ROZMOWY Z NINĄ
Uff, pozostaje mi tylko westchnąć, że wreszcie jest po świętach. Jak ja ich nie lubię! Ani Bożego Narodzenia, ani Sylwestra, ani karnawału. No bo niby co tu jest do lubienia?
Takie święta to przecież siedzenie w domu. Dla mnie to bez różnicy, czy w nim siedzę, bo lockdown, czy też święta.
Jako rodzina nie mamy aż tylu wspólnych zajęć, no bo przecież nie oglądamy razem filmów świątecznych ani nie pieczemy ciastek, ani nie gramy w gry towarzyskie. Ze mną się tego nie da robić. Ja do tego po prostu nie zostałam stworzona!
Tylko krecik
Nie rozumiem, co w tym fajnego, że co roku w telewizji puszczają te same nudne filmy? Jeżeli to nie jest mój ukochany „Krecik“, to po prostu nie ma o czym mówić! Dopóty będę dawała rodzicom pilota do ręki, dopóki mi mojego kultowego „Krecika“ nie puszczą.
No, ale jeszcze a propos tych świąt, zastanawiam się, dlaczego musimy zostawać w domu aż dwa tygodnie? Przecież święta trwają tylko dwa dni.
zdjęcia: Ewa Sipos
Biedna mama
Mama mówi, że ta cała Wigilia to jest właściwie wieczór przed faktycznym świętem. A ten wieczór przecież powinien należeć do niej, bo wtedy są jej urodziny. To nie jest fair, że się musi dzielić tym dniem z samym Bogiem!
No bo jak na to nie spojrzeć, to ona nigdy nie będzie ważniejsza od samego Boga. No i na dodatek ma na imię Ewa! Biedna mama.
Mnie się jednak wydaje, że Bogu to w ogóle nie przeszkadza i że się z mamą chętnie tym dniem dzieli. Bo przecież On z tym dzieleniem się problemu nie ma. Ale mama? To tylko człowiek i ona ten problem naprawdę ma!
Migocące światełka
Jest jednak coś, co w świętach lubię! To światełka! Migocące, kolorowe, piękne!!! Mamy ich bardzo dużo. Tato dekoruje nimi dom na zewnątrz, a mama wewnątrz. Bardzo lubię na nie patrzeć, bo z nich powstają takie migające cienie, z którymi mogę się bawić.
Kiedy w moje ręce trafi świecąca zabawka, chodzę z nią po całym domu i przyglądam się, jak jej światło odbija się na różnych rzeczach. Najlepiej to sprawdzić w szafie z ubraniami. Niestety, muszę wtedy wyrzucić wszystkie ubrania, abym mogła zdecydować, na którym z nich światło najlepiej się odbija.
Co do tych świateł, to muszę przyznać, że karnawał dla mnie to też głównie światła i muzyka. Ale nic poza tym!
Maski
Żadni przebierańcy ani żadne tańce! To nie w moim stylu. To po prostu nie moja bajka! Bo po co i dla kogo mam się przebierać? Ja masek nie lubię. Nie rozumiem, po co takie śmieszne kreacje? To dla mnie abstrakcja. Ja lubię być sama sobą.
Tylko muzyka mnie wabi i woła. Potrafię godzinami stać z uchem przyłożonym do głośnika, bo wtedy czuję, jak tony we mnie wibrują. Po prostu wchłaniam je całym ciałem i duszą. To lubię.
A jak to jest u was z tymi maskami? Lubicie je nosić?
Nina