Jak w 6 godzin zostać superdziennikarzem, czyli o szkoleniu współpracowników „Monitora”
Z NASZEGO PODWÓRKA
Sobota, 16 października. Chłodno i pochmurno, ale w Instytucie Polskim wrze jak w ulu i atmosfera gorąca. Za kilka minut, o 10-tej, ma rozpocząć się szkolenie dziennikarskie dla naszej redakcji. Jest już prowadząca Alina Kietrys, ekipa „Monitora” też już prawie w komplecie (18 osób!). Zaprosiliśmy również Grzegorza Nowackiego, konsula RP na Słowacji. Przyjdzie? Nie przyjdzie? Jest!
Nasze szkolenie zaczynamy właśnie od rozmowy z konsulem. Pytań mamy sporo, zwłaszcza w kontekście zbliżającego się wielkimi krokami spisu powszechnego. Jak dotrzeć do mieszkających na Słowacji Polaków? W jaki sposób przekonać ich do zadeklarowania w kwestionariuszu polskiego pochodzenia? Może konsulat mógłby pomóc „Monitorowi” w dotarciu do nowych czytelników?
Pytania się mnożą, Grzegorz Nowacki wyjaśnia, opowiada o problemach, przytacza dane statystyczne… Wszystkie informacje, które uzyskaliśmy, z pewnością przydadzą się przy tworzeniu kolejnych numerów „Monitora”.
Spotkanie z konsulem Nowackim dobiega końca. Pora przejść do meritum, czyli części stricte szkoleniowej. Na tę czekaliśmy z niecierpliwością i zamiarem dowiedzenia się wielu przydatnych rzeczy. Oczekiwania są wysokie.
Prowadząca Alina Kietrys to dziennikarka z ponadczterdziestoletnim stażem pracy, wielokrotnie nagradzana za reportaże i teksty publicystyczne. To również wykładowca gdańskich uczelni. Takie połączenie – kochająca swój zawód dziennikarka i jednocześnie doświadczony pedagog – fantastycznie sprawdza się podczas szkolenia.
Zaczynamy od informacji o… informacjach. Pani Alina wyjaśnia, w jaki sposób je zdobywać, pisać i redagować. Czego unikać i jak weryfikować źródła, wreszcie na co zwracać szczególną uwagę. Niby wszystko dla nas jasne i oczywiste, ale szkolenie zdobytą wcześniej wiedzę znakomicie uzupełnia i porządkuje.
Później przechodzimy do – na pierwszy rzut oka prostego – ćwiczenia. Mamy wymyślić tytuły do napisanych wcześniej tekstów. Kilka propozycji jest naprawdę trafnych, ale większość z nas długo i z mozołem dobiera słowa. Na pocieszenie redaktor Kietrys pokazuje nam jeden z numerów „Gazety Wyborczej”, w którym pojawiły się dwa identycznie rozpoczynające się tytuły, w dodatku obok siebie. Robi się naprawdę wesoło.
Po kolejnych wprawkach z pisania przechodzimy do fotografii. Pani Alina podpowiada, jak zrobić zdjęcie, by było frapujące, ciekawe i dla nas, i dla czytelników. Oglądamy zamieszczone w gazetach majstersztyki, wykonane przez profesjonalistów, ale i fotografie nijakie, nudne, niewspółgrające z tekstami.
„Monitor” też ma na sumieniu grzeszki – obrywamy za małe zdjęcie prof. Jana Miodka, zamieszczone na okładce poprzedniego numeru. „Dużo lepsze, dynamiczne zdjęcie profesora towarzyszyło tekstowi w środku. Znakomicie nadawałoby się na okładkę” – ocenia pani Alina.
Szkolenie kończy się po ponad 5 godzinach, ale nie czujemy się zmęczeni. Na gorąco komentujemy to, czego się dowiedzieliśmy. Obiecujemy sobie solennie, że cenne wskazówki fachowca na pewno spróbujemy wcielać w życie przy pracy nad następnymi numerami naszego pisma.
Po tej wspaniałej części „oficjalnej” idziemy do restauracji MS „Danubius” na wspólny obiad. Oprócz ekipy „Monitora” uczestniczyli w nim przedstawiciele Klubu Polskiego i ambasador Andrzej Krawczyk.
Było naprawdę miło!
Katarzyna Pieniądz
Zdjęcia: Stano Stehlik
Szkolenie odbyło się dzięki gościnności Instytutu Polskiego w Bratysławie oraz dzięki finansowemu wsparciu z Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”.