W jeden z jesiennych weekendów wybrałam się z rodziną do małej wioski Vinica, położonej w Kotlinie Ipelskiej, w rejonie prawdziwie winiarskim z malowniczymi winnicami, położonymi na łagodnych wzgórzach. Piwnica win, do której się udaliśmy, przypominała dawny skarbiec, a my po kolei docieraliśmy do skarbów coraz starszych i cenniejszych. Półmrok, wilgoć oraz ściany pokryte pleśnią dodawały temu znajdującemu się pod ziemią miejscu swoistej tajemniczości.
Wśród drewnianych beczek i wielkich szklanych butli, na końcu jednego z najdłuższych korytarzy znajdowały się kamienne półki – wnęki, na których – podobnie jak kości w katakumbach – leżały butelki z winem, pokryte czarnym nalotem, pajęczynami i grubą warstwą wieloletniej pleśni. Później, gdy z mężem otworzyliśmy taką zakurzoną butelkę rubinowego trunku, pomyślałam, że wino i ludzie mają coś wspólnego – cykl życia wina jest bowiem podobny do etapów życia człowieka.
Wino swoje dzieciństwo spędza w słonecznej winnicy, po którym rozpoczyna wiek młodzieńczy. Butelkowanie z kolei to czas, gdy wkracza w dorosłość. Zamknięty w butelce trunek przez kilka miesięcy lub wiele lat dojrzewa, nabierając smaku i aromatu, by osiągnąć stan seniorski i po jakimś czasie zakończyć swój cykl w kieliszku konesera. William S. Benwell mówił: „Cichy dźwięk odkorkowanego korka z butelki brzmi jak człowiek otwierający serce”.
Myśląc o winie jak o ludziach, doszłam do wniosku, iż każdego z nas czeka podobny los. Deszczowy i ponury listopad to czas zadumy, który skłania nas bardziej niż inne miesiące do refleksji nad przemijaniem i jego sensem. To także czas, kiedy wspominamy tych, których z nami już nie ma. W tym roku na zawsze odeszło wiele znanych osób ze świata filmu i telewizji.
W sędziwym wieku zmarł Emil Karewicz, legenda polskiego kina, który na zawsze pozostanie w pamięci widzów jako Herman Brunner z serialu „Stawka większa niż życie”. Pożegnaliśmy także wybitnego reżysera i scenarzystę Jerzego Gruzę, który stworzył ponadczasowe hity, takie jak „Wojna domowa” i „Czterdziestolatek”.
Legendarny amerykański aktor Kirk Douglas, którego kariera trwała przez sześć dekad, znany z historycznej superprodukcji „Spartakus”, w której zagrał tytułową rolę, zmarł w wieku aż 103 lat. Śmierć zapukała także do drzwi legendy polskiej piosenki Ewy Demarczyk, aktora filmowego i serialowego Pawła Królikowskiego, piosenkarza Piotra Szczepanika czy pisarza Jerzego Pilcha, laureata wielu nagród, w tym Nagrody Literackiej „Nike” za powieść „Pod Mocnym Aniołem”, czy wybitnego aktora Wojciecha Pszoniaka, którego pamiętamy na przykład z „Ziemi obiecanej“ w reżyserii Andrzeja Wajdy.
Kres życia pisany jest każdemu, a w obliczu śmierci wszyscy jesteśmy równi. Doświadczyli tego w tym roku także rosyjski miliarder i jeden z najbogatszych ludzi świata Dimitrij Bosow, japoński projektant i legenda świata mody Kenzo Takada czy austriacka księżniczka Maria Pietrowna Galitzine.
Należy też pomyśleć o ponad milionie osób na całym świecie, które w tym roku zmarły z powodu wirusa COVID-19. Miesiąc ten jest też okazją by wspomnieć nieżyjącą już pierwszą redaktor naczelną naszego pisma, Danutę Meyzę-Marušiakovą,przy szczególnym jubileuszu 25-lecia „Monitora Polonijnego”.
Otwórzmy więc butelkę dobrego wina lub szampana i powspominajmy tych, którzy odeszli, świętujmy z „Monitorem Polonijnym”, który przez 25 lat bawił i wzruszał swoich czytelników, krzewił polską kulturę, a przede wszystkim łączył i podtrzymywał więzi między rodakami na Słowacji.
Magdalena Zawistowska-Olszewska
Zdjęcia: autorka