Islandia – tu łączą się żywioły…

 ROZSIANI PO ŚWIECIE 

Islandia, czyli Kraina Lodu, leży na północ od Wielkiej Brytanii, na południe od Grenlandii. To kraj deszczu, padającego w poziomie, wiatru, który pisze jedyne w swoim rodzaju wietrzne kompozycje i który gwiżdże w szparach okiennych, drzwiach, a nawet w gniazdkach elektrycznych. To zmienna, kapryśna i krucha, zagubiona pomiędzy lądami wyspa, na której ogień łączy się z lodem, woda z ziemią, przeszłość z przyszłością, ludzie z ludźmi.

Mieszka tu jedynie 320 tysięcy osób. Stolicę i jej okolice zamieszkuje ok. 120 tysięcy mieszkańców, co czyni z niej prawdziwą metropolię. Reykjavik (reykja vik) znaczy ‘dymiąca zatoka, zatoka mgły’ i taką też bywa. To miasto zamglone i tajemnicze, w niczym nieprzypominające stolic innych państw Europy czy nawet świata.

Reykajvik żyje życiem małych kawiarni, wciśniętych między prezentujące sztukę wszelkiej maści galeryjki. Spokój tych miejsc odczuwa każdy, kto stąpa uliczkami tego niesamowitego miasta.

Mieszkańcy żyją, tworząc historię. Pracują, biegając w deszczu i śniegu, ponieważ nie straszne im mrozy i wichury. Są przecież potomkami wikingów. To właśnie im przyszło żyć w tak niesamowitym miejscu, być częścią tego świata, który jest jednocześnie i zmienny, i stały.

Co spowodowało, że zamieszkałam w Islandii? To nie ja ją wybrałam, ale ona mnie. Nie planowałam tego wyjazdu. Nie spodziewałam się również, że zostanę w Islandii tak długo. Przyleciałam tu do swojego mężczyzny, który jako pierwszy zdecydował się wyjechać z małej miejscowości na Dolnym Śląsku. Na początku miała to być krótka przygoda, mająca pomóc w realizacji naszych wspólnych marzeń. Jednak pozostaliśmy na tej magicznej wyspie i prawdziwą przygodą dla nas stało się życie w tym niesamowitym kraju.

Jednego z pierwszych dni mojego pobytu na wyspie, kiedy próbowałam wyjścia z domu, wiatr brutalnie rzucił mnie na blaszaną ścianę budynku. Nie mogłam oddychać, uciekłam z powrotem do ciepłego mieszkania, w którym ten sam wiatr, grając w szczelinach okien, nie pozwalał o sobie zapomnieć. Bałam się i myślałam tylko o jednym: co ja tu robię?

Pierwszy spacer zakończył się bardzo szybko, ale nie poddałam się. Następnym razem byłam już przygotowana na wiatr i wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Tym razem się udało i ruszyłam na poszukiwania mistycznych, niewidzialnych ludzi, którzy są częścią islandzkiej historii i tradycji. Pragnęłam spotkać się z elfami i trollami, które – choć ukrywają się przed ludźmi – istnieją, a ich obecność odczuwa się na każdym kroku.

W Islandii mieszkam już od czterech lat. Sama nie wiem, czy to dużo czy mało. Przez te lata uczyłam się i poznawałam język, kulturę, ludzi. Nauka życia w nowym społeczeństwie jest wpisana w harmonogram każdego dnia na wyspie. Staram się zrozumieć Islandię, jej mieszkańców, ich mentalność i poglądy. Pewni siebie i mający zawsze czas – tak postrzegam Islandczyków. Niespiesznie zaczynają dzień, przez co spóźniają się praktycznie zawsze i wszędzie. Uczy to cierpliwości, a w konsekwencji doprowadza do tego, że po jakimś czasie samemu nabywa się tych, zdawałoby się, niedobrych nawyków. Nie udało mi się jeszcze osiągnąć niezwykłej pewności siebie Islandczyków, bez zadzierania nosa, bez potrzeby udowadniania bycia lepszym od innych. Myślę, że wymaga to pewnej odwagi i siły, której ciągle jeszcze w sobie nie odnalazłam.

Moje początki na wyspie nie były łatwe z powodu języka, nazywanego przeze mnie po dziś dzień elfickim. Piękny i dźwięczny, ale niesamowicie trudny. Z początku nie byłam w stanie odróżnić nawet pojedynczych słów. Na szczęście Islandia jest krajem, w którym powszechnie znany i używany jest język angielski, co znacznie ułatwia życie.

Polaków na Islandii jest ponad 10 tysięcy i z myślą o nich dwa lata temu z inicjatywy grupy przyjaciół powstał polskojęzyczny portal informacyjny www.informacje.is. To jedyna polska strona w Islandii, udostępniająca codzienne ważne wiadomości na temat tego, co dzieje się w kraju lodu i ognia.

Kiedy człowiek przebywa się za granicą, zmienia się jego spojrzenie na wiele spraw. Niestety, Polacy w Islandii jako obcokrajowcy muszą codziennie walczyć z różnymi stereotypami. Najgorsze jest to, że wszystkich mierzy się jedną miarką, co nie jest dobre.

Obecnie ze względu na pracę w portalu www.informacje.is większość czasu spędzam w domu na pisaniu. Poza tym zajmuję się fotografią, działam w Polskim Stowarzyszeniem Fotograficznym „Pozytywni”.

Mieszkam, żyję w Islandii i coraz częściej czuję się tu jak w domu. Staram się rozwijać, poznawać i być otwarta na nowe niespodzianki, które przynosi życie w tym magicznym kraju.

Marta Niebieszczańska

MP 9/2012