PIEKARNIK
Są desery, ciasta, które wyznaczały od zawsze rytm naszych niedziel. Gdy podawano na stół rosół, a potem rozdawano talerze na zrazy lub schabowego, nie było chyba dzieciaka, który nie myślałby o deserze. Dawna gospodyni zrobiłaby ogromne oczy na sugestię, by kupić gotowe ciasto z cukierni, bowiem pieczono każdym domu, ba, wypiekano cuda, o których dzisiaj wspominają z rozrzewnieniem wszystkie ciotki.
Każdy z nas ma takie niedzielne ciasto w pamięci i dziś zapewne też by je z chęcią zjadł. Dla mnie takim wspomnieniowym rarytasem jest karmelowiec, tym bardziej więc ucieszyłam się z nadesłanego przez Panią Anetę Adamczyk przepisu.
Karmelowiec Pani Anety
Składniki
Ciasto:
- ½ kg mąki
- 1 margaryna
- ½ szklanki cukru pudru
- 4 żółtka
- 1 łyżeczka
- Krem:
- ½ l śmietany 36%
- 2 łyżki cukru pudru
- 3 opakowania zagęszczacza do śmietany
Karmel:
- 1 puszka mleka skondensowanego słodkiego lub puszka skondensowanego gotowanego
- 20 dag orzechów włoskich
Sposób przyrządzania:
Składniki ciasta zagnieść, wyrobić i rozdzielić na dwie połowy. Uformować z nich placki, które należy upiec w temperaturze 170 stopni na złoty kolor (15-20 minut). Śmietanę ubić na sztywno z cukrem i zagęszczaczem.
Mleko skondensowane gotować na wolnym ogniu (słodkie ok. 3 godziny, gotowane około pół godziny). Przestudzić lekko. Placki przełożyć bitą śmietaną. Otworzyć puszkę z karmelem, wymieszać i nałożyć na wierzch ciasta. Posypać drobno posiekanymi orzechami.
Karmelowiec oczywiście dobry jest nie tylko w niedzielę. Już sobie wyobrażam pachnący bzami maj, popołudnie w ogródku, a na talerzyku solidny kawałek karmelowca, o który biją się wszystkie pszczoły. I tak są bez szans, bo to ciasto znika wyjątkowo szybko.
Agata Bednarczyk