Ślad pobytu Fryderyka Chopina na Słowacji

Zaledwie 10 km od Trnavy leży malownicza, licząca obecnie 2 042 mieszkańców, wieś Brestovany. Łatwo do niej dojechać – wystarczy z autostrady Trnava-Nitra zjechać na wysokości miejscowości Vlčkovce.

Pierwszy raz pojechałem tam w 1998 roku na zaproszenie ówczesnego proboszcza ks. Mariána Červenego . Ksiądz Červený (obecnie proboszcz archikatedry św. Marcina w Bratysławie) był częstym gościem naszej ambasady, aBrestovany gościły zarówno mego poprzednika prof. J. B. Korolca, jak też różnych innych ambasadorów, przedstawicieli innych wyznań i w ogóle innych bardzo interesujących osobistości. Spotkania te miały bardzo serdeczny, często prawdziwie ekumeniczny charakter i z czasem przeradzały się w przyjaźnie, które przetrwały po dzień dzisiejszy.

Jakież więc było moje szczere zdziwienie, kiedy w czasie pierwszego pobytu dowiedziałem się, że Brestovany od początku XIX wieku (ściśle od 1824 roku) do 1946 roku należały do polskiego rodu Zamoyskich, a także spokrewnionych z nimi Giżyckich i Wielopolskich.

W Małych Brestovanach (tj. obecnie w centrum wsi) na niewielkim wzgórzu stoi piękny, okazały dwór z typowo polską „kolumnadą”. Od lat mieści się tam szkoła podstawowa. Na miejscowym cmentarzu, w specjalnie ogrodzonej kwaterze znajduje się kilkanaście grobów, z wyrytymi na płytach napisami w języku polskim (tylko pierwsze napisy były łacińskie). Są tam pochowani pierwsi właściciele i budowniczowie dworu (przez miejscowych zwanego zameczkiem) – Józef Saryusz Zamoyski i jego żona Eleonora.

W szkole podstawowej w Brestovanach do dnia dzisiejszego przechowuje się popiersie Fryderyka Chopina, które pozostało w budynku po wyjeździe ostatniej właścicielki E. Wielopolskiej (z Zamoyskich), której w 1946 roku na opuszczenie posiadłości dano 48 godzin. Wspomniane popiersie Fryderyka Chopina pożyczył niedawno od szkoły w Brestovanach dla Instytutu Polskiego w Bratysławie jego dyrektor Zbigniew Machej. Muszę w tym miejscu przyznać, że wcześniej rozmawiałem z nim na temat tej pamiątki po polskim kompozytorze.

Do dziś pozostaje niewyjaśnione, skąd popiersie Chopina w Brestovanach. Być może to tylko przejaw szczególnego sentymentu Zamoyskich dla kompozytora. Ale dość niejasny ustny przekaz m.in. córki zaufanego pracownika (ogrodnika) Zamoyskich, którą osobiście poznałem, o tym, że Chopin koncertował „rodzinnie” w dworze Zamoyskich, uzasadniałby tam jego obecność. Tradycję tego ustnego przekazu potwierdził też wspomniany już ks. Červený . Czy tak być mogło? Myślę, że to bardzo prawdopodobne.

W 1830 roku dwudziestoletni Fryderyk Chopin, wówczas przede wszystkim wspaniały pianista, wyjechał z Warszawy do Wiednia w poszukiwaniu pracy. We Wiedniu koncertował i udzielał lekcji fortepianu, poza tym obracał się w domach polskich, które go chętnie gościły. Wiadomo, że na koncertach grywał na kilka fortepianów, w tym prawie na pewno kilka razy z pianistką Ludmiłą Zamoyską-Giżycką, której najbliższa rodzina żyła w oddalonych o ok.100 km od Wiednia Brestovanach.

Chopina we Wiedniu zastał wybuch powstania listopadowego, po upadku którego postanowił ostatecznie emigrować do Francji. Ale we Wiedniu, czekając między innymi na francuską wizę, przebywał łącznie aż 9 miesięcy. Jak powiedział mi dyrektor Machej po swojej rozmowie z najwybitniejszym biografem Chopina profesorem Tomaszewskim, wiedeński fragment życia kompozytora jest najmniej znany i udokumentowany.

Czy więc Ludmiła Zamoyska zabrała Fryderyka do swojej brestovańskiej rodziny? Dziś wiem, że biografowie Chopina nie protestują przeciwko tej tezie, natomiast ja myślę, że tak właśnie było.

Umówiłem się z ks. Červenym , że postaramy się dotrzeć do archiwów państwowych w Trnavie, gdzie przechowywane są kroniki i akta parafialne z tamtych czasów. Być może proboszcz tamtejszej parafii, który, jak wynika z późniejszych, znanych mi fotografii, bywał przy różnych okazjach w dworku Zamoyskich, zrobił jakąś notkę, potwierdzającą nasze przypuszczenia.

Ale nawet jeśli nie będziemy mieli stuprocentowej pewności, to i tak będziemy wierzyć, iż popiersie Chopina w Brestovanach jest śladem jego bytności na Słowacji.

Jan Komornicki

MP 6/2010