„To spełnienie marzeń i ukoronowanie wieloletniej pracy dziennikarskiej“ – tak zareagował na przyznaną mu nagrodę Słowo Polonii Tomasz Wolf, redaktor naczelny Głosu – Gazety Polaków w Republice Czeskiej. Wyróżnienie to otrzymał w Warszawie 12 listopada podczas gali, zorganizowanej przez Światowe Stowarzyszenie Mediów Polonijnych.
„To wyjątkowe wyróżnienie jest uznaniem za jego wieloletnie zaangażowanie i wkład w promowanie polskiej kultury oraz wspieranie polskiej społeczności za granicą. Tomasz Wolff z oddaniem prowadzi Głos, który na stałe wpisał się w media Polonii, łącząc Polaków na całym świecie“ – mówiła podczas gali Teresa Sygnarek, prezes Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych.
Po prostu pracuś
Gazeta Głos, wydawana od 79 lat (wcześniej jako Głos Ludu), znana jest także na Słowacji, szczególnie w kręgach Zaolziaków tu mieszkających. Jej redaktor naczelny z czułością mówił właśnie o pracy na jej rzecz. „Połowę mojego 30-letniego życia zawodowego spędziłem jako dziennikarz w mediach po polskiej stronie granicy, a drugą połowę w mediach z misją“. I tę misyjność i oddanie podczas różnych zjazdów dziennikarskich widać u Tomka, ponieważ zawsze coś notuje lub stuka w klawiaturę komputera – po prostu ciągle pracuje!
Prawie 80-latek
Głos tworzy osiem osób, które tygodniowo wydają 28 stron w nakładzie 6 tysięcy. Gazeta obecna jest też w mediach społecznościowych i na YouTube. „Staramy się iść z duchem czasu, czekamy, co będzie dalej, chcemy być w pogotowiu“ – mówi Wolf. Kiedy go podpytuję, jakie ma plany na przyszłoroczny jubileusz Głosu, odpowiada, że nie chce organizować żadnej gali.
„Chcemy wyjść do czytelników. Może odwiedzimy polskie szkoły, siedziby stowarzyszeń, może zaprosimy czytelników do pracy nad gazetą, którą będziemy łamać w warunkach polowych, gdzieś rozłożymy się ze sprzętem, tak by każdy mógł podejść, podpatrzeć jak pracujemy“ – zastanawia się na głos.
Sensacja kontra człowiek
„To dziennikarstwo współczesne zmierza w złym kierunku“ – mówi Tomasz Wolf. „Pogoń za sensacją, za klikbajtami, skupianie się na rzeczach, które nie są ważne. Z przerażeniem obserwuję, jak poważne portale internetowe dużych gazet ogólnopolskich zajmują się bzdurami, na przykład tym, co powiedziała żona Adama Małysza albo jaką sukienkę włożyła żona Dawida Kubackiego“. Według mojego rozmówcy dziennikarstwo poza Polską skupia się na istocie, na człowieku, który powinien być w centrum zainteresowania.
Niedoceniani?
O specyfice redagowania mediów polonijnych mówiono zresztą więcej, nie tylko podczas gali, ale także podczas warsztatów zorganizowanych dla przybyłych dziennikarzy polonijnych. „Robię to z pasji, dla ludzi, którzy tak jak ja poświęcają własny czas po to, by tworzyć, pisać, kręcić, nagrywać“ – mówi Ania Traczewska z Włoch, wiceprezes i współzałożycielka Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych, która podkreśla, jak ważne jest docenienie pracy dziennikarzy polonijnych.
„To my informujemy o tym, co robią ambasadorowie za granicą, jak promowana jest Polska“ – wymienia, ubolewając, że nie zawsze praca dziennikarzy polonijnych jest doceniana, dlatego tak ważne jest wzajemne wspieranie się. „Jak my o sobie nie pomyślimy, nikt tego nie zrobi za nas“ – kwituje.
Natychmiast i nieodpłatnie?
Podczas spotkania zabrzmiał też wyraźny głos dziennikarzy polonijnych, do których najczęściej dzwonią redakcje z Polski, kiedy potrzebna jest im profesjonalna pomoc osób z kraju, którym są zainteresowane. „Najczęściej dzwonią wtedy, gdy coś się dzieje, bym natychmiast rzuciła wszystko i pojechała np. tam, gdzie miało miejsce trzęsienie Ziemi we Włoszech. Oczywiście natychmiast i nieodpłatnie“ – opisuje Anna Traczewska.
Takich głosów było więcej. Dlatego też tak ważne są takie spotkania, by dziennikarze polonijni mówili jednym głosem i by ich głos był słyszalny. Czy uda się zwrócić uwagę na problem żerowania na wiedzy i doświadczeniu dziennikarzy pracujących za granicą, w krajach swojego zamieszkania?
Maraton na szpilkach
Ponieważ nie samą pracą dziennikarz żyje, więc podczas gali zaproszeni goście wysłuchali wspaniałego koncertu Łukasza Jemioły, który śpiewał, grał na gitarze i w dowcipny, ale wysublimowany sposób bawił widzów. Ba, nawet grał utwory na zamówienie. Zabrzmiały więc znane i lubiane hity, jak „Sen o Warszawie“ czy przeróbki utworów Jaromíra Nohavicy, a także piosenki autorskie.
Jeśli dodam, że gości obsługiwali eleganccy kelnerzy, oferujący pyszne polskie dania, to przyznać trzeba, że organizatorzy stanęli na wysokości zadania. „Nie było to łatwe, by na odległość znaleźć usługi, które nam tu były potrzebne, umówić, zamówić i zrealizować wszystkie punkty programu, tym bardziej, że sztab organizacyjny tworzyły trzy kobiety, mieszkające w różnych krajach: we Włoszech, Szwecji i Irlandii“ – mówiła z uśmiechem Anna Traczewska i dodała, że cały maraton przygotowawczy odbywał się, obrazowo mówiąc, na szpilkach. „Dla nas kobiet bieg w szpilkach to duży wysiłek, ale dokonałyśmy tego“ – skwitowała.
Goście Światowego Stowarzyszenia Mediów Polonijnych mogli wziąć udział w jeszcze jednym koncercie – jubileuszowym – z okazji 30-lecia Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, podczas której wystąpili m.in. Halina Mlynková, Evelina Sašenko i Maciej Nerkowski.
Małgorzata Wojcieszyńska, Warszawa
Zdjęcia: Stano Stehlik