Żbik, Kloss, Karski…
SUBIEKTYWNA HISTORIA KOMIKSU POLSKIEGO
Mnogość obrazkowych opowieści wydanych po wojnie wyklucza skrótową informację o wszystkich bohaterach. Ale kilku z nich tworzy kanon polskiej popkultury i komiksu.
Palma pierwszeństwa, bez dwóch zdań, należy się Janowi Żbikowi, oficerowi Milicji Obywatelskiej. Jako porucznik pojawił się na komiksowych kartach w 1968 r., a skończył jako major w zeszycie Smutny finał (1982 r.) Ukazały się 53 zeszyty (niektóre wznawiane w zmodyfikowanej szacie graficznej). Inicjatorem serii i wiodącym scenarzystą był W. Krupka, oficer milicji, a komiksy rysowało siedmiu twórców, w tym takie tuzy, jak G. Rosiński, B. Polch i J. Wróblewski.
Kapitan Żbik był przystojnym, wysportowanym mężczyzną (choć niemającym – jak filmowy porucznik Borewicz – życia prywatnego), wszechstronnie uzdolnionym oficerem, równie dobrze znającym prawo, jak i chwyty judo.
Udanie rozprawiał się z przestępcami wszelkiej maści: złodziejami, bandytami, kłusownikami, fałszerzami, ale też zwalczał szpiegostwo przemysłowe i polityczne. Chętnie pomagał dzieciom i młodzieży. Jednym słowem – bohater idealny. To, że wszystko było podszyte silnie ideową treścią, nie wpłynęło negatywnie na popularność tej postaci.
Dodatkowo w każdym zeszycie była opowiastka o ofiarnej służbie funkcjonariuszy MO, którzy zostali odznaczeni Medalem za Ofiarność i Odwagę. O znaczeniu Żbika dla polskiego komiksu niech świadczą opracowania popularnonaukowe (np. Kapitan Żbik. Portret pamięciowy), wznowienia całej serii czy próby reaktywowania tej postaci po 1989 r. (zeszyty Pięć błękitnych goździków, Tajemnica „Plaży w Pourville“).
Postać majora Żbika pojawia się także w komiksieKim jest „Biała Mewa“,którego głównym bohaterem jest jego wnuk, komisarz Michał Żbik. Warto także dodać, że policja w województwie kujawsko-pomorskim wykorzystała postać Żbika, by zachęcić do pracy w swojej formacji (komiks Warto wstąpić). A ja mogę zdradzić, że moim ulubionym zeszytem jest Diadem Tamary, narysowany przez G. Rosińskiego, opowiadający o kradzieży biżuterii.
Drugi ulubiony bohater jest ściśle powiązany z książką, telewizyjnym teatrem sensacji i serialem. To kapitan Hans Kloss. Zeszyty komiksowe z nim pojawiły się w 1971 r. i powstały z inspiracji Szwedów, bowiem w Szwecji ten filmowy serial był równie popularny jak w Polsce. W trzy lata powstało 20 zeszytów (ekspresowe tempo!).
Ich rysownikiem był M. Wiśniewski, który po Klossie nie narysował już żadnego komiksu. Autorami scenariuszy byli Z. Safjan i A. Szypulski, znani pod pseudonimem A. Zbych autorzy serialu. Ciekawostką jest, że za faworyta konkursu na rysownika komiksu uważał się S. Kobyliński.
W dużej części zeszyty stanowią odwzorowanie odcinków serialu, a rysunkowi bohaterowie mają rysy serialowych aktorów. Ale są również odcinki nawiązujące do granego wtedy na żywo telewizyjnego Teatru Sensacji (np. Noc w szpitalu, W ostatniej chwili). Komiksy, podobnie jak serial, ukazały się w wielu krajach, także w Czechosłowacji.
Warto odnotować, iż w 2002 r. czeskie wydawnictwo przygotowało ich wznowienie w jednym tomie. Do dzisiaj, agent J-23 stanowi inspirację dla wielu komiksowych twórców, a o jego niesłabnącej popularności świadczą próby kontynuacji komiksów czy to poprzez wykorzystanie rysunków z istniejących zeszytów (Bez instrukcji), czy też filmowych fotosów (Hotel Excelsior).
I na koniec jeszcze słów kilka o poruczniku Sławomirze Karskim, bohaterze serii Pilot śmigłowca, mającej być polskim odpowiednikiem francuskiego cyklu Tanguy et Laverdure. W sumie od 1974 r. ukazało się 11 zeszytów, opowiadających przygody pilota odrzutowców, który z powodu kontuzji został pilotem śmigłowców.
Zagmatwany scenariusz, a przede wszystkim niekoniecznie udane zmiany trzech rysowników (G. Rosiński, M. Kurzawa, M. Szyszko) spowodowały, że jedyny polski cykl komiksowy poświęcony lotnictwu nie zyskał oczekiwanej popularności.
Jacek Gajewski