Jeszcze kilkanaście lat temu jazda na rolkach była raczej niszowym sportem, w dodatku brakowało miejsc, gdzie można było jeździć na dłuższym dystansie niż w kółko po parku. Dziś polsko-słowackie pogranicze jest pełne rolkarzy, a wszystko za sprawą zrealizowanych w ostatnich latach inwestycji, dzięki którym powstały setki kilometrów ścieżek rowerowych, dostępnych również dla amatorów ośmiu małych kółek.
Najciekawsze trasy powstały w ramach inicjatyw „Szlak wokół Tatr” oraz „Velo Małopolska”, a także wielu lokalnych projektów unijnych, realizowanych przez samorządy. Dzięki nim polsko-słowackie Podtatrze w ciągu kilku lat stało się znanym i cenionym w społeczności rolkarskiej regionem, w którym turystyka na rolkach bije rekordy popularności.
Wszystko zaczęło się w 2015 roku od zbudowanej wówczas 37-kilometrowej trasy Nowy Targ – Trstena, poprowadzonej po zlikwidowanej linii kolejowej łączącej oba te miasta. Trasa od razu zyskała miano kultowej i zdobyła popularność wśród rolkarzy z całej Polski. Zaczęli tu przyjeżdżać miłośnicy rolek z Krakowa, Katowic, Warszawy, a nawet Gdańska, pojawiły się wspólne wyjazdy integracyjne, zawiązywały się polsko-słowackie znajomości i przyjaźnie.
Trasa z czasem wzbogaciła się o liczne odgałęzienia, w efekcie w ciągu jednego dnia da się tu przejechać na rolkach nawet 120 km lub więcej. W 2019 roku została uzupełniona o odcinek z Nowego Targu nad Jezioro Czorsztyńskie. Dzięki temu powstała możliwość przejechania na rolkach z Orawy przez Podhale na Spisz po praktycznie bezkolizyjnej, wygodnej trasie.
To jednak nie jedyna spośród długich asfaltowych tras rowerowych, nadających się do jazdy na rolkach. W popularnej Tatrzańskiej Kotlinie ma swój początek 20-kilometrowa trasa, którą można dojechać aż do Kieżmarku, mijając po drodze Spiską Białą i zabytkowy pałac Strážky. Docelowo trasa ma być przedłużona aż do Popradu, gdzie już dziś jest gdzie pojeździć na rolkach – nie tylko po samym mieście, ale też do pobliskiej Strelnicy (4 km) i Svitu (10 km).
Idealnym miejscem do jazdy na rolkach są też popularne wśród Polaków Oravice. Długich i ciekawych tras nie brakuje również na pozostałych odcinkach wspólnej granicy, m.in. w rejonie Muszyny, Krynicy, Piwnicznej i słowackich miejscowości w ich sąsiedztwie.
Trasy umożliwiające transgraniczne wycieczki rolkarskie okazały się być strzałem w dziesiątkę. Rzadko kiedy można obserwować podobnie dynamiczny proces powstawania niemalże od zera nowego zjawiska (turystyka rolkarska), którego wcześniej tu nie mogło być, bo nie było po czym jeździć. Tym właśnie różnią się rolki od roweru, który przejedzie po wszystkim – również po błocie, wertepach oraz drogach dla samochodów. Rolkarze potrzebują natomiast nie tylko równej nawierzchni (najlepiej asfaltu), ale też w odróżnieniu od rowerzystów nie mogą jeździć po drogach – z wyjątkiem dróg lokalnych i uliczek osiedlowych.
Zgodnie ze słowackim prawem rolkarz jest pieszym, przy czym pieszym szczególnej kategorii – ustawodawca dał mu prawo poruszania się nie tylko po chodnikach, ale też po drogach dla rowerów. Podobne zasady od maja obowiązują w Polsce, z tym że dla rolkarzy i deskorolkarzy utworzono osobną kategorię prawną – „użytkownik urządzenia wspomagającego ruch” (UWR), nie będący ani pieszym, ani rowerzystą.
Specyfika rolek powoduje, że w całej Polsce mało jest miejsc takich jak Podtatrze, gdzie rolkarze mogą z powodzeniem realizować swoją pasję, czyli jeździć również poza miastem na duże odległości. Wielu rolkarzom znudziło się jeżdżenie po mieście i szukają tras, gdzie mogą zrobić 50 – 120 km dziennie, każdego dnia gdzie indziej. Takie możliwości daje właśnie polsko-słowackie pogranicze – nie znajdziemy ich na Warmii i Mazurach, Kujawach czy Pomorzu. Dla wielu polskich rolkarzy z Północy wyprawa pod Tatry jest też pierwszą okazją do poznawania Słowacji. Również Słowacy z odległych regionów coraz częściej przyjeżdżają na rolki pod Tatry, przy okazji poznając Polskę i Polaków.
Jakub Łoginow