Spotkałem papieża

 Z NASZEGO PODWÓRKA 

To był ogromny zaszczyt. Miałem bowiem cześć reprezentować Klub Polski na spotkaniu z papieżem Franciszkiem i prezydentem Republiki Słowackiej Zuzaną Čaputovą. Kiedy dwa tygodnie temu zobaczyłem w skrzynce mailowej zaproszenie z Pałacu Prezydenckiego, w pierwszym momencie pomyślałem, że to pomyłka. Potem zrozumiałem, że to nie mnie zapraszają, ale za pośrednictwem mnie wszystkich nas,  należących do polskiej mniejszości na Słowacji.

Przed przyjazdem szczególnego gościa w ogrodzie Pałacu Prezydenckiego panowała elektryzująca atmosfera. Siedziałem wśród prawdziwych osobistości życia politycznego i publicznego i widziałem, że również one są przejęte w oczekiwaniu na szczególne spotkanie. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, ale wiedziałem, że papież Franciszek roztacza wokół siebie niesamowitą aurę.

W końcu zabrzmiał hymn papieski i weszła pani prezydent wraz z papieżem. Pierwsza zabrała głos pani prezydent. Podziwiam ją za spokój, rozwagę i godne reprezentowanie naszego kraju. To przemówienie było jednym z jej najlepszych! Mówiła o potrzebie pojednania, o współczuciu, o tym, że należy przedłożyć pokojową komunikację nad waśnie i spory. Mówiła głównie o potrzebie przynależności, której w tych czasach chyba najbardziej potrzebujemy. Papież Franciszek siedział obok niej i widać było, jak uważnie słucha jej słów.

Po przemówieniu prezydent Čaputovej podszedł do mównicy, choć przed jego fotelem stał przygotowany mikrofon. Był to wspaniały wyraz szacunku. Dopiero później dowiedziałem się, że takie jego zachowanie nie było zaplanowane.

Zastanawiałem się, o czym papież będzie mówił. Nie spodziewałem się, że jego przemówienie będzie aż tak osobiste, przenikające do głębi duszy. Główna myśl jego wystąpienia dotyczyła  chleba i soli. Papież przekonywał, że chlebem powinniśmy się dzielić, a nie go gromadzić, i że mamy być solą, dzięki której pożywienie zyska na smaku.

Mówił o tym, że Słowacja ma potencjał stać się prawdziwym centrum Europy, takim, które będzie potrafiło łączyć. Wyczuwało się, że papież, mówiąc o nas – mieszkańcach Słowacji – miał ogromną wiedzę na nasz temat, jakby zajrzał do naszych duszy, zapoznał się z naszymi rozterkami i problemami.

Ten dzień długo pozostanie w moich wspomnieniach. Nie dlatego, że widziałem tylu celebrytów i że siedziałem wśród VIP-ów, ale dlatego, że czułem się zaszczycony, iż bezpośrednio do mnie, do mojej duszy przemawiał Wielki Człowiek.

Marek Berky,
prezes Klubu Polskiego na Słowacji

MP 10/2021