Jacy naprawdę są nasi sąsiedzi?

 ROZSIANI PO POLSCE 

Studia filozofii na krakowskiej akademii Ignatianum stały się dla mnie przepustką do nowego życia w kraju, o którym wcześniej wcale nie marzyłem. Była to tylko – a może aż – okazja, rzucona przez los rękawica, uchylone drzwi, przez które albo się wchodzi, albo je zatrzaskuje. Postanowiłem wejść. Miałem 29 lat i znalazłem się w Polsce, gdzie spędziłem trzy przepiękne lata.


Po co mi ten wyjazd?

Marzyłem o Niemczech lub USA. Wcześniej byłem kilka razy w Polsce, ale tylko w ramach wycieczek szkolnych lub wakacji, czyli krótkich wyjazdów, których celem było zwiedzanie Krakowa, Warszawy, Malborka, Gdańska.

Kiedy zacząłem pakować walizki na dłużej, niektórzy z mojego otoczenia pytali mnie, po co mi ten wyjazd. W ich mniemaniu Polska była krajem zacofanym, konserwatywnym. Po prostu dziwnym. A ja na przekór wszystkiemu liczyłem na własne doświadczenie. Na ciekawą przygodę. Nie przeliczyłem się.

 

Od pierwszego wejrzenia

Kraków przywitał mnie przepiękną jesienną aurą. Był późny wrzesień, żółte liście zdobiły konary drzew, lamujących krakowskie Planty. Mieszkałem w akademiku niedaleko Wisły. No i właśnie ta Wisła, która w Krakowie skręca koło przepięknego Wzgórza Wawelskiego, na którym od setek lat stoi majestatyczny zamek, oczarowała mnie od pierwszego wejrzenia. A kiedy do tego jeszcze dorzucę urok starówki, to wszystkie złe wróżby zdawały się od początku bezpodstawne. Już wtedy wiedziałem, że spędzę tu cudowne trzy lata i obalę pełne uprzedzeń fałszywe mity, którymi mnie straszono.

Jak w niebie

Już podczas pierwszych dni na uczelni było widać ogromną różnicę między studentami ze Słowacji i Polski. Polacy cechują się dużą otwartością, gotowi są pomóc zagranicznemu studentowi na każdym kroku. A kiedy na powitanie poczułem silny uścisk dłoni i pocałunek od polskiej studentki, byłem w siódmym niebie. To było naprawdę niesamowite, a ta serdeczność trwała przez cały czas. I  trwa nadal, bo do dziś korzystam z licznych kontaktów z moimi kolegami i koleżankami z roku.

Polska religijność

Najbardziej intrygującą sprawą jest polska religijność, bowiem prawie każdy Polak to katolik. Przynajmniej ci, których mnie dane było spotkać na swojej drodze. Polacy naprawdę kochają Boga i może dlatego to przyjęcie było takie wyjątkowe. Pamiętam Dni Młodzieży, zorganizowane na przyjazd papieża w 2016 roku.

Po raz pierwszy w historii tych wydarzeń udało się wszystkich przybyłych do Krakowa z całego świata pielgrzymów rozlokować w akademikach i w polskich rodzinach. To dowodzi, że Polacy są otwarci na obcych. A tak często się mówi, że Polacy nie chcą przyjmować uchodźców! Ten, kto tu szuka jakichś negatywnych doświadczeń, ma bardzo, bardzo trudne zadanie.

Kiedy brakuje mi Polski

Chyba już się do Polski przyzwyczaiłem, więc powrót na Słowację pokazał mi, jak bardzo mi jej brakuje. Na przykład ostatnie Boże Narodzenie, które po kilku latach pobytu w Polsce, spędziłem na Słowacji, okazały się… jakieś inne. Brakowało mi polskiego kolędowania. I aby w jakiś sposób to sobie wynagrodzić, włączyłem w moim słowackim domu polskie kolędy. Znów brzmiało po polsku „Wsród nocnej ciszy“, co mnie w jakiś sposób ukoiło.

 

Pełen uznania dla Polaków

Pracuję dla polskiej organizacji pozarządowej, co daje mi możliwość częstszego odwiedzania Polski. Co tu dużo mówić, polubiłem żurek i bigos, za których smakiem mi tęskno. Czasami się zastanawiam, czy ja w ogóle nie jestem z pochodzenia Polakiem. Jestem pełen uznania dla Polaków, którzy na przestrzeni wieków upadali, ale zawsze się podnosili. Podziwiam ich za powstanie warszawskie, za niestudzone boje podczas wojny, za to, że Polski nie zniszczyli ani hitlerowcy, ani komuniści.

Polska zachwyca mnie swoją niepowtarzalną kulturą, religijnością, Słowacja przyrodą i różnorodnością kulturową. Cieszę się, że łączy nas piękno gór i tradycji góralskich, ale przede wszystkim jestem losowi wdzięczy za to, że dane mi było pomieszkać po drugiej stronie tych gór, by się przekonać, jacy naprawdę są nasi sąsiedzi.

Martin Komar

MP 2/2020