Zawsze jest o co walczyć

 BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI 

Kupowanie prezentów świątecznych stanowi dla wielu z nas nie lada wyzwanie. Uważa się, że książka to podarunek bezpieczny, w końcu każdy coś tam czyta od czasu do czasu, a już podczas przerwy świąteczno-noworocznej na pewno na lekturę czas się znajdzie. Tylko jaki typ książki wybrać – kryminał, romans, obyczajową… a może modny poradnik?

Z pomocą przychodzi nam literatura, którą trudno zaszufladkować, opowieści trochę o historii, o skomplikowanych ludzkich losach, ale też z pogranicza nurtu szpiegowskiego, bo nieźle trzymająca w napięciu. Zachęcona recenzją w prasie postanowiłam sięgnąć po autora dotąd mi nieznanego – Macieja Siembiedę. Jego powieść „Katharsis” okazała się wciągającą lekturą, a na dodatek pobudziła moje czytelnicze radary, wyjątkowo czujne na intrygujące historie z przeszłości Dolnego Śląska.

„Katharsis” to powieść, którą niezwykle trudno przypisać do jakiegoś konkretnego gatunku. Opowiada o losach greckiej rodziny, przesiedlonej do Polski tuż po drugiej wojnie światowej. Jak to zwykle bywa, poplątane losy jej członków krzyżują się z rozmaitymi barwnymi postaciami, które wobec Greków mają swoje oczekiwania.

Wiele lat musi upłynąć, by elementy tej trudnej historycznej układanki, wreszcie się do siebie dopasowały. Potomek greckiego patrioty odda życie na Dolnym Śląsku, a pół wieku później jego syn, przemierzając te same górskie ścieżki, odkryje szokującą prawdę o swojej rodzinie i z tą wiedzą nas zostawi. Na szczęście w kolejce już czekają kolejne dwa tomy trylogii…

„Katharsis” nie jest jedynie grecką sagą. Przede wszystkim to historia o męstwie i niezłomności ludzi, którzy musieli nauczyć się radzić sobie w każdej sytuacji, ale i ciekawie opisane pół wieku przemian ustrojowych w komunistycznej Polsce, odciskających piętno na życiu przeciętnych ludzi. Jak w każdej tego typu powieści wiele wątków zostało potraktowanych pobieżnie – pokazują jedynie tło motywacji bohaterów – co jednak nie odbiera jej wyjątkowej barwności, a przede wszystkim nie wpływa na niezwykle ciekawą intrygę.

Zakończenie jest naprawdę elektryzujące. No i można  się w końcu dowiedzieć, kto i w jaki sposób dokonuje starożytnego oczyszczenia – katharsis. Więcej zdradzić nie mogę, dodam jedynie, że powieść ma bardzo przemyślaną konstrukcję, a każdy rozdział pokazuje pewne fakty z odmiennych punktów widzenia, co pozwala lepiej zrozumieć motywację poszczególnych bohaterów. Dokładne daty wydarzeń również pomagają czytelnikom odnaleźć się w konkretnym dziesięcioleciu.

Maciej Siembieda jako pisarz debiutował w średnim wieku, wcześniej był reporterem śledztw historycznych i dziennikarzem, wielokrotnie nagradzanym za rzetelność i jakość materiałów prasowych. Możemy być pewni, że ciekawe fakty z przeszłości, na których opiera się fabuła jego powieści, nie są wytworem wyobraźni, a mniej lub bardziej znanymi czytelnikom wydarzeniami z historii Polski i Grecji. Aż by się chciało poczytać o nich więcej.

Książka Siembiedy jest znakomitym prezentem pod choinkę – pytanie tylko, dla kogo? Tropicielom wciągających opowieści, miłośnikom kryminałów, książka na pewno się spodoba, podobnie jak wielbicielom wszelkiego rodzaju sag. Jestem przekonana, że będzie to również świetny podarunek dla nas samych, będący jednocześnie pretekstem do odpoczynku przy choince, pod kocem i z kubkiem zimowej herbaty.

Historia o ludziach, którzy walczyli o zachowanie własnej tożsamości i godności, a zarazem kawałek po kawałku oddawali to, co było dla nich najcenniejsze, poruszy chyba każdego. W świątecznej atmosferze takie opowieści czyta się jednym tchem.

Agata Bednarczyk

MP 12/2024