Świeżo zmielone niebo w synagodze

 SŁOWACKIE PEREŁKI 

Uwielbiam zapach i smak dobrej kawy, bez której nie wyobrażam sobie poranka. Przeczytałam kiedyś, że kawa pachnie jak świeżo zmielone niebo. Pita niespiesznie z porcelanowej filiżanki w wyjątkowym miejscu jest jak „szczęście odmierzane w ziarnach”. Są miejsca, w których kawa smakuje niepowtarzalnie, a jednym z nich jest XIX-wieczna synagoga, przekształcona na stylową kawiarnię.

Spacerując swego czasu po Trnawie, skręciłam w jedną z bocznych uliczek. Tak trafiłam na skromny i niepozorny budynek synagogi, zaprojektowanej przez wiedeńskiego architekta Jakuba Gartnera. Ten – obecnie świecki – budynek postawiono w 1891 roku i choć nie zachwyca na pierwszy rzut oka, to całe swoje piękno i wyjątkowość skrywa we wnętrzu.

Po przekroczeniu progu synagogi uwagę zwraca przestrzeń i wpadające do środka światło. Imponujące wrażenie robią wielkie wiszące żyrandole i dekorowany sufit. Całości dopełniają detale, którym warto się przyjrzeć: ornamenty, mozaiki, zdobienia w stylu architektury orientalnej i sklepienia współgrające z nowoczesnymi elementami.

Synagoga, w odróżnieniu od świątyni chrześcijańskiej, traci swój sakralny charakter w momencie wyniesienia zwojów Tory, stając się obiektem świeckim. Urok tego miejsca kryje się właśnie w budowie, która nie spełnia już funkcji modlitewnych, ale nosi znamiona przeszłości i pamięci o społeczności żydowskiej  zamieszkującej miasto.

Trnawa była kiedyś jednym z miast z największym odsetkiem ludności żydowskiej, porównywalnym z Bratysławą. Żydzi zamieszkiwali miasto, ale w XV wieku zostali z niego wygnani. Powrócili trzy wieki później, gdy Józef II ogłosił patent tolerancyjny. I tak w Trnawie od końca XVIII wieku Żydzi stopniowo zaczęli stanowić najbogatszą warstwę mieszczan, do których należały kamienice, fabryki i największe słodownie. Niestety II wojna światowa przyczyniła się do zagłady tysięcy Żydów, których wywieziono do obozów koncentracyjnych. Po wojnie niewielu wróciło w te strony.

Opuszczony budynek trnawskiej synagogi przetrwał wojnę oraz burzliwe czasy komunizmu. Niszczał do końca lat 70. minionego stulecia, kiedy to wpisano go na listę narodowych zabytków kultury. Synagoga została zrekonstruowana w 2010 roku i otrzymała nagrodę za Najpiękniejszy Odbudowany Obiekt Sakralny na Słowacji. Pięć lat później urządzono w niej kawiarnię.

Dziś w tym wyjątkowym miejscu można nie tylko rozkoszować się kawą lub zaszyć się z książką, ale też doświadczyć kultury w różnych formach. Odbywają się tu bowiem wystawy, wydarzenia literackie oraz koncerty. Miejsce to w niezwykle finezyjny sposób łączy nowoczesność ze spuścizną żydowską. Jak twierdzi właściciel Synagoga Café to „wyjątkowe połączenie piękna, kultury i sztuki z wielkim szacunkiem dla przeszłości”.

Osobiście doceniam wszelkie projekty, dzięki którym synagogi zamiast popadać w ruinę i doczekać smutnego końca zostają ocalone od zapomnienia i są wykorzystywane do celów kulturalnych i edukacyjnych. Niestety 81 synagog na Słowacji podczas II wojny światowej i reżimu komunistycznego zostało bezpowrotnie utraconych lub zdewastowanych na skutek ich niewłaściwego wykorzystania.

Dopiero na początku obecnego wieku wiele z tych dawnych budowli sakralnych doczekało się rekonstrukcji. Obecnie znajduje się około 100 synagog, które w różnych formach zachowały się do dnia dzisiejszego, będąc świadkami bogatej historii społeczności żydowskich.

Mała synagoga, jak nazywają ją miejscowi, to urzekające miejsce, które łączy przeszłość ze współczesnością. Co powiecie na filiżankę kawy w wyjątkowym miejscu, w którym oprócz zapachu zmielonych ziaren czuć także historię?

Magdalena Zawistowska-Olszewska
Zdjęcia: autorka

MP 12/2021