Razem dla naszej planety

Gasną uliczne latarnie oraz światła w oknach domów i bloków mieszkalnych. Cichną radioodbiorniki, telewizory i komputery. Telefony i laptopy będą jeszcze działać przez jakiś czas, dopóki starczy baterii. Ludzie uwięzieni w windach, nieczynne bankomaty i aparatura podtrzymująca życie w szpitalach. Tramwaje, pociągi i sygnalizacja świetlna przestają działać. Ciemność, chaos i panika ogarniają świat.

To nie scenariusz filmu katastroficznego, ale życie bez prądu, od którego jesteśmy zależni. Nasze istnienie jest obecnie oparte na elektryczności. Dziś nie wyobrażamy sobie życia bez energii elektrycznej, która jest dla nas oczywistością i codziennością.

Pamiętam, gdy byłam dzieckiem, w Polsce często występowały przerwy w dostawie prądu. Rodzice i sąsiedzi narzekali, a ja cieszyłam się i razem z mamą rozstawiałam po mieszkaniu świece. Dziś rzadko zdarza się brak prądu poza jakaś awarią lub… odbywającą się co roku akcją „Godzina dla Ziemi”, która organizowana jest w ostatnią sobotę marca.

Wydarzenie to polega na wyłączeniu o umówionej godzinie na 60 min. niepotrzebnych świateł i urządzeń elektrycznych w geście solidarności z ideą ochrony naszej planety i zmotywowania ludzi do przyjęcia postaw proekologicznych i ich przestrzegania. Celem akcji jest skłonienie ludzi do refleksji nad zmianami klimatu oraz uwrażliwieniem na problem nadmiernego zużycia energii.

W tym roku akcja odbędzie się już po raz 16. Zapoczątkował ją Światowy Fundusz na rzecz Przyrody WWF w 2007 r., kiedy to ponad 2 miliony mieszkańców Sydney dobrowolnie na godzinę pogrążyło się w mroku. Rok później w podobnej akcji wzięło udział już 50 milionów osób, a liczba miast na całym świecie, w których dobrowolnie wyłączano prąd, rosła w zaskakującym tempie.

Obecnie w takiej akcji biorą udział setki milionów ludzi z ponad 7 tys. miast i miejscowości w 170 państwach na wszystkich kontynentach. Światła i iluminacje na godzinę wyłączane są w najbardziej znanych i charakterystycznych budynkach na świecie,  takich jak Wieża Eiffla w Paryżu, Pałac Buckingham w Londynie, most Golden Gate w San Francisco, Brama Brandenburska w Niemczech, Opera w Sydney, Koloseum w Rzymie czy piramidy w Egipcie. Niektóre stacje telewizyjne wstrzymują nawet transmisje lub używają wyłącznie świateł LED.

W Polsce do akcji w ostatnich latach przyłączyło się 100 miast, a oświetlenie wyłączono m.in. w Warszawie – w Pałacu Kultury i Nauki, na Zamku Królewskim, w Operze Narodowej, Pałacu Prezydenckim, Kancelarii Sejmu i Senatu, na Stadionie Narodowym, Sky Tower we Wrocławiu, w Starym Browarze w Poznaniu, w krakowskich Sukiennicach oraz Kościele Mariackim.

Szacuje się, że w 2011 r. w obchodach „Godziny dla Ziemi” uczestniczyło 2 mld. ludzi. Z kolei na Słowacji w poprzednich latach do akcji przyłączyły się 22 miasta, wiele firm, muzeów, instytucji państwowych, np. Narodowy Bank Słowacji, Rada Narodowa SR, oraz całe mnóstwo zabytków, w tym kościołów i zamków, Pałac Prymasowski w stolicy, most SNP czy Zamek Bratysławski.

Niestety, ta ekologiczna akcja bywa też krytykowana. Zarzuca się jej, że 60 minut raz w roku nie ma realnego wpływu na zużycie energii. Warto jednak zwrócić uwagę na symbolikę wydarzenia i jego przesłanie, które ma skłonić do refleksji nad znaczeniem i zużyciem energii w codziennym życiu i wprowadzeniem pozytywnych ekologicznych zmian.

Każdy powinien zacząć od siebie, by żyć w sposób przyjazny środowisku, i szanować naturalne zasoby Ziemi, ale też rządy wszystkich krajów świata muszą podjąć zdecydowane kroki, by ograniczyć degradację środowiska i zredukować emisję gazów cieplarnianych.

„Godzina dla Ziemi” to obecnie największa globalna inicjatywa społeczna, która jednoczy ludzi z różnych kontynentów i państw oraz cieszy się coraz większym uznaniem. Chętnych, dla których dobro Ziemi nie jest obojętne, każdego roku przybywa. Ja w sobotę 25 marca o 20.30 wyłączam światła. A Wy?

Magdalena Zawistowska-Olszewska

MP 3/2023