Ognisko polonijne w Mariance

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

Koniec sierpnia to koniec wakacji – wszyscy powoli wracają do codziennych obowiązków, szkoły i pracy. Można się z tego powodu smucić, ale można też wykorzystać piękne jeszcze przecież dni na wspólne wspominanie wakacyjnych przygód.

I właśnie ta ostatnia myśl przyświecała członkom Klubu Polskiego z Bratysławy, którzy przyjmując zaproszenie ojca Tymoteusza Góreckiego, spotkali się w Mariance w ostatnią sobotę sierpnia na wspólnym ognisku.

Chociaż spotkanie zaplanowano z dużym wyprzedzeniem, to wszyscy mieli świadomość, że zależeć będzie ono od… pogody. No bo przecież ognisko, jeśli ma być ogniskiem prawdziwym, powinno być rozpalone wieczorem, pod rozgwieżdżonym niebem.

Kiedy przyszedł w końcu oczekiwany dzień, wydawało się, że ziści się czarny scenariusz – mimo wysokiej temperatury od rana padał deszcz… Pragnienie spotkania się klubowiczów było jednak tak silne, że skutecznie przegnało chmury i na godzinę przed zbiórką nad Marianką pojawiło się słońce. A niedługo potem można było podziwiać też gwiazdy.

Wcześniej jednak męska cześć kilkunastoosobowej grupy zatroszczyła się o drewno na ognisko i patyki do pieczenia kiełbasek. Każdy z uczestników przyniósł ponadto ze sobą przeróżne smakołyki, co znacznie wzbogaciło i urozmaiciło wspólną polową kuchnię.

Miło było spędzić ostatni wakacyjny weekend z przyjaciółmi z Klubu Polskiego, których rozmowy i śmiechy rozbrzmiewały do późnych godzin wieczornych.

Za umożliwienie tego spotkania serdecznie dziękujemy ojcu Tymoteuszowi. Jak wieść niesie, takie spotkania przy ognisku będą kontynuowane. No bo niby dlaczego nie świętować w ten sposób również początku jesieni?

Arkadiusz Kugler
Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 9/2014