O rodzinie Ulmów i tysiącach im podobnych

Podczas II wojny światowej za pomaganie Żydom groziła kara śmierci. Kara taka dotyczyła całej rodziny. Ale znaleźli się i tacy, którzy pomocy z narażeniem własnego życia mimo to udzielali. I właśnie o tym przypomniano podczas spotkania w Instytucie Polskim, zorganizowanego we współpracy z Ambasadą RP w RS.

Gośćmi spotkania, które poprowadził Jaroslav Daniška, byli Dariusz Żuk-Olszewski z Uniwersytetu Konstantyna Filozofa w Nitrze i Eduard Nižňanský z Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie. Nie bez przyczyny odbyło się ono 17 marca. Tegoż bowiem dnia w polskiej wsi Markowa koło Rzeszowa otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny Światowej im. Rodziny Ulmów.

W inauguracji muzeum wziął udział nie tylko prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda, ale też rodziny ratujących – odznaczonych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata – i ratowanych.

Muzeum w Markowej opowiada tragiczną historię jej mieszkańców – Wiktorii i Józefa Ulmów oraz ich sześciorga dzieci. To właśnie oni pomagali w czasie II wojny światowej dwóm rodzinom żydowskich, których w tej największej w Polsce gminie, zamieszkałej przez 4500 osób, było 30. Za swą odwagę Ulmowie zapłacili cenę najwyższą.

W nocy 24 marca 1944 roku do ich domu wkroczyli Niemcy, którzy rozstrzelali Józefa i jego ciężarną żonę, sześcioro ich dzieci oraz ośmiu ukrywanych przez nich Żydów. To nie jedyna taka historia. Oprócz rodziny Ulmów czy znanych na całym świecie Ireny Sendlerowej i Jana Karskiego istniały tysiące podobnych nieznanych polskich bohaterów. Im właśnie poświęcono muzeum i spotkanie w bratysławskim Instytucie Polskim.

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 5/2016