ROZMOWY Z NINĄ
Wiem, że to może brzmieć dziwnie, kiedy ja, nastolatka chwalę się nowym wózkiem. Bo przecież mam swój wiek, a wózki są dla małych dzieci, ale…
U mnie zawsze jest jakieś „ale“. Wiecie przecież, że nie jestem standardowo normalna i mam zgoła inne potrzeby niż moi rówieśnicy.
A z tym wózkiem to było tak. Mama wpadła na pomysł, że fajnie by było mieć wózek, którym by można mnie odwieźć gdzieś, kiedy nie mam sił stać na nogach po nieprzespanej nocy lub po silnym ataku epileptycznym. Te ataki są bardzo różne: niektóre mnie naładują energią, niektóre mnie jej pozbawiają.
I w tym kontekście taki wózek to naprawdę dobre rozwiązanie! Oczywiście nie chodzi o zwykły wózek, w którym wozi się małe dziecko. Mama musiała poszukać takiego, który uniesie 50 kg mojej wagi, który jest duży i wygodny, ale jednocześnie prosty w obsłudze.
Cudo w cenie samochodu
Tak, istnieją takie cuda, ale są bardzo drogie. Ich cena bardzo zaskoczyła mamę. Takie wózki, jak się okazało, kosztują prawie tyle, ile mały używany samochód!
Niestety, są to wózki dla „dużych” dzieci, mających trudności z chodzeniem. Ubezpieczalnia nie pokrywa kosztów takiego zakupu, a jeżeli już, to dopłaca bardzo niewiele. Jest to bardzo przykre, ale to temat na inną rozmowę.
My i tak musielibyśmy zapłacić pełną kwotę za taki wehikuł, więc mama postanowiła poszukać sprzętu używanego. No i udało się!
Znaleziony, kupiony!
Mama nie poddała się i znalazła dla mnie taką wymarzoną brykę! Perspektywa, że będziemy mogli razem całą rodziną wybrać się na dłuższy spacer, a nawet pojechać na urlop, była dla niej największą motywacją. Znalazła używaną spacerówkę – w sam raz dla mnie! No i w dodatku kosztowała mniej niż samochód!
Duża ulga
Dzisiaj już mogłam wypróbować swój nowy pojazd. Po nieprzespanej nocy nie miałam dość sił, aby przejść z samochodu do szkoły, więc z chęcią skorzystałam z mojego nowego wózka.
Jazda była bardzo przyjemna i relaksująca – przynajmniej dla mnie. Mama będzie musiała jeszcze trochę się przyzwyczaić do obsługi tego cacka, ale już pierwszego dnia doceniła fakt jego posiadania – nie musiała mnie nieść z samochodu do ośrodka na plecach, a to naprawdę duża ulga.
Nina
Zdjęcia: Ewa Sipos