Kolędy w środku lata

Relacja z bożonarodzeniowego koncertu Ivy Bittovej i naszych dzieci

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

To był upalny letni dzień jak co dzień, ale nie dla każdego! Bo oto w Liptowskim Janie panowała zupełnie inna atmosfera. W pobliżu kościoła św. Jana Chrzciciela, przed którym stały wozy Słowackiej Telewizji, panowały zamieszanie i ruch. A to, co miało miejsce w środku, było niezwykłe!

Pod choinką

Przez otwarte drzwi XIII-wiecznej świątyni przedostawało się bardzo ciepłe powietrze. We wnętrzu panowała gorąca atmosfera nie tylko ze względu na rangę wydarzenia, ale także na liczbę gości – kościół był wypełniony po brzegi, choć o tym, co tu się ma wydarzyć, wiedzieli nieliczni.

Otóż w środku lata wyczarowano tu świąteczną atmosferę z bożonarodzeniowym drzewkiem, przybranym w migoczące światełka. Świąteczny nastrój się nasilił, gdy pojawili się mali i duzi artyści, czyli chóry dziecięce Vážky z Liptowa i Věnečky z Opawy oraz… chór polski, składający się z dzieci polonijnych, uczęszczających do Szkoły Polskiej w Bratysławie i Klubu Małego Polaka.

Każdy z chórów pod batutą swojego opiekuna. Temu polskiemu, który zyskał nazwę „Gądki“, dowodziła Natalia Konicz-Hamada. Całością dyrygowała czeska awangardowa skrzypaczka, wokalistka i kompozytorka żyjąca i tworząca w Nowym Jorku Iva Bittova!

Z obawami

„Ubiegłoroczny projekt zgromadził chóry czeski, słowacki i ukraiński, w tym roku chcemy zaprosić polski” – zwrócił się do mnie pomysłodawca i organizator projektu, były minister kultury RS Ladislav Snopko. Współpracowaliśmy nie raz, zawsze z doskonałym efektem, więc było dla mnie oczywiste, że projekt ten należy wesprzeć, tym bardziej, że zaplanowano w nim polski udział!

I gdy tak się nad tym zastanawiałam, pierwsze, co mi stanęło przed oczami, był koncert polskich i słowackich kolęd, zorganizowany przez Natalię Konicz-Hamadę na początku roku. A co, gdyby stworzyć taki chór polonijny na potrzeby właśnie tego projektu? Zaczęło się główkowanie. Z początku bez entuzjazmu – bo realizacja miała się odbyć latem, bo trzeba by zmieniać plany, bo to za mało czasu… Czy damy radę?

Jak obawy topniały

Jeśli Iva Bittova śledzi dane, dotyczące zapytań o nią w Google, to być może wie, że w tym czasie najwięcej było ich z polskojęzycznych kont słowackich,. „O rany, skoro  TA artystka sygnuje swoim nazwiskiem to wydarzenie, to rodzice chętnie zmienią rodzinne plany i wyślą dzieci na tygodniowe zgrupowanie, na którym będą ćwiczyć kolędy“ – twierdziła muzyczna opiekunka polskiej grupy Natalia, która podjęła się ją przygotować muzycznie. Udało jej się stworzyć dziecięcy chór, który nauczył się sporo w ciągu… tygodnia. Oczywiście to wcale nie było takie łatwe!

 

Nieoczekiwany wybór kolęd

Organizator zapewniał tygodniowy pobyt w Liptowskim Mikulaszu dla wszystkich uczestników projektu, którego efektem jest płyta z opawskimi, liptowskimi i opolskimi kolędami oraz zarejestrowany na potrzeby Słowackiej Telewizji koncert bożonarodzeniowy. A był to koncert niesamowity! Podniosły, a zarazem prosty.

Dziecięce głosy przepięknie zabrzmiały w kościelnej scenerii. Wybór kolęd, dokonany przez Ivę Bittovą, nieoczekiwany! „Kolędy z Opawy, Opola i Liptowa zupełnie nieznane, ludowe, zapomniane. Każda wymagała opracowania jeszcze przed zgrupowaniem. Teraz dochodzą do nas już pierwsze reakcje, że to bardzo ciekawy repertuar“ – mówiła zaraz po koncercie Natalia Konicz-Hamada.

Dziecięce głosy

Chóry śpiewały na przemian, a kiedy połączyły swe głosy, powstała moc nie do opisania! Nikt już nie pamiętał, że na dworze lato i że nadal wakacje. No, może tylko niektóre z dzieci z utęsknieniem czekały na finał, bowiem dla nich to na pewno nie był czas odpoczynku.

