„Supermarket”, czyli thriller na zapleczu

 KINO OKO 

W ogromnym supermarkecie na przedmieściach panuje chaos. Przygotowania do nocy sylwestrowej to stres zarówno dla pracowników świątyni konsumpcji, jak i dla klientów, chcących zdążyć z ostatnimi zakupami w starym roku. Kilometrowe regały pełne towarów to gratka dla drobnych złodziejaszków i przestępców, którzy – jak się okazuje – znajdują się nie tylko wśród kupujących, ale i pomiędzy pracownikami sklepu. Towar ginie, ktoś kradnie, ale nikogo nie można złapać na gorącym uczynku.

Tam, gdzie jest okazja do przekrętów, tam się one z pewnością pojawią. Kierownik supermarketu od rana pilnuje, aby przeterminowany towar trafił na półki w pierwszym rzędzie, poucza, grozi, wymaga. Stara mrożona ryba też musi znaleźć nabywcę.

Zastraszeni utratą pracy ochroniarze dostają sylwestrowe zadanie specjalne: wyłapać i ukarać wszystkich złodziei i osoby o lepkich rączkach. Chłopcy w uniformach, którzy do tej pory zajmowali się podrywaniem kasjerek, mają zamienić się w twardych stróżów prawa.

Ostatni dzień roku ma się zamienić w cichą akcję pacyfikacyjną, a ochroniarze, którzy nie wykażą się bystrym wzrokiem i twardą ręką, mogą stracić posadę. Naszpikowany setkami kamer supermarket zamienia się w policyjne państwo w państwie. Big Brother is watching you! Gdy jeden z ochroniarzy, Himek (Mikołaj Roznerski), błędnie wskazuje złodzieja, wszystko zaczyna się komplikować, a sprawy nabierają nowego wymiaru.

Rozkojarzony klient, Michał Warecki (świetny Tomasz Sapryk), szukając w supermarkecie  półki z akumulatorami, zjada batonik, a opakowanie po nim odruchowo i nieświadomie wkłada do kieszeni, w efekcie czego zostaje „przyłapany na kradzieży” i potraktowany jak prawdziwy przestępca.

Ochroniarze zabierają go do pokoju przesłuchań, niemal przemocą dokonują kontroli osobistej, zdezorientowanego całą sytuacją klienta chcą zmusić do podpisania fałszywych zeznań. Wareckiego zaczyna szukać podenerwowana żona (Izabela Kuna), niestety pomimo śledzących każdy ruch setek kamer i tysięcy przewijających się przez sklep ludzi, nikt nie może powiedzieć, co się z nim stało. Rozpłynął się. Zniknął.

Supermarket” w reżyserii Macieja Żaka to film, który początkowo wydaje się społeczną krytyką dzikiej konsumpcji z elementami komedii i pastiszu. Od momentu, w którym zostaje zatrzymany Warecki jest już jasne, że nie jest to satyra na rodzinne spędzanie weekendów w supermarketach. To film o czymś więcej niż o bezmyślnym wrzucaniu towaru do koszyka i zamianie etykiet z datą przydatności do spożycia.

To, co najbardziej uderza w tym obrazie, to wszechobecna frustracja i nadużywanie władzy. Pracownicy firmy ochroniarskiej to mili, weseli chłopcy, którzy mają marzenia, chcą studiować, dbać o rodzinę, grać w orkiestrze itd. Gdy łapią złodzieja, następuje w nich pewna przemiana, którą można nazwać efektem uniformu. Mundur (który tak naprawdę nie jest mundurem, tylko ubraniem roboczym) i pozycja ochroniarza dają im władzę nad drugim człowiekiem.

Nawet niewinna jednostka nie ma szans wobec tych kilku naszywek na piersi z napisem „security”. Zwykli, mili chłopcy zaczynają się zachowywać jak agenci KGB. Przesłuchują złodzieja batonika jak seryjnego mordercę, używają przemocy, aby wyciągnąć od „przestępcy” przyznanie się do winy. Adrenalina i poczucie władzy uderzają im do głów, wyzwalają najgorsze instynkty.

Choć w „Supermarkecie” natykamy się na wiele stereotypów i znanych już rozwiązań filmowych, to jest to obraz, o którym trudno zapomnieć. Akcja jest tu bardzo zredukowana, właściwie prawie jej nie ma, ale to właśnie wywołuje ogromne napięcie. Niby nic się nie dzieje, a serce wali ze strachu i zdenerwowania jak dzwon. To taka męcząca cisza przed burzą.

 

Duża w tym zasługa aktorów, którzy dzięki swojemu warsztatowi dźwigają całą dramaturgię filmu. Bezsilność i frustracje granych przez nich postaci udzielają się widzowi. Może nie jest to film wybitny, ale z pewnością godny polecenia. Okazuje się, że bez wybuchów i strzelaniny oraz efektów komputerowych można zrobić świetny, trzymający w napięciu thriller psychologiczny.

Magdalena Marszałkowska

MP 3/2013