KINO OKO
Trzecia część serialu „Rojst” w Netlfixie idzie jak burza. I właśnie na ten serial chcę zwrócić uwagę, bowiem jest nie tylko świetnie zrealizowany przez Jana Holoubka (reżyser i współscenarzysta), ale występują w nim też znani i cenieni aktorzy. „Rojst” ma świetne zdjęcia, bardzo dobry montaż i ciekawe sekwencje muzyczne. I można go zacząć oglądać od ostatniej części, od „Millenium”.
Na ekranie w tej części (jak i w poprzednich) zobaczymy Magdalenę Różczkę (prywatnie żonę Jana Holoubka), aktorkę wyrazistą i znakomicie obsadzoną w roli odważnej i inteligentnej pani komisarz, Andrzeja Seweryna, mężczyznę dojrzałego, uwikłanego, ale z klasą, Łukasza Simlata, niebywale charakterystycznego, z ulubionym białym pieskiem, świetnie mieszczącego się w konwencji broniącego się przed emeryturą oficera policji kryminalnej.
To z pewnością jedna z najlepszych ostatnio zagranych ról Simlata. Jak zwykle wyrazisty jest Dawid Ogrodnik w roli kochającego ojca, zatroskany i zmartwiony, kiedy to konieczne, ale też energiczny i pomysłowy, gdy należy działać. Oglądamy też przez chwilę Piotra Fronczewskiego w bardzo dobrej formie, którego w wątku retrospekcyjnym, czyli o bujnej młodości bohatera, zastępuje Filip Pławiak.
I co ciekawe, reżyser wykorzystał sztuczną inteligencję AI, by głos Pławiaka brzmiał dosłownie tak, jak młodego Fronczewskiego. Świetny zabieg techniczny. Na ekranie pojawiają się również atrakcyjna Agnieszka Żulewska i przebojowy Michał Pawlik. Słowem obsada trzeciej części „Rojsta” znakomita, podobnie zresztą jak poprzednich. Od końca lutego w pełni zasłużenie serial ten utrzymuje się na wysokiej pozycji na platformie Netflix.
Rojst to słowo dobrze znane we wschodniej Polsce, znaczy tyle co bagno, mokradło, grzęzawisko, czyli przestrzeń, która może być groźna dla wszystkich znajdujących się w pobliżu. Reżyser w czołówce każdego odcinka jasno określa, że świat, który przedstawia w filmie, nie jest spokojny ani dobrze ułożony. Wiadomo, przestępczość, mafia, porwania, kradzieże, morderstwa to ciemna strona mocy.
Holoubek stworzył serial, który trzyma w napięciu, a jako że to film sensacyjny, klasyczny kryminał z nutką romantyzmu, nie będę Państwu zdradzała przebiegu akcji ani tym bardziej zakończenia. Dlaczego podtytuł „Millenium”? Bo tzw. pluskwa millenijna, czyli zdarzenia, które mogły przynieść kłopoty na przełomie wieków, są swoistym pretekstem, bo najważniejsza jest, tak jak w poprzednich dwóch częściach serialu, mroczna przeszłość z czasów PRL.
Akcja – podobnie jak i wcześniej – toczy się na Ziemiach Odzyskanych. Zdarzenia sprzed lat mogą przytłaczać. Ich niespodziewany ciąg dalszy wraca do bohaterów niczym nierozpracowana i nieoswojona trauma. To po prostu bagno, w którym czasami się tkwi latami, tak jak słynny kierownik zapyziałego hotelu Centrum (Piotr Fronczewski), w którym bawiła się latami śmietanka peerelowskiej elity.
Zaginięcie Wandy, córki Zarzyckiego (Dawid Ogrodnik), ongiś znanego dziennikarza, który jakoś się pogubił po drodze, też rodzi komplikacje, podobnie jak wspólnota młodej Romki i jej związek z Jass (Magdalena Różczka). Układanka postaci i wątków jest w tym serialu bardzo precyzyjna i z pewnością drugi zdolny współscenarzysta Kasper Bajon miał swój udział w rozwiazywaniu zagadek.
Zapewniam, ani przez chwilę nie będą się Państwo nudzić, oglądając trzecią część serialu. A jeśli ktoś nie widział wcześniejszych dwóch, to spokojnie może je obejrzeć, ponieważ też są dostępne na Netfixie. Pierwsza cześć serialu „Rojst” pojawiła się w roku 2018, drugi sezon nosił tytuł „Rojst Killers”, no i wszyscy czekali niecierpliwie, co przyniesie „Millenium”. Okazało się, że i ostatnia część nie zawiodła.
Dojrzałość twórców, świadomość, że kino akcji, kryminał rządzą się prawami, których nie wolno absolutnie łamać, sprawiły, że zostały one w pełni zachowana. Jan Holoubek stworzył jeden z najlepszych polskich kryminałów, a przy tym dopracował precyzyjnie ten serial zarówno w kwestiach scenariuszowo-reżyserskich, jak i wszystkich składowych dobrego filmu, a więc dźwięku, montażu i gry aktorów, które są bez zarzutu i uwodzą widzów. Polecam serial „Rojst Millenium” (sześć odcinków) z pełnym przekonaniem, choć – przyznam się Państwu po cichu – kryminał to nie jest mój ulubiony gatunek ani literacki, ani filmowy.
Alina Kietrys