CZUŁYM UCHEM
Oto historia nagrania kultowego albumu – historia młodości, która nie idzie na żadne kompromisy, młodości buntowniczej, młodości wręcz nachalnie kreatywnej. To historia albumu, który pomimo słabego przyjęcia przez krytyków od dawna już nie schodzi z czołowych pozycji wszelkiego rodzaju zestawień płyt wszechczasów. To historia albumu, który zdefiniował brzmienie całej dekady polskiego rocka.
Podobno istnieją dwa rodzaje inteligencji: płynna i skrystalizowana. Ta pierwsza to domena ludzi młodych. Jest to potencjał intelektualny, z którym się rodzimy, którego apogeum osiąga się ok. 25 roku życia. Ta druga, to suma naszych doświadczeń i umiejętności, nabytych w ciągu życia, nakładająca się na inteligencję płynną.
Ta pierwsza rozwiązuje problemy w sposób niebanalny, twórczy, eksperymentując, ucząc się przy tym w najszybszym możliwym tempie. Ta druga, rozwiązując jakieś zagadnienie, korzysta ze sprawdzonych wcześniej wzorców. To dlatego największe rewolucje, odkrycia i osiągnięcia są domeną ludzi przed trzydziestką. Wystarczy sprawdzić życiorysy tak największych fizyków, jak i artystów, aby dostrzec tę prawidłowość.
Dlatego w pracach, wymagających rozwiązywania niespecyficznych problemów, najlepiej sprawdzają się ludzie młodzi. Przykładem może być jedna z najważniejszych postaci polskiego rocka, Robert Brylewski, który był twórcą wielu muzycznych projektów, jednak te najważniejsze – kultowe – a mianowicie grupy Brygada Kryzys, Izrael czy Armia powołał do życia przed trzydziestką.
Brylewski miał zaledwie dwadzieścia lat, gdy po rozpadzie zespołu Kryzys – jednego z pierwszych punkowych zespołów w Polsce – wraz Tomaszem Lipińskim założył Brygadę Kryzys. Ten drugi miał lat dwadzieścia pięć i właśnie rozpadła mu się jego grupa Tilt. Obydwaj panowie postanowili połączyć siły i tak w 1981 r. powstała Brygada Kryzys.
Pod tym szyldem zadebiutowali jesienią w kultowym warszawskim klubie Riviera Remont u boku innego „świeżaka”, zespołu Republika. Ten koncert został zarejestrowany i wydany wprawdzie bez zgody zespołu, ale za to w Wielkiej Brytanii.
Oprócz tego zespół zagrał trasę po Polsce u boku brytyjskiej grupy TV21, a także wyjechał na dwa koncerty do Belgradu, gdzie otrzymał propozycję nagrania płyty od wytwórni Jugoton, która w tamtym czasie była prawdopodobnie największym labelem w tej części Europy. Na horyzoncie były jeszcze koncerty w Holandii. Tyleż dobrego wydarzyło się tamtej jesieni – przyszłość zespołu zapowiadała się różowo. Aż przyszedł 13 grudnia 1981 r. …
W nowych warunkach dało się koncertować, ale pod dyktando władzy, na przykład w ramach państwowej inicjatywy – Rock Estrady – która odbywała się 13 dnia każdego miesiąca. Kluby muzyczne, jak Riviera Remont, miały plombę na klamce i okrywały się kurzem.
Taką propozycję nie do odrzucenia dostała również Brygada, ale pod warunkiem, że wystąpi pod nazwą Brygada K. Zespół kategorycznie odmówił, a władza oświadczyła, że w Polsce peerelowskiej już nigdy więcej nie zagrają. I słowa dotrzymała. Kryzys był poważny, a sytuacja beznadziejna. Jacek Olechowski, menadżer zespołu z dobrymi koneksjami, załatwił Brygadzie Kryzys ciekawe zlecenie – przez dwa miesiące grupa miała testować nowo otwarte studio nagraniowe Tonpressu.
W ten sposób, w samym środku stanu wojennego, zbuntowany, punkowy zespół, mający oficjalnego bana na granie koncertów i żadnych perspektyw na przyszłość, nagrał jeden z najważniejszych albumów w powojennej historii polskiej muzyki, wykorzystując najbardziej nowoczesne studio nagraniowe tamtych czasów i do tego całkowicie za darmo.
Łukasz Cupał