SŁOWACKIE PEREŁKI
Przejeżdżając przez Słowację, można się natknąć na wiele małych i biednych miasteczek. Jednym z takich jest leżący 25 km od Rožňavy Smolník.Aż trudno uwierzyć, że ta dziś smutna i zapomniana miejscowość o wysokiej stopie bezrobocia i niskiej sile nabywczej ludności była kiedyś tętniącym życiem miastem!
Niewielkie słowackie miasteczko Smolník, założone przez mieszkańców Gelnicy, a osiedlone w XIII wieku przez niemieckich kolonistów, stało się w 1327 roku królewskim miastem górniczym, uzyskując tym samym prawa górnicze, handlowe, myśliwskie oraz rybackie.
Miasto to, porównywane często z Banską Štiavnicą, było jednym z najważniejszych miejsc wydobycia rud miedzi na Słowacji. Produkowano tu miedź w wyniku reakcji chemicznej z bogatej w ten pierwiastek wody wydobywczej, co było lokalną specjalnością.
Oprócz miedzi pozyskiwano także złoto, srebro i żelazo, które eksportowano do Europy Zachodniej. Rozkwit miasta nastąpił na przełomie XIV i XV wieku, kiedy to stało się ono ważnym ośrodkiem administracyjnym. Działał tu sąd, inspektorat, szkoła górnicza oraz mennica królewska.
Wybudowano jeden z pierwszych na Słowacji teatrów, który wyposażony był w maszynownię do obracania sceny i bibliotekę teatralną. Pod koniec XVIII stulecia żyło w Smolníku 10 tysięcy mieszkańców, czyli jedna trzecia tego, co w ówczesnej Bratysławie.
Niestety złoża wysokiej jakości rudy zaczęły maleć. Dodatkowo wybuch epidemii cholery, a później tyfusu spowodował, że mieszkańcy Smolníka emigrowali do Serbii, Rumunii i USA. Miasto zaczęło się wyludniać, zamknięto wiele urzędów i instytucji. W roku 1872 roku w wyniku zaistniałej sytuacji państwo otworzyło tu fabrykę cygar, w której zatrudnienie znalazły setki osób.
Kiedy przyglądałam się opuszczonej budowie, w której najpierw mieścił się słynny teatr, a potem fabryka tytoniu, czułam smutek, że dawne lata prosperity tego miejsca są już odległym wspomnieniem. Byłam jednak zaskoczona, że nie tylko na Kubie, ale także na Słowacji kobiety ręcznie zwijały cygara, przekazując swoje umiejętności z pokolenia na pokolenie.
W Smolníku zatrzymałam się na obiad. Wybrałam małą restaurację, mieszczącą się w starej kamienicy, będącą jedną z dwu miejscowych lokali gastronomicznych, gdzie uraczono mnie przepyszną pizzą prosto z pieca. W centrum zaciekawiły mnie również stare mieszczańskie domy, ratusz, barokowa kapliczka oraz kościół św. Katarzyny Aleksandryjskiej. W jednej z kamienic do 1985 roku mieściło się kino „Warszawa”.
Dowiedziałam się także, iż w 1768 roku zbudowano niedaleko zbiornik wodny Uhorna, do którego dopływały okoliczne potoki. Pojawił się wówczas problem z wodą, której zaczęło brakować w kopalni do zasilania maszyn górniczych. Górnicy ze Smolníka postanowili doprowadzić wodę do sztolni z innej doliny i ręcznie zaczęli drążyć podziemny tunel z dwóch przeciwległych końców.
Projekt się powiódł i po 26 latach dwukilometrowy tunel, nazwany na cześć cesarzowej Marii Teresy, ukończono. Kiedyś korzystali z niego mieszkańcy Smolníka, skracając sobie drogę do pobliskich wsi, dziś zamieszkują go nietoperze. Obecnie w Smolníku żyje około tysiąca osób. Wśród nich jest wielu Ukraińców, którzy przeprowadzili się tu po katastrofie w Czarnobylu. Drugą największą mniejszość stanowią obywatele narodowości niemieckiej.
Choć o dawnej świetności Smolníka przypomina dziś już tylko umieszczony na głównym jego placu wagonik górniczy z ostatnią toną rudy, to mieszkańcy miasteczka pielęgnują historię i stare górnicze tradycje jako dziedzictwo swoich przodków.
Magdalena Zawistowska-Olszewska
zdjęcia: autorka