Dunaj i Bratysława – stare, dobre małżeństwo

Jak wygląda obecność najsłynniejszej europejskiej rzeki w codziennym życiu i mentalności mieszkańców słowackiej stolicy? Czy ktoś przybywający z daleka i odwiedzający Bratysławę po raz pierwszy łatwo się orientuje, nad jaką rzeką leży to miasto?

 

Legendarna ulica

Pracując jako przewodnik z polskimi turystami, przekonałem się, że dla większości naszych rodaków Bratysława to prawdziwa terra incognita. Widząc wielką rzekę, przepływającą przez miasto, i myląc Bratysławę z Pragą, zakładają, że chodzi na przykład o Wełtawę. Informacja, że to Dunaj przynosi niemałą konsternację. A przecież obecność tej słynnej rzeki łatwo wydedukować zaraz po dotarciu do Bratysławy. Wysiadając na dworcu autobusowym, turyści często pytają o najkrótszą drogę na bartysławską starówki.

Rozwiązanie jest jedno: to spacer ulicą… Dunajską, której nazwa nawiązuje oczywiście do majestatycznej rzeki (m. in. Donaneusidel, Donaugasse, Duna utca…). Będąc jednym z głównych szlaków, łączyła ona staromiejską bramę Laurińską z podmokłymi peryferiami (niwami). Dawnym mieszkańcom kojarzyła się z nieistniejącym już potężnym lazaretem i przytułkiem, dzisiaj ulicę łączy się najczęściej z wyjątkową postacią słowackiej kultury.

Chodzi o nieżyjącego już aktora, pisarza i publicystę Júliusa Satinskiego, który na ulicy Dunajskiej nie tylko się narodził i spędził całe życie, ale również wysławiał ją w swoich książkach. Idąc ulicą Dunajską – czy to z walizkami, czy bez – nie sposób nie zauważyć charakterystycznej i nowoczesnej w formie rzeźby Satinskiego, stojącej przed domem, gdzie mieszkał pod koniec życia.

Co ciekawe, związek z Dunajem ma również pobliska, biegnąca równolegle ulica Grösslingová. W średniowieczu jej śladem płynęło kiedyś boczne ramię wielkiej rzeki, wytwarzając dużą rzeczną wyspę, zwaną właśnie Grössling. Nazwa ta w języku polskim oznacza poławianą niegdyś w wodach wspomnianego koryta rybę – kiełbia.

 

Symbol dobrobytu i kultury

Niedaleko od wylotu (czy też początku) słynnej w całej Słowacji ulicy, na placu Słowackiego Powstania Narodowego stoi charakterystyczny budynek, znany również wszystkim mieszkańcom Bratysławy. Dom handlowy „Dunaj” powstał w 1936 roku jako dom towarowy „Brouk a Babka”. Unikalny styl, w którym powstał budynek – funkcjonalizm – sprawił, że wpisano go na listę narodowych pamiątek kultury.

W momencie otwarcia zachwycał nie tylko swoim „amerykańskim” wyglądem, ale także rekordowo szybkim czasem budowy. Żelazobetonową, pokrytą szkłem konstrukcję gmachu wzniesiono w ciągu zaledwie sześciu miesięcy! Szczególną popularnością miejsce to cieszyło się w okresie socjalizmu. Jak podają źródła, dom handlowy „Dunaj” był jednym z trzech tego typu miejsc w republice, gdzie można było kupić najmodniejszą odzież i nowoczesne przedmioty domowego użytku.

Dzisiaj, w dobie podmiejskich centrów handlowych miejsce to nie robi wrażenia na kupujących, powodzeniem za to cieszą się jego ostatnie piętra. Mieści się tam bowiem znany pub i centrum kultury, noszące oczywiście nazwę „Dunaj”.

 

Dunaj w kieliszku… i w kuflu

Trudno sobie wyobrazić Bratysławę bez Dunaju. Tak samo trudno wyobrazić sobie ją bez winnic i wina. Nie wszyscy miłośnicy szlachetnego trunku znają lokalne, słowackie odmiany winorośli, a przecież powstałe z nich wina dorównują tym światowym i są nagradzane na międzynarodowych wystawach. To właśnie w Bratysławie, w miejscowym Instytucie Badawczym Winogrodnictwa i Winiarstwa powstała czerwona odmiana winorośli o nazwie Dunaj. Szczep powstał ze skrzyżowania odmian Muscat Bouchet i Oporto, a uzyskaną krzyżówkę połączono następnie z odmianą św. Wawrzyniec.

Nazwa Dunaj jest prawnie chroniona od 1997 roku, ale prace nad nią zaczęły się ponad 20 lat wcześniej. Wino z tej odmiany charakteryzuje się rubinową barwą i głębokim smakiem o lekko czekoladowym aromacie. Ale czy tylko amatorzy wina mogą cieszyć się z dunajskiego nazewnictwa? Piwni smakosze z Bratysławy również docenią połączenie Dunaju i dobrej jakości złotego trunku.

W tym wypadku nad Dunaj trzeba wybrać się osobiście, bo przecież najbardziej znaną piwiarnią słowackiej stolicy jest zakotwiczony na nabrzeżu rzeki statek o nazwie „Dunajský Pivovar”. Wyjątkowy lokal powstał w 2014 roku i wpisał się na stałe w krajobraz Bratysławy, a jego popularność wśród mieszkańców oraz turystów każe zapytać, czy to piwiarni pomaga bliskość Dunaju, czy może jest na odwrót.

 

Każdemu Dunaj

Jak się okazuje, Dunaj na stałe związał się z Bratysławą i jego obecności w mieście nie da się nie zauważyć. W Dunaju można zrobić zakupy i bawić się na koncercie znanych gwiazd, Dunajem można się raczyć przy wykwintnym obiedzie lub – kołysząc się na jego falach w letni dzień – schładzać się jasnym napojem z pianką.

Spacerując ulicą z Dunajem w nazwie można jeszcze poczuć klimat starego Preszporka, jak kiedyś nazywano to miasto. Nic zatem dziwnego, że Dunaj przywołuje pozytywne myśli, również na północ od Słowacji. Nie zdziwiłbym się, gdyby to właśnie takie przyjemne powiązania sprawiły, iż na pewnym odcinku granicy między Słowacją a Polską płynie rzeka nazwana Dunajcem. Któż  bowiem nie chciałby mieć choćby małego Dunaju w swoich granicach? Lub po prostu takiego, na jaki sobie zasłużył. Ale to już trochę inna historia…

Arkadiusz Kugler

MP 10/2020