Za kierownicą

 ROZMOWY Z NINĄ 

Jedną z moich ulubionych czynności jest jazda samochodem. Od kiedy pamiętam, uwielbiałam długie podróże. Gdy byłam młodsza, nie było dnia, bym nie wzięła do ręki kluczyków od samochodu. Nie, nie potrafię prowadzić samochodu. I nigdy tego nie będę potrafiła. Nawet nie pójdę na kurs prawa jazdy, bo to po prostu nie dla mnie. Wiecie przecież, jak to ze mną jest. Ale mam swoich kierowców. Są nimi mama albo tato. No i kiedy chcę sobie pojeździć samochodem, to po prostu podaję im kluczyk do auta, a oni wiedzą, co to oznacza.

 

Spełnianie życzenia

Jak byłam młodsza, pragnęłam słyszeć odgłos silnik i czuć kołysanie podczas jazdy. Sama nie wiem, co w tym było fajnego? Być może wrażenie, że gdzieś wyjeżdżam? Że przeżyję jakąś nową przygodę? Nie pamiętam już, co mi wtedy po głowie chodziło, ale oczywiście rodzice zawsze musieli spełniać moje życzenia. Byłam natrętna dopóki jedno z nich nie wzięło kluczka z mojej ręki i nie wsiadło ze mną do samochodu.

Pamiętam też, jak próbowali posadzić mnie w samochodzie na kilka minut bez ruszania z miejsca. Gdzie tam! Naiwnie myśleli, że zadowolę się zwykłym siedzeniem w samochodzie. Oczywiście, że nie miałam z tego żadnej satysfakcji! Czułam wielkie rozczarowanie, ale niestety nie potrafiłam im tego powiedzieć, bo ja przecież nie mówię.

 

Pasy bezpieczeństwa

Już teraz mi tego nie robią, ani ja im już nie przynoszę kluczyków do ręki. Wyrosłam z tego. Ale samochodem ciągle lubię jeździć. Jedno z rodziców zawozi mnie codziennie do mojej „szkoły”. Czasami się zdarza, że dostaję ataku w samochodzie. Jest to bardzo nieprzyjemne i stresujące. Zwłaszcza, jak jesteśmy na autostradzie i nie możemy się zatrzymać. Ja wtedy krzyczę z bólu i bardzo się boję, ale niestety nikt mi nie może pomóc.

Tylko pasy mi dają poczucia bezpieczeństwa. Rodzice nie mogą wpaść w panikę, ponieważ mogłoby się to skończyć bardzo źle. Ale boją się na pewno, bo już nie raz widziałam, jak mama płacze i modli się za kierownicą. Pewnie ją z tego boli serce.

Skomplikowana w obsłudze

Tata też jest z tego powodu smutny, ale nic się z tym nie da zrobić. Trzeba po prostu dotrzeć do najbliższego bezpiecznego miejsca, gdzie można zaparkować i udzielić mi pomocy. Czasami muszę to po prostu wytrzymać.

Wtedy pomagają mi te modlitwy, które wysyła za mnie do nieba mnóstwo ludzi.

I takie jest to moje jeżdżenie samochodem. Sami widzicie, że jest to całkiem skomplikowana sprawa. Zresztą jak wiele rzeczy w moim życiu. O niektórych się mówi, że są łatwi w obsłudze. O mnie na pewno tego powiedzieć nie można.

 

Nocne podróże?

Ostatnio czuję się bardzo wyjątkowo, bo już dłuższy czas w nocy nie śpię. Jak tak nie śpię, przychodzą mi różne myśli do głowy. Być może powinnam któremuś z rodziców przynieść kluczyki do samochodu? Bo zaczynam się nudzić nocami, więc może dla urozmaicenia powinniśmy się wybrać w jakąś trasę? Co Wy na to? Dobry pomysł?

Nina
zdjęcia: Ewa Sipos

MP 2/2022