SŁOWACKIE PEREŁKI
Podróżując po Spiszu, nieoczekiwanie trafiłam do Lewoczy. Musiałam się przesiąść na inny autobus i w trakcie oczekiwania na kolejny środek lokomocji zwiedziłam to urocze miasteczko. Już przy wjeździe do centrum moją uwagę zwróciły stare mury obronne, otaczające starą część miasta.
Wszystkie zabytki i atrakcje miejskie koncentrują się wokół rynku, w sercu którego stoi kościół św. Jakuba Apostoła z XIV w. z najwyższym gotyckim ołtarzem na świecie (18,6 m), autorstwa Mistrza Pawła z Lewoczy. Wyrzeźbione figury mają prawie 2,5 metra i są wykonane z jednego kawałka lipowego drewna.
Ażurowy ołtarz mimo swoich sporych rozmiarów wydaje się być niezwykle lekki i delikatny. Przez 500 lat stał w nienaruszonym stanie – dopiero w latach 1952-1954 poddano go konserwacji. Poza ołtarzem głównym kościół zachwycił mnie średniowiecznymi malowidłami, rzeźbami oraz dwunastoma gotyckimi ołtarzami bocznymi.
Bez wątpienia kościół ten należy do najcenniejszych budowli sakralnych na Słowacji i jest chlubą miasta. Kiedy tylko przeczytałam informację o znanym Mistrzu Pawle, przypomniały mi się opowieści mojego taty, którego Lewocza zauroczyła na tyle, że do dziś wspomina ją z wielkim sentymentem.
Po wyjściu z kościoła skierowałam się do renesansowego ratusza, który swój obecny wygląd uzyskał po przebudowie w 1550 roku. W budynku mieści się dziś muzeum pełne cudownych wnętrz i historycznych pamiątek. Kiedy podziwiałam arkady ratusza i klatkę wstydu, wykorzystywaną dawniej do publicznego upokarzania, usłyszałam nagle swoje imię.
Zaskoczona odwróciłam się i dostrzegłam kolegę – Pawła z Koszyc. Minęły ponad 2 lata, kiedy widzieliśmy się ostatnim razem. Znajomy ów przyjechał do Lewoczy na wesele, na którym pełnił funkcję świadka. Porozmawialiśmy chwilę, po czym ja wróciłam do zwiedzania, a on do pełnienia obowiązków drużby.
Rozmyślając o przypadkowym spotkaniu, spacerowałam po starówce i podziwiałam wspaniale odrestaurowane gotyckie, renesansowe i barokowe kamienice z bogato zdobionymi fasadami i z arkadowymi wewnętrznymi podwórzami. Do najciekawszych bez wątpienia należy renesansowy dom Thurzonów z niezwykle bogatą dekoracją, wykonaną techniką sgraffito, i stiukową attyką.
Na uwagę zasługuje także dom Mistrza Pawła, w którym znajdują się kopie jego dzieł, dom Haina czy dom Krupeka, należący niegdyś do krakowskiego kupca. Zwiedzając Lewoczę, warto skręcić w jedną z bocznych uliczek, by tam przyjrzeć się pozostałościom królewskiego miasta, czyli miejskim murom obronnym, basztom, bramom i wieżom. Jedna z bram to Brama Polska.
Lewocza rozwijała się bardzo szybko dzięki prowadzącemu przez miasto słynnemu traktowi handlowemu z Węgier do Krakowa. To właśnie tu spotykali się władcy z dynastii Jagiellonów z Polski, Czech, Litwy i Węgier. W XIX wieku miasto stało się kolebką słowackiej świadomości narodowej – tu powstała też pieśń Nad Tatrou sa blýska, która jest obecnie hymnem Słowacji.
Dziś miasto jest architektonicznym zabytkiem kultury, wpisanym na Listę światowego dziedzictwa UNESCO oraz jednym z najstarszych miejsc pielgrzymkowych na Słowacji. Nad miastem wznosi się wzgórze z sanktuarium maryjnym. Mariańską Górę warto odwiedzić nie tylko ze względu na roztaczającą się z niej piękną panoramę. Dla katolików to szczególne miejsce pielgrzymek. W 1995 roku Jan Paweł II odprawił tu mszę św. dla 650 tys. wiernych.
O Lewoczy mówi się, iż jest najwspanialszym kamieniem szlachetnym w koronie spiskiej. Dla mnie niewątpliwie jest ona skarbcem sztuki i prawdziwą słowacką perłą!
Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcia: autorka