadają m.in. dalsze interpelacje poselskie, których celem będzie wyjaśnienie tych rażących rozbieżności w interpretacji przepisów.
Jakub Łoginow