Rozmowy pełne miłości

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Są takie książki, które poruszają do głębi, uruchamiają w czytelniku struny, o których nie wiedział lub zapomniał, że są. Niezależnie od swojej objętości niosą ważne przesłanie, oswajają tematy trudne, niepopularne, konfrontują z rzeczywistością, która dzieje się obok nas, nawet jeśli często nie pochylamy się nad nią należycie.

„Rozmowy z Niną” Ewy Sipos, październikowa premiera wydana przez Klub Polski, to pozycja, która z pewnością zasługuje na miano niezwykłej. Oto autorka – piosenkarka i autorka tekstów, znana postać wśród słowackiej Polonii, odkrywa prawdę o życiu osobistym, zaprasza nas do domu i prezentuje swój największy skarb – rodzinę – a w tej rodzinie dziecko, któremu oddaje głos.

Nina, nastolatka spod Bratysławy, gdyby tylko mogła, z pewnością sama opowiedziałaby o swojej codzienności. Tak się jednak składa, że ma autyzm i cierpi na epilepsję, a jej bogate i wyjątkowe życie wewnętrzne nie jest w stanie przebić bariery, którą jest słowo mówione. Od czego zatem wyobraźnia i matczyne serce?

Ewa Sipos postanowiła przemówić głosem Niny, stworzyć kanał komunikacyjny, byśmy mogli poznać to, co inaczej pozostałoby niewypowiedziane. A wierzcie mi, to ważna i przejmująca lekcja życia. Czytelnicy „Monitora Polonijnego” mieli szansę śledzić opowieści dziewczyny na łamach gazety, teraz zaś w formie książkowej może o nich poczytać każdy.

Nina zaczyna swoją historię od przedstawienia całej rodziny, wspomina moment przyjścia na świat, a następnie skupia się na wydarzeniach, dobrze znanych czytelnikowi – epidemii koronawirusa, urodzinach, świętach, wakacjach… Ot, zwykłe życie, nic szczególnego.

Jednak najistotniejsza opowieść rozgrywa się w naszej wyobraźni – gdy narratorka opisuje swoje epileptyczne ataki, gdy próbuje przybliżyć, czym jest autyzm, lub choćby wprost oznajmia, iż czasami po prostu nie jest w stanie spać przez wiele godzin, zaczynamy rozumieć, że ta pozorna zwyczajność w rzeczywistości nie wygląda już tak różowo. Jest bardzo trudna – dla Niny i jej najbliższych.

Prosty, humorystyczny, czasami po dziecięcemu rozbrajający ton sprawia, że te najcięższe momenty lektury (jak na przykład pobyt w szpitalu) są czytelnikowi dawkowane stopniowo, by je najpierw oswoił, a dopiero chwilę później poczuł głębiej. Miłość do dziecka to nieprawdopodobna siła. Można się złościć na los, na zmęczenie i setki piętrzących się problemów, ale ten mały człowiek, nasz człowieczek, nawet w skrajnych sytuacjach wyzwala energię, która – aż do granicy wypalenia – zasila i ratuje codzienne kataklizmy. I to chyba najcenniejsza wartość „Rozmów z Niną”.

Zakładam, że liczba rodzin, zmagających się z podobnymi problemami, jest duża i nieznana. Życie czasami zdecydowanie nie rozpieszcza. Lektura tej niepozornej książeczki daje jednak głębokie poczucie, że człowiek ze swym chorym dzieckiem, rodzeństwem, partnerem czy rodzicem nie jest sam – są bowiem i inni w podobnej sytuacji.

Wymiana doświadczeń, wyżalenie się komuś, kto jest „praktykiem” w określonym temacie, może pomóc odzyskać siły, nieustająco zużywane na ogarnianie rzeczywistości. Książka Ewy Sipos jest też opowieścią o miłości w ogóle. O cichym bohaterstwie męża, rodzeństwa, opiekunek w domach dziennego pobytu, o jakimś powiewie serdeczności i wsparcia, które pomaga utrzymać na powierzchni żaglówkę, zwaną życiem.

Filozofia Niny jest prosta: tak się po prostu ułożyło, robię, co mogę, nie myślę zanadto o przyszłości, bo liczy się tu i teraz. Jestem szczęśliwa, chcę cieszyć się życiem… Hmm, nie uważacie, że to dobry plan dla wszystkich?

Agata Bednarczyk

MP 11/2022