Pojawiła się szansa na to, że ze Słowacji do Polski nie będziemy musieli jeździć tranzytem przez Czechy i nie będziemy skazani na płacenie 60 euro za bilet kolejowy.
Niedawno ruszyła kampania społeczna „Ponad Granice”, której celem jest zwrócenie uwagi na problem braku połączeń komunikacyjnych między Polską a Słowacją. Natomiast sprawą opisywanej również na naszych łamach odbudowy linii kolejowej między Nowym Targiem a Trsteną poważnie zainteresowali się polscy parlamentarzyści.
„Już dawno nie było tak pozytywnego klimatu dla tej inwestycji” – podkreśla podhalański senator Tadeusz Skorupa, który aktywnie lobbuje za odbudową brakującego ogniwa między polską a słowacką siecią kolejową.
Kolej czy ścieżka rowerowa
Jeszcze do stycznia bieżącego roku o połączeniu kolejowym Podhala z Orawą pisało się wyłącznie w czasie przeszłym lub w kategoriach zaprzepaszczonej szansy na odbudowę. Wszystko zmieniło się w lutym i marcu, kiedy sprawą zainteresowała się grupa polskich parlamentarzystów oraz Związek Podhalan. Na wniosek tej organizacji zespół naukowców z Politechniki Krakowskiej opracował opinię, w której jednoznacznie wskazuje na celowość i opłacalność tej inwestycji.
Krakowscy naukowcy oszacowali jej koszt na ok. 200 milionów złotych, z czego aż 80% może dofinansować Unia Europejska. Kolej miałaby powstać w miejscu dawnego torowiska, rozebranego w 1989 roku, a przy jej budowie można będzie wykorzystać zalegające tam kruszywo. Jedynym problemem jest konieczność szybkiego uwzględnienia odbudowy torowiska w planach zagospodarowania przestrzennego polskich i słowackich gmin, o czym rozmawiał z samorządowcami senator Skorupa.
Na stronie sejm.gov.pl można zapoznać się zarówno z treścią zgłoszonych w tej sprawie interpelacji, jak i z odpowiedzią, udzieloną parlamentarzystom przez Ministerstwo Infrastruktury oraz Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Wynika z niej, że oba resorty popierają tę koncepcję, chociaż brak środków sprawia, że nie mogą jej sfinansować ze swojego budżetu.
Ministerstwa deklarują jednak wsparcie merytoryczne na opracowanie projektu i załatwienie formalności, związanych z uzyskaniem unijnego wsparcia. Z tym nie powinno być problemu ze względu na fakt, iż Unia jak najbardziej wspiera inicjatywy transgraniczne, zwłaszcza, jeśli dotyczą one ekologicznego środka transportu.
W takim przypadku 80% kosztów inwestycji pokryłaby Unia, a resztę samorządy Województwa Małopolskiego i Kraju Żylińskiego oraz zainteresowanych gmin. Te jednak wolą zbudować w tym miejscu ścieżkę rowerową, za czym optuje Euroregion „Tatry”.
Zdaniem senatora Skorupy taka jej lokalizacja jest nierozsądna, gdyż zaprzepaści ostatecznie szansę na połączenie sieci kolejowych w Polsce i na Orawie, a poza tym, jak twierdzi, istnieją lepsze lokalizacje dla tras rowerowych. „Bez połączenia z siecią słowacką modernizacja infrastruktury kolejowej w Południowej Małopolsce nie będzie ekonomicznie uzasadniona” – twierdzi Tadeusz Skorupa.
Dlaczego nie jeżdżą autobusy?
Wielu czytelników „Monitora” z pewnością zastanawia się, dlaczego na całym polsko-słowackim pograniczu funkcjonują tylko dwie transgraniczne linie autobusowe (z Zakopanego do Popradu i Liptowskiego Mikulasza). Skoro tylu polskich turystów podróżuje na Słowację, dlaczego nie opłaca się uruchomienie połączeń Kraków – Nowy Targ – Poprad, Kraków – Dolny Kubin, Rzeszów – Koszyce czy Bielsko-Biała – Żylina?
Jak się okazuje, winne są przepisy. Przedsiębiorca, który uruchomiłby linię Kraków – Nowy Targ – Poprad, nie miałby prawa zabierać pasażerów na odcinkach wewnątrzkrajowych (z Krakowa do Nowego Targu, z Keżmarku do Popradu). A to właśnie ci klienci decydowaliby o rentowności linii.
Uczestnicy Kampanii Społecznej „Ponad Granicę” apelują do rządu Polski i Słowacji o zmianę tego przepisu i uwzględnienie faktu, że żyjemy w czasach Europy bez granic i w warunkach wolnego rynku.
Jakub Łoginow
Kampanię „Ponad Granice” koordynuje portal „Port Europa” (www.porteuropa.eu)