Gdy w pierwszą sobotę marca drzwi Szkoły Polskiej przy Ambasadzie RP w Bratysławie zatrzasnęły się za ostatnim uczniem, a nauczyciele pozamykali swoje klasy i pogasili światła, nikt nie mógł przypuszczać, że na kolejne spotkanie przyjdzie poczekać o wiele dłużej niż tydzień.
Wprawdzie epidemia wisiała powietrzu i wszyscy coraz uważniej śledzili kolejne doniesienia mediów na temat rozprzestrzeniania się koronawirusa, jednak podjęta dzień później decyzja władz kraju bratysławskiego i miasta Bratysławy o zamknięciu szkół w regionie spadła na wszystkich niczym grom z jasnego nieba.
Nagle nauczyciele, uczniowie i rodzice znaleźli się w zupełnie nowej, nieznanej rzeczywistości. Grono pedagogiczne szkoły musiało szybko opracować sposób nauczania na odległość, rodzice poradzić sobie z pogodzeniem pracy w warunkach home office i konieczności edukowania własnych dzieci w domu, a uczniowie opanować olbrzymią ilość informacji spływającą z różnych szkół, do których uczęszczali przed kryzysem. Jak każda z wymienionych grup sobie z tym poradziła? Przyjrzyjmy się temu bliżej.
Nauczyciele zaproponowali swoim uczniom cotygodniowe pakiety materiału z poszczególnych przedmiotów (język polski, wiedza o Polsce i religia) przygotowywane dla każdej klasy przez prowadzącego je pedagoga. Lekcje zaczęto zamieszczać na stronie internetowej szkoły w każdą sobotę, by uczniowie mieli choć namiastkę tradycyjnego weekendowego spotkania z polskimi nauczycielami.
Z czasem wprowadzono też cosobotnie konsultacje online przez aplikację WhatsApp oraz utworzono szkolny kanał na platformie YouTube, by za jego pośrednictwem móc jeszcze lepiej tworzyć szkolną wspólnotę i wyjaśniać zawiłości polskiej historii, literatury i języka. Największym wyzwaniem dla pedagogów okazało się właściwe dopasowanie ilości zadawanego materiału do możliwości uczniów pracujących zdalnie oraz… tęsknota – za wspólnymi żartami, dyskusjami, jakąkolwiek interakcją z uczniem.
Odpowiedzialność za ten wzajemny kontakt nauczycieli i uczniów spadł w dużej mierze na rodziców. To w ich rękach spoczęła nagle edukacja polska ich dzieci. Jedni ze względu na intensywne życie zawodowe i mnóstwo obowiązków nie mogli sobie pozwolić na podjęcie tematu lekcji polskich, a polskość wprowadzają przede wszystkim poprzez polskie książki, filmy czy tradycje.
Inni próbują realizować z dziećmi przygotowane przez nauczycieli materiały, fotografują polskie zeszyty swoich pociech i starają się utrzymać kontakt z poszczególnymi pedagogami przez Internet. Jeszcze inni stoją przed wyzwaniem przekonania zmęczonych i zniechęconych dzieci do tego, że cosobotnie spotkanie z językiem polskim i polską historią jest wartościowe i mimo wszystko ma sens.
Jedno jest pewne – wszyscy zmagają się z nową dla siebie sytuacją najlepiej, jak umieją. Nikt też nie lekceważy faktu, że najtrudniejsza jest ona dla najmłodszych członków wspólnoty szkolnej – dla uczniów.
Epidemia z dnia na dzień pozbawiła ich bezpiecznego, znajomego środowiska szkolnego, które dla wielu było esencją codzienności. Musieli ograniczyć kontakt z rodziną i przyjaciółmi, często wyłącznie do tego za pośrednictwem łączy internetowych. Wypadli ze znanego rytmu życia wyznaczanego przez kolejne święta, ferie i inne dni wolne od nauki w szkole.
Obecnie muszą sobie radzić z tęsknotą za kolegami ze szkolnej ławki, z brakiem realnego kontaktu z nauczycielem, który cierpliwie wyjaśniłby im wszystkie niejasności, z licznymi zadaniami napływającymi ze wszystkich szkół, w których się uczą, z trudnościami technicznymi czy słabym połączeniem internetowym. Młodszym uczniom ze względu na wychowywanie się w słowackim środowisku, sprawia czasem trudność płynne czytanie i pisanie w języku polskim, a rozwiązywanie kolejnych ćwiczeń z elementarza zajmuje dużo więcej czasu, niż zajęłoby im to na normalnej godzinie lekcyjnej.
Na szczęście nauczyciele ze Szkoły Polskiej mają świadomość, jak złożona jest obecna sytuacja i nie wyznaczają swoim uczniom ścisłych terminów realizacji poszczególnych tematów. Dzięki temu dzieci wiedzą, że jeśli nie zdążą odrobić lekcji w danym tygodniu, mogą nadrobić wszystkie zaległości w późniejszym czasie. Najważniejsze jest bowiem, by po prostu coś robić, by nie tracić kontaktu z językiem polskim i kulturą, by pracować na miarę swoich możliwości.
Tylko w ten sposób wszystkie strony zaangażowane w zdalne nauczanie – uczniowie, rodzice i nauczyciele – mogą osiągnąć sukces. I udaje im się to – dzięki wzajemnej współpracy, zaangażowaniu, poświęceniu i stawianiu dobra ucznia i dziecka na pierwszym miejscu. Gdy za kilka tygodni lub miesięcy uda się wreszcie wrócić do szkoły, na co wszyscy niecierpliwie czekają, wspólnota szkolna będzie już inna – bogatsza o doświadczenie nauki zdalnej w czasach epidemii, bliższa sobie i jeszcze bardziej doceniająca możliwość uczenia się w Szkole Polskiej na terenie Słowacji.
Natalia Konicz-Hamada