„To był bardzo trudny, intensywny tydzień, wielkie wyzwanie, które dociągnęliśmy do szczęśliwego końca“ – oceniała Natalia, która dostała też możliwość zaśpiewania solo kolędy „Mizerna cicha“. Tę propozycję złożyła jej sama Iva Bittova na trzy dni przed koncertem, doceniając talent muzyczny naszej rodaczki i chwaląc współpracę z nią. Dzięki temu na wspominanej już płycie znajdzie się kolejna dodatkowa kolęda.

 

Kiedy emocje opadły

Kiedy koncert dobiegł końca, oklaskom nie było końca, a widzowie niechętnie opuszczali kościół, chcąc jak najdłużej rozkoszować się podniosłą atmosferą. Za to dzieci były pełne energii i zwyczajnie cieszyły się, że w końcu mają luz. „Było to bardzo ekscytujące przeżycie, tylu widzów, kamery telewizyjne, światła reflektorów!“ – wymieniała, nie kryjąc emocji, nastolatka Hania Takač.

Jej koleżanka Maja Cupał przyznała, że to był ciężki tydzień pracy nad nieznanym materiałem muzycznym. Apolonia Żak obawiała się, że straci głos i zje ją trema, a Alicja Bochen przyznała się do małej pomyłki, bowiem podczas koncertu zaczęła śpiewać partię koleżanki. „Najfajniejsze jest to, że ten tydzień mogliśmy spędzić razem i nagraliśmy płytę. Choć bardzo dużo od nas wymagano, to zadanie wykonaliśmy na sto procent“ – podsumowała inna nastolatka Mania Hamada.

Moc Ivy, moc muzyki

Po koncercie Iva Bittova była rozchwytywana. Najwięcej czasu poświęciła jednak towarzyszącym jej dzieciom. Pożegnaniom i ciepłym słowom, które kończyły przygodę muzyczną z tą wybitną artystką, nie było końca. „Ta muzyka to siła, dar, dzięki któremu mogliśmy się zbliżyć.

Udało się połączyć trzy kultury, czego więc sobie życzyć więcej?“ – mówiła artystka w rozmowie z „Monitorem“. Zdradziła też, że zawsze ją inspirowała polska muzyka, a także ta słowacka, bowiem to ze Słowacji pochodził jej ojciec. „Moc muzyki bez żadnych dodatkowych elementów, bez kalkulacji! Śpiew a capella jest cudowny!“ – oceniła czeska gwiazda.

 

Co to za pomysł?

O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego ktoś śpiewa kolędami w środku lata? „Nauczeni doświadczeniem ubiegłorocznym postanowiliśmy dokonać nagrania płyty i zarejestrować koncert świąteczny pod koniec letniego zgrupowania, żeby Iva Bittova nie musiała drugi raz przylatywać na Słowację z Nowego Jorku i żeby dzieci nie musiały ponownie przyjeżdżać tu zimą, tylko ze względu na nagrania“ – wyjaśniał Ladislav Snopko, główny organizator wydarzenia.

Miejsce rejestracji koncertu to miejsce, które zyskało nagrodę Fenix dla kulturalnego zabytku roku na Słowacji. W tym roku jej laureatem został kościół Jana Chrzciciela w Liptowskim Janie. „Kiedy wiosną tego roku ogłoszono zwycięzcę, od razu zaczęliśmy konceptualizować program muzyczny wokół niego.

Iva Bittova dokonała wyboru materiału muzycznego z obszarów najbliżej położonych i tak powstał trójkulturowy projekt muzyczny“ – mówił Snopko, który przyznał, że z uwagi na bliskie terminy od ogłoszenia zwycięzcy Fenixa do czasu realizacji koncertu, kolejne edycje muzycznego projektu jest gotów realizować w miejscach, które zyskały Fenixa w poprzednich latach. I tak przyszłoroczny koncert odbędzie się prawdopodobnie w kościele św. Juraja w Spiskiej Sobocie, czyli w miejscu nagrodzonym Fenixem w 2011 r.

Cały cykl koncertów ma na celu pokazanie ciekawych architektonicznie i kulturowo zabytków Słowacji oraz połącznie ich z muzycznymi korzeniami. Efektem ich będą nagrania koncertów i płyt. Te tegoroczne będą stanowić dodatek do jednego ze świątecznych wydań słowackiego dziennika SME.

Ci, którzy nie mogli wysłuchać na żywo letniego bożonarodzeniowego koncertu w Liptowskim Janie, zachęcamy do śledzenia programu Słowackiej Telewzji, która wyemituje go w okresie bożonarodzeniowym, by nacieszyć oczy i uszy wszystkich widzów.

Małgorzata Wojcieszyńska, Liptowski Jan

Zdjęcia: Stano Stehlik

MP 12/2023