RETROHITY
W poprzednim odcinku Retrohitów opisywałem najbardziej znane czekolady, które produkowano w Czechosłowacji. Tym razem przyjrzymy się czekoladowym smakołykom z Polski.
Na dobry humor
Czekoladami zachwycali się polscy królowie i cała polska szlachta. Jej wielkim miłośnikiem byli August II Sas oraz ostatni król polski Stanisław August Poniatowski. W ich czasach chodziło o produkt sprowadzany zza granicy, dostępny w kawiarniach, cukierniach lub aptekach, gdzie był sprzedawany jako wyrób mający poprawić humor.
Imperium Wedla
Przełom nastąpił w 1851 roku, kiedy w Warszawie przy ulicy Miodowej 12 Karol Wedel otworzył sklep, oferujący czekoladę własnej produkcji. Co prawda pierwszą ofertę stanowiły karmelki śmietankowe, ale wkrótce to czekolada stała się jego hitem, a jej popularność spowodowała, że zaczęto ją podrabiać.
W związku z tym zdecydowano, że każda czekolada będzie oznaczona nazwiskiem producenta. I do dziś tak pozostało. Dzięki temu logotyp z inicjałami Emila Wedla jest znany na całym świecie. Największy rozkwit fabryka przeżywała w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy eksport polskiej czekolady sięgał Paryża, a nawet Tokio.
Po wojnie zakład został upaństwowiony, nazwę zmieniono na „ZPC im. 22 lipca”. Jednak ze względu na klientów zagranicznych, którym skrót nic nie mówił, na opakowaniach dodawano: „d. E. Wedel”.
Te komunistyczne poprawki spowodowały upadek zakładu. Kiedy w 1991 roku po przemianach ustrojowych fabryki nie oddano w ręce spadkobierców jej pierwotnych właścicieli, odbiło się to na znaczącym spadku jakości produktów. Nowi zarządcy nie zawsze rozumieli, na czym polega siła tradycji i historii tej słynnej marki. Na szczęście dziś fabryka znów z powodzeniem eksportuje swoje produkty za granicę.
Słodki Wawel z Krakowa
Adam Piasecki, krakowski cukiernik, miał również duży wkład w historię polskiego przemysłu cukierniczego. Kiedy w 1898 roku w Krakowie otwierał swoją małą cukiernię, z pewnością nie liczył na to, że ciągle poszerzająca się produkcja za kilkanaście lat – w 1910 przy ulicy Wrocławskiej – pozwoli mu na otwarcie nowego zakładu produkcyjnego, noszącego nazwę: Krakowska Fabryka Cukrów i Czekolady, który dał początek historii działającej do dziś firmy „Wawel”.
Popularność słodkich produktów rosła – w 1914 roku z linii produkcyjnej schodziło codziennie 1500 kg czekoladowych wyrobów. Dwudziestolecie międzywojenne również w przypadku tej firmy zapisało się jako czas rozkwitu. Powstała wówczas m.in. ciekawa w smaku czekoladka z grylażowym wypełnieniem, nazwana „Danusią” na cześć ukochanej Piaseckiego.
Po wojnie sukces produkcyjny nie został zahamowany, wręcz przeciwnie: w 1951 roku z taśm produkcyjnych zeszła pierwsza nowa czekoladka „Malaga” – formowana ręcznie i znana do dziś, następnie czekoladki „Tiki Taki” oraz „Kasztanki”, również pozostające na rynku po dziś dzień. Zapotrzebowanie na słodycze z biegiem czasu rosło, zatem rosła i produkcja, zlokalizowana w trzech krakowskich zakładach.
Zmiana ustroju w latach 90. ubiegłego wieku przyniosła również prywatyzację Wawelu i jego przejęcie przez kapitał zagraniczny.
Bałtyk – nie tylko morze, ale i czekolada
Na Wybrzeżu, w Gdańsku kultura picia czekolady rozwinęła się jeszcze w XIX wieku. Już w 1923 roku w mieście powstała fabryka czekolady Anglo-Asiatic Company Ltd., zwana później „Anglas”, w której ruszyła produkcja czekolad mlecznych, deserowych, gorzkich i orzechowych. Produkcja ta trwała do 1944 roku.
W 1949 roku powstały Gdańskie Zjednoczone Fabryki Cukrów i Czekolady, a w 1951 roku z przedwojennych fabryk „Anglas, „Kosma” i „Baltic” utworzono Zakłady Przemysłu Cukierniczego „Bałtyk”. Stały się one jednym z najbardziej znanych przedsiębiorstw na Pomorzu. Po zmianach ustrojowych w latach 90. doszło do podziału zakładu i zamknięcia dwóch jednostek produkcyjnych. Na szczęście produkcja Bałtyku przetrwała, chociaż jej część przeniesiono do Włocławka. Dziś marka „Bałtyk” cieszy się dużą popularnością.
Luna i Goplana
Początek XX wieku to rozwój przemysłu cukierniczego w Polsce. Ekspansja ta spowodowała powstawanie fabryk cukierniczych w różnych regionach, a więc i w Poznaniu. To tu w 1911 roku zarejestrowano spółkę pod nazwą Poznańska Fabryka Czekolady „Luna”. Jednak już w grudniu tegoż roku nazwę zmieniono na „Gonda”, by ostatecznie w listopadzie 1913 roku przemianować ją na „Goplana”. I ta nazwa obowiązuje do dziś.
Z początku nie była to duża fabryka, mieściła się na jednym piętrze budynku przy ulicy Warszawskiej i zatrudniała około 30 osób. I choć pracowały tu maszyny, to jednak większość produkcji odbywała się ręcznie. Produkowano głównie czekoladę w tabliczkach i wyroby marcepanowe. Z biegiem czasu produkcja rosła, asortyment się powiększał. Częściowa zmiana produkcji i jej zahamowanie spowodowane kryzysem gospodarczym nie miało znaczącego wpływu na los Goplany.
Zatrzymanie produkcji i częściowe przebranżowienie przyniosła wojna, lecz po jej zakończeniu produkcja została wznowiona. Lata 50. i 60. XX wieku przyniosły potężną rozbudowę zakładu i wzbogacenie asortymentu o batoniki, kruche ciasteczka czy czekoladki nadziewane. Chociaż marka „Goplana” istnieje do dziś, to nie należy już do polskich koncernów.
Okres PRL był pełen paradoksów – z jednej strony produkcja czekolady rosła, a z drugiej – wciąż jej brakowało w sklepach. Z tego okresu w świeżej pamięci mam firmowy sklep Goplany w Koninie, mieszczący się przy ulicy Dworcowej. Zawsze przechodząc obok niego, przypominam sobie charakterystyczny zapach czekolady, unoszący się w jego pobliżu.
Andrej Ivanič