Dzieci polskich rodziców

Nasze środowisko polonijne tworzą zarówno Polacy przybyli z Polski, jak i ci, którzy urodzili się na Słowacji, w rodzinie, w której jeden albo dwoje rodziców są Polakami. Dlatego w tym artykule chcę przedstawić kilkoro z nich, by przybliżyć Czytelnikom ich losy, wpływ polskiego pochodzenia na sposób myślenia i odczuwania polskości w kraju, w którym się urodzili.

 

Polsko-słowacka mieszanka

Rodzice Stefanii Gajdošovej pochodzą z Piwnicznej w Polsce. Jej dziadkowie przeprowadzili się na Słowację. Tu też urodziła się jej mama, ale ponieważ często jeździła w odwiedziny do rodziny, do Piwnicznej zakochała się w chłopaku z tej miejscowości. Po ślubie zamieszkali na wschodzie Słowacji. „Historia naszej rodziny jest bardzo ciekawa, ponieważ siostra ojca wyszła za mąż za brata mamy i w ten sposób dwa polskie rodzeństwa stworzyły pary“– opisuje Stenia. „A co ciekawe, z rodzeństwem ciotecznym mamy te same babcie i dziadków: jednych w Podolincu, drugich w Piwnicznej“ – dodaje.

Mama Andy‘ego Hryca – znanego słowackiego aktora – uciekając podczas wojny z Polski znalazła schronienie na Słowacji. Tu zakochała się w przystojnym mężczyźnie. „Jestem mieszaniną kilku kultur: mama jest dzieckiem Polki i Rosjanina, a mój ojcec miał matkę Węgierkę, zaś ojca Ukrainca“ – mówi Andy.

Katarína Babinská ma ojca Polaka. „Rodzice poznali się na polsko-słowackim pograniczu, gdzie ojciec pracował jako dentysta, a mama jako nauczycielka“ – opowiada Babinská.

Jan Chladný o historii poznania się swoich rodziców opowiada z uśmiechem. „Poznali się, ponieważ zaszło pewne nieporozumienie. Otóż oboje byli na wycieczce: ojciec z grupą słowackich kolegów z pracy, mama z koleżankami z klasy. Płynęli tym samym statkiem po Bałtyku i oboje byli przekonani, że mają miejscówkę na to samo miejsce na statku“ – opisuje Jano.

 

Czy jestem inny?

Stenia z nostalgią wspomina czasy, kiedy jako dziecko jeździła na wakacje do dziadków do Piwnicznej. „Wtedy uświadomiłam sobie, że jestem inna niż moi słowaccy rówieśnicy, przynależę też do polskiej rodziny“ – wspomina Stenia. „Mama, która od początku mieszka na Słowacji, z językiem słowackim nigdy nie miała problemu, ale u taty zawsze był słyszalny polski akcent. Mnie się podobało, że mam zagranicznego tatusia“ – dodaje.

Andy Hryc zauważył zainteresowanie swoją osobą, kiedy poszedł do szkoły. „Dzieci patrzyły na mnie inaczej, ponieważ w tym czasie moja mama mówiła jeszcze dosyć słabo po słowacku, choć ja tego nie zauważałem i nigdy mi to nie przeszkadzało“ – opisuje Hryc. „Mama potem doskonale opanowała język  – była do tego zmuszona, robiła nostryfikację dyplomu, zdawała egzaminy, by móc pracować jako nauczycielka“ – dodaje.

Katarína Babinská również w wieku szkolnym zauważyła, że czymś się różni od rówieśników. „Przez pewien okres moi rodzice mieszkali oddzielnie: tatuś w Polsce, a mama na Słowacji. Wtedy bardzo często jeździliśmy do taty, a moje koleżanki zazdrościły mi ubrań przywiezionych z zagranicy“ – wspomina Babinská.

Jan Chladný pamięta z dzieciństwa, że polska babcia często odwiedzała ich w Bratysławie, a on każde wakacje spędzał u babci. „Kiedy moi koledzy wyjeżdżali w góry albo na wieś, ja z radością jeździłem do babci, do Chorzowa“ – mówi z nostalgią.

 

Znajomość języka

Znajomość języka polskiego nasi rozmówcy zawdzięczają głównie wyjazdom w odwiedziny do polskiej rodziny. „Wakacyjny pobyt wśród rówieśników przyniósł świetne efekty“ – wspomina Gajdošová. „Raz mój tato, niezauważony przeze mnie, przysłuchiwał się, jak rozmawiam z ekspedientką w sklepie – był ze mnie dumny“ – dodaje.

Katarína Babinská – pracownik naukowy medycyny uniwersytetu w Bratysławie, posługuje się biegle językiem polskim, często wyszukuje informacje z dziedziny medycyny na polskich stronach internetowych. Jej dzieci uczęszczają na zajęcia z języka polskiego do szkółki piątkowej w Bratysławie. Jano Chladný zna dobrze język swojej mamy i będąc w Polsce, sięga po polskie publikacje i gazety.

Andy Hryc rozumie po polsku, ale języka się nie nauczył. „To były inne czasy. Atmosfera po wojnie nie sprzyjała obcokrajowcom – mama czuła się w Czechosłowacji przez dłuższy czas wyobcowana i nie chciała, by jej dzieci czuły się odrzucone przez społeczeństwo, dlatego w domu mówiliśmy wyłącznie po słowacku“ – opisuje Hryc. „Co wieczór słuchaliśmy jednak Głosu Ameryki w języku polskim, ponieważ słowackie audycje były zakłócane. Z bezpośredniej relacji tej rozgłośni dowiedziałem się, że zabili Kennedy’ego“ – wspomina mój rozmówca.

Większość respondentów twierdzi, że z chęcią jeździ do Polski, jednak kiedy więzi rodzinne zostają przerywane bądź rozluźnione, to i wyjazdy są rzadsze. Z nostalgią więc wspominają dzieciństwo w Polsce, kiedy to ich obecność w kraju rodziców była dla nich czymś normalnym.

Wyjątkiem jest Andy Hryc, który Polskę jako dziecko odwiedził tylko raz. „Kiedy z powodów politycznych wtrącono do więzienia mojego ojca, mama zorganizowała wyjazd do rodziny, do Polski“ – opisuje. „Miałem najwyżej dziewięć lat i największe wrażenie na mnie wywarł fakt, że w kiosku mogłem sobie kupić gumę do żucia – u nas tego wtedy jeszcze nie było“ – dodaje. Jednocześnie wspomina mały prywatny warsztat wujka, który zajmował się produkcją lamp. „Prywatna inicjatywa! To było coś innego, dla mnie wtedy to była fabryka!“ – ocenia.

 

Polskie wpływy

Gajdošová widzi wyraźny wpływ swojego ojca na jej życie. „Wszyscy mówią, że jestem po ojcu, podobno odziedziczyłam po nim przebojowość, perfekcjonizm“ – opowiada. W jej środowisku zawsze mówiło się, że Polki mają gust, potrafią się dobrze ubrać. Może właśnie dlatego moja rozmówczyni zdecydowała się na studia na kierunku textilný design w Bratysławie. „Marzyłam o włókiennictwie w Łodzi, ale nawet nie wiedziałam, że mogłabym się o to ubiegać“ – opisuje.

Andy Hryc nie widzi wyraźnej różnicy między Polakami a Słowakami. „Być może Polacy są bardziej drapieżni i przebojowi, co zapewne ma swoje źródło w uwarunkowaniach historycznych, przejściach podczas II wojny światowej“.  Imponuje mu polska duma narodowa i patriotyzm „Słowacy są inni, wystarczy, że wyjadą do Pragi i za chwilę mówią po czesku, zapominając o swojej ojczyźnie“ – opisuje Hryc.

Jano Chladný stara się wśród swoich znajomych kreować pozytywny obraz Polski. „Ci, którzy w Polsce nigdy nie byli albo dotarli najdalej do Nowego Targu, widzą ten kraj przez pryzmat handlarzy oferujących tani i niskiej jakości towar“ – opisuje Chladný. „Zachęcam ich do tego, by przekonali się na własnej skórze, jaka jest prawdziwa Polska“ – dodaje.

Obraz dawnych handlarzy i przemytników utkwił również w pewnym sensie w pamięci Andy’emu Hrycowi. „W Polsce zawsze można było zrobić udane zakupy. Pamiętam, że kiedy przez kilka lat pracowałem w Koszycach, razem z moimi kolegami aktorami jeździliśmy pohandlować do Polski“ – wspomina. „Może mam więc polską smykałkę do interesów?“ – zastanawia się na głos.

 

 

„Od kuchni“

Moi rozmówcy z przyjemnością mówią o Polakach i, choć czują się Słowakami, świadomość, że mają polskie pochodzenie jest dla nich atutem. Podczas podróży z przyjemnością nawiązują rozmowy z przypadkowo spotkanymi Polakami. Na co dzień i podczas świąt nie brakuje na ich stołach polskich specjałów, niektórzy z nich sami potrafią przygotować typowo polskie dania.

„Jesteśmy przyzwyczajeni, że na Wigilię muszą być polskie potrawy, a więc ja przygotowuję makówki, a żona Słowaczka nauczyła się od mojej mamy robić rybę na typowo polski sposób“ – opisuje Chladný. Stefania Gajdošová zawsze zabłyśnie wśród swoich znajomych polskim przebojem kulinarnym, którym jest bigos. „Byliśmy przyzwyczajeni do polskiej kuchni.

Mieszkając w rejonach typowo węgierskich, byliśmy rodziną, która wzbudzała zainteresowanie – robiąc kiełbasy, nigdy nie dodawaliśmy do nich papryki“ – zdradza Stenia. „Sąsiedzi z zaciekawieniem przychodzili kosztować naszych wyrobów“ – dodaje. Wszyscy utrzymują kontakty z innymi Polakami mieszkającymi na Słowacji, kultywując polskie tradycje. „Szkoda, że mój tato nie dożył czasów, kiedy w Koszycach mamy Klub Polski i tyle się tu dzieje“ – mówi z nostalgią Stenia. „Ale z pewnością byłby ze mnie dumny, że należę do tego grona i utrzymuję więzi z Polakami“.

Małgorzata Wojcieszyńska
Zdjęcia: autorka

MP 3/2006