Odkrywanie Słowacji przez licealistów z Polski

Nocna kąpiel w jeziorze Zlaté Piesky czy piesza wyprawa w milczeniu z Bratysławy do sanktuarium w Mariance  to tylko niektóre z atrakcji, które na długo pozostaną w pamięci ponad 50 uczestników wycieczki szkolnej z Katolickiego Liceum Montessori z Krakowa.

Od kilku lat uczniowie krakowskiego liceum ostatni tydzień roku szkolnego spędzają na wyjeździe. „Już jest po klasyfikacji, tuż przed rozdaniem świadectw, możemy więc wyjechać na dłuższą, bo aż tygodniową wyprawę, którą nazywamy pielgrzymką, ponieważ po części ma ona charakter religijny“ – wyjaśniał polonista Kamil Cyganik.

Do tej pory zorganizowano kilka takich wyjazdów: do Bułgarii, Rumunii, Ukrainy i na Litwę. Potem zagraniczne podróże uniemożliwiła pandemia – były więc krajowe. „W tym roku, po pandemicznej przerwie postanowiliśmy znów ruszyć za granicę, a nasz wybór padł na Słowację. Przy okazji dwa razy wyskoczyliśmy do Wiednia“ – mówi nauczyciel. Dlaczego Słowacja?

„Jest mniej znana. Przez Słowację najczęściej jeździ się gdzieś dalej, a teraz przekonałem się, że ma ona swój urok“ – stwierdził Cyganik i wymienił, co go zachwyciło. „Dzięki przewodnikowi Arkadiuszowi Kuglerowi Bratysława przestała być tylko punktem na mapie, pokazała swoje tajemnice, a Stare Miasto tak mnie zachwyciło, że chciałbym tu przyjechać z żoną“ – wyjawił i podkreślił, że spoistość stolicy Słowacji, bliskość poszczególnych atrakcji to z pewnością jej atuty.

Z kolei kończącego drugą klasę liceum Stanisława Rysiaka ucieszyła możliwość chodzenia po górach. „Lubię chodzić po górach, zachwyciłem się Wielką Fatrą, jej przełęczami, z których było widać inne wielkie pasma“ –  dzielił się swoimi wrażeniami uczeń. Zaskoczeniem dla niego była bliskość językowa polskiego i słowackiego. „Kiedy byliśmy w jaskini lodowej, ucieszyłem się, że wykład słowackiego przewodnika był dla mnie zrozumiały“ – podkreślił.

Polski uczeń chwalił ujmujące, wąskie uliczki stolicy, w której wycieczkowicze spędzili trzy noce, przy czym w najbardziej upalne dni docenił zakwaterowanie na polu namiotowym nad jeziorem Zlaté Piesky, gdzie grupa mogła rozbić namioty na specjalnie wytyczonym terenie.

„Po zwiedzaniu miasta wskoczyliśmy do jeziora, żeby się ochłodzić i to było wspaniałe“ – skwitował, a nauczyciel dodał, że widok ok. trzydziestu uczestników wyprawy grających w wodzie w siatkówkę na zawsze pozostanie w jego pamięci. „Takie obrazy i takie wyjazdy tworzą naszą szkołę“ – podsumował. Ale to nie wszystko, bo zaraz potem przypominał sobie inne, ważne wydarzenie.

„Nasz przewodnik pan Arkadiusz podpowiedział nam, że za Bratysławą jest sanktuarium w Mariance i kto chciał mógł się tam wybrać pieszo w milczeniu“ – opisywał. Tą wycieczką po Peknej ceste, wśród szpalerów drzew zachwycał się też nastoletni Stanisław. Okazało się, że niektórym to milczenie tak się spodobało, że nawet po dotarciu do celu nie bardzo chcieli wracać do rozmów.  Na miejscu na polską wycieczkę czekał obiad i polski duchowny, zaś meksykański ksiądz – uczestnik wyprawy – odprawił mszę po polsku.

Ostatnim celem licealistów był  Liptów, gdzie w Bobrowniku nad Liptowską Marą grupa rozbiła namioty. W takie upały to idealne miejsce dla ochłody. Po kąpielach miała miejsce jeszcze msza polowa, a na koniec ognisko, podczas którego zabrzmiały polskie pieśni i piosenki. Był też czas na podsumowanie wyjazdu.

„Zawsze to robimy, by wiedzieć, co następnym razem poprawić“ – dodał Kamil Cyganik, który jest głównym filarem tego rodzaju szkolnych wypraw, uczestniczył bowiem w każdej, która do tej pory się odbyła. Być może więcej  takich wycieczek szkolnych z Polski dociera na Słowację? Być może i innym nastolatkom przypadł do gustu kraj, w którym my mieszkamy? Dzięki znajomości z Kamilem Cyganikiem udało nam się entuzjazm i zachwyt polskich licealistów nad Słowacją poobserwować.

Małgorzata Wojcieszyńska

MP 7-8/2023