ROZMOWY Z NINĄ
Jeszcze niedawno myślałam, że nie będę miała o czym pisać, ponieważ moje życie jest nudne i nic ciekawego się w nim nie dzieje. Oczywiście, nie jest to prawda. Stało się coś, o czym będę pamiętała przez całe życie. Gdybym przypadkiem o tym zapomniała, to wystarczy, że spojrzę w lusterko, a wyraźna blizna nad okiem przypomni mi o całym wydarzeniu.
Jak grom z jasnego nieba
Był to moment, ułamek sekundy. Weszłyśmy z mamą do domu, po czym ja wbiegłam do łazienki, ponieważ chciałam się napić. Nachyliłam się nad umywalką i w tym momencie przyszedł on… atak! Jak grom z jasnego nieba uderzył w całej swojej mocy z szybkością światła! Na chwilę przestałam czuć, a kiedy otworzyłam oczy, widziałam tylko czerwoną plamę.
Gęsty i ciepły strumień krwi zalał mi oczy i szybko malował szlaczki na podłodze łazienki. Poczułam mamę i ręcznik, którym starała się powstrzymać krew. Była cicho, słyszałam tylko, jak nasze oddechy rozmawiają ze sobą.
Bez szycia ani rusz
Jest, udało się! Już nie krwawię! Przyszedł tata i starał się opatrzyć mi ranę. Cztery razy udało mi się zerwać z niej opatrunek, więc nie obyło się bez szycia. Oczywiście, nie było to takie łatwe, mimo iż pan doktor i rodzice bardzo się starali. Nie pozwoliłam im tak szybko założyć sobie szwów, bo nawet po znieczuleniu to bardzo bolało. Podobno do wesela się zagoi, ale ja wesela i tak nie planuję.
Ja a Wielkanoc
Nawet na śmigus-dyngus nikt mnie wodą nie kropi ani nie smaga gałązkami, jak to mają w zwyczaju Słowacy. Mama jest kategorycznie przeciwko takim obyczajom, bo nie mają nic wspólnego z Wielkanocą.
Na szczęście wreszcie przyszła Pani Wiosna i przyniosła ze sobą wiele pięknych kolorów!
Tata już robi porządki w ogrodzie, a mama w naszym domu.
Ciepły wiatr głaszcze moją twarz, a słonko łaskocze świeżą bliznę nad okiem. Jego promienie mają uzdrawiającą moc. Leczą ciało i duszę.
Nina
Zdjęcia: Ewa Sipos