W przestrzeni słów

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Zastanawialiście się, kto dzisiaj czyta poezję? Czy w zabieganym, błyszczącym od elektroniki świecie jest jeszcze miejsce na momenty czytelniczej refleksji – chwile wymagające uważności, skupienia oraz wyobraźni? Przecież wiersze pozwalają się odkrywać stopniowo, czasami z oporem, niekiedy bez większych ekscytacji, a innym razem w natychmiastowym zachwycie.

Nie jest to lektura łatwa również dlatego, że szkoła nie do końca uczy interpretacji poezji, wręcz przeciwnie – nużące, niezrozumiałe lektury odrzucamy w kąt, gdy tylko kończy się obowiązek ich poznawania. Ja jednak wierzę, że są wśród nas koneserzy literatury pięknej w jej wierszowanej odmianie.

Kiedy jesienią Senat RP przyjął uchwałę ustanawiającą rok 2023 rokiem Wisławy Szymborskiej, pomyślałam, iż to dobry moment, by przypomnieć sobie jedyną w swoim rodzaju twórczość naszej noblistki, której poezja gościła już w tej rubryce dobrych kilka lat temu, opisana wyjątkowym stylem Magdaleny Marszałkowskiej.

Wtedy była to uczta poetycko-rysunkowa, dziś otwieram „Wiersze wybrane” Wisławy Szymborskiej i szukam w ich lekturze odpowiedzi na pytania, jakie stawia przed nami niespokojna rzeczywistość. Wspomniany tom ukazał się w 2010 r., cztery lata po Nagrodzie Nobla, a autorka osobiście dokonała wyboru utworów.

Poezja Szymborskiej przemawia nawet do tych, którzy wierszy nie czytają wcale. Pozornie prosta, jest wyjątkowa w opisywaniu świata z perspektywy zwykłego obserwatora, który nie widzi niczego niezwykłego w tym, iż czuje „bardziej”. Ten obserwator pochyla się nad kotem w pustym mieszkaniu, wchodzi do domu wielkiego człowieka, podgląda kochanków odurzonych pierwszą miłością – jednym słowem jest wszędzie, gdzie toczy się życie.

Wiersze te, często pisane zwykłą, potoczną polszczyzną, dotykają wprost wszelkich problemów współczesnego człowieka – samotności, cierpienia, niepewności. Jednak myliłby się ten, kto spodziewa się ciężkiego klimatu i ponurych refleksji. Szymborska ma specyficzne, bardzo inteligentne poczucie humoru, które równoważy trudne emocje. Pisze przecież: „moje znaki szczególne to zachwyt i rozpacz”. Nieobca jest jej ironia, zestawianie ze sobą paradoksów, sprzecznych postaw – refleksyjna gra, do której zaprasza czytelników, to zabawa pięknem słów i zagadkami skojarzeń.

Ostatnie czasy – doświadczenie pandemii, wojny oraz kryzysu – sprawiły, iż ponad dziesięć lat od śmierci noblistki powrót do lektury jej wierszy obfituje w odnajdywanie kolejnych sensów: „Kiedy zło tryumfuje, dobro się utaja / gdy dobro się objawia, zło czeka w ukryciu / Jedno i drugie nie do pokonania / ani do odsunięcia na bezpowrotną odległość / Dlatego jeśli radość, to z domieszką trwogi / jeśli rozpacz, to nigdy bez cichej nadziei”.

Taka jest kwintesencja tej przepięknej twórczości – nawet w najtrudniejszych życiowych momentach, w okresach załamań i niewiary w sens codzienności, zawsze znajdzie się sposób, by odzyskać chociaż niewielki spokój. Niezależnie od naszych potyczek z życiem, pewne elementy wszechświata są stabilne – natura, kultura, historia – i ku nim może się zwrócić człowiek cierpiący, szukający ucieczki lub ulgi.

Wielką zaletą czytania poezji jest wybiórczość. Nieważne, czy jest to jeden wiersz na dzień lub na tydzień, istotne, by zanurzyć się w wierszowany świat, poczuć go, pomyśleć. Piękno słów nie ustępuje niczym pięknym widokom przyrody, jest nawet bardziej dostępne – wystarczy spróbować, odważyć się. Może jeśli w kolejny nowy rok wejdziemy z tomikiem poezji w ręku, coś wreszcie zmieni się na lepsze? Wszystkim tego życzę…

Agata Bednarczyk

MP 1/2023