100 lat to poważny wiek, a tyle właśnie liczy polonistyka na Uniwersytecie Komeńskiego w Bratysławie. Jubileusz świętowano filmowo! Wisienką na torcie bowiem był koncert muzyki filmowej w wykonaniu Kwintetu Śląskich Kameralistów.
Filmowe rytmy
Podczas wieczoru 21 listopada w jednej z najpiękniejszych bratysławskich sal – Moyzesovej sieni – zabrzmiała muzyka pochodząca z różnych filmów, w większości polskich. Wśród zaprezentowanych utworów były m.in. polonez Wojciecha Kilara z filmu „Pan Tadeusz“, walc tegoż samego kompozytora z „Ziemi obiecanej“ czy niesamowite tango Carlosa Cardela z filmu „Zapach kobiety“.
Odznaczeni
Tego wieczoru w oficjalnych przemówieniach tak prof. Mariána Zouhara, dziekana Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Komeńskiego, jak i prof. Marii Dobríkovej, kierownik Katedry Filologii Słowiańskich na tymże wydziale, wyczuwalna była pewna nostalgia, szczególnie, gdy wspominano długoletnich pracowników Katedry, wspaniałych polonistów, tych, którzy już odeszli na zawsze, jak prof. Jozef Hvišč, oraz tych obecnych na uroczystości, jak prof. Marta Pančíková. Oboje otrzymali Złote Medale Uniwersytetu Komeńskiego, przyznane za zasługi na rzecz tejże uczelni.
Z kolei chargé d’affaires Ambasady Polskiej w Bratysławie Piotr Samerek wręczył wyróżnienie „Zasłużony dla polskiej kultury“ prof. Miloslavovi Vojtechovi.
Kiedyś 3, dziś 50 studentów!
„Dwanaści lat temu sytuacja na polonistyce nie była zbyt dobra. Na ostatnim roku studiowało tylko troje studentów“ – wspomina prof. Mária Dobríková, która na czele katedry Filologii Słowiańskich stoi od 15 lat. Dopiero nowy model studiów przyniósł dobre rozwiązania.
O co chodzi? „W Katedrze Filologii Słowiańskich studiuje się tak zwane małe języki słowiańskie, jak bułgarski, chorwacki, serbski, słoweński i polski“ – wyjaśnia , dodając, że nowością jest to, że na polonistyce można studiować po angielsku, co daje szansę studiowania języka polskiego obcokrajowcom.
„Zgłaszają się studenci nie tylko z bliska, na przykład w zeszłym roku kończył tu studia student z Turcji“ – opowiada profesor, podkreślając, że obecnie polonistyka liczy sobie najwięcej studentów – jest ich bowiem 50.
Polonistka dzięki Sienkiewiczowi
Z okazji jubileusz polonistyki odbyła się także międzynarodowa konferencja, w której udział wzięli poloniści (i nie tylko) z różnych stron Europy. Wydany został też liczący 395 stron tom, zawierający artykuły naukowe, dotyczące języka polskiego na tle innych języków słowiańskich, nauczania języka polskiego jako obcego itp.
Publikację otwiera artykuł prof. Marty Pančíkovej „Quo vadis, najstrarsza słowacka polonistyko?“. Co ciekawe, profesor Pančíková z językiem polskim związana jest już od 62 lat. „Polonistką jestem dzięki Sienkiewiczowi, ponieważ podczas ferii zimowych, kiedy napadało strasznie dużo śniegu, przeczytałam całą Trylogię“ – wspomina z uśmiechem profesor, która na studia polonistyczne trafiła przypadkowo, a znajomość dzieł Sienkiewicza jej w tym pomogła.
Nauczaniu języka polskiego na uniwersytecie Komeńskiego poświęciła 33 lata, pracowała też w Słowackiej Akademii Nauk, a także w Polsce. Spod jej skrzydeł wyszło około 200 studentów.
Polonistyka przepustką do dyplomacji?
Studentem, którz na polonistykę trafił przypadkiem, był te Marián Servatka, który marzył o studiach dziennikarskich. „Był rok 1970, w Czechosłowacji trwała normalizacja, a mój tato był więźniem politycznym“ – wspomina Servatka, który mimo że z łatwością zdał egzamin na wymarzone studia, nie dostał się na nie.
Zaproponowano mu wtedy studia filologii słowackiej i polskiej. „Nie znałem po polsku ani słowa, ale uspokajano mnie, że wszyscy startują od takiego poziomu“ – opisuje. Potem znajomość polskiego otworzyła mu drzwi do kariery dyplomatycznej – został pierwszym ambasadorem Słowacji w Polsce, zaraz po podziale Czechosłowacji w 1993 r.
Nie trzeba się uczyć polskiego?
„Dosyć często spotykamy się z przekonaniem, że języka polskiego nie trzeba się uczyć, bo przecież i tak się porozumiemy“ – mówi dr Bożena Kotuła, która obecnie prowadzi lektorat polskiego na Uniwersytcie Komeśnkiego. „I to prawda, bo, gdy uczyłam w Preszowie, nawet nie potrzebowałam znać słowackiego, by się porozumieć“ – wspomina i dodaje, że taka bliskość językowa przyspiesza proces nauczania.
„Ucząc studentów, mogę szybko przechodzić do kolejnych działań językowych, bo oni mnie rozumieją“ – argumentuje i dodaje, że gdy widzi niepewność na twarzach studentów, podpowiada im często, że łatwo mogą wydedukować o które słowo chodzi, bowiem np. w słowie gołąb w miejsce g – wstawić h, ą zastąpić u i wyjdzie holub.
„Jednak nie wszystko tak działa i wtedy napotykamy na fałszywych przyjaciół, czyli słowa, które brzmią tak samo lub podobnie, a znaczą zupełnie coś innego“ – opisuje i wymienia przykłady, jak kryminalista czy czerstwy.
Co zdradza Słowaków?
Z kolei polonistka dr Zuzana Obertová zwraca uwagę na trudności związane z wymową i istnieniem głosek nosowych w języku polskim ą i ę. „Z nimi jeszcze sobie radzimy, bo te na szczęście istnieją w słowackim, choć sobie tego nie uświadamiamy.
Poważniejszym problem stanowią głoski, które zdradzają nas i Polacy słyszą, że mówi do nich obcokrajowiec“ – tłumaczy Obertová i uściśla, że chodzi o twarde i miękkie: ś – sz, ć – cz, których Słowacy nie potrafią rozróżnić, a co za tym idzie prawidłowo wymówić.
Trzy europejskie polonistyki
A jak ocenia polonistykę na Uniwersytecie Komeńskiego jej wykładowczyni, pracująca tu w latach 2001 – 2007? „To był mój pierwszy lektorat, w Bratysławie uczyłam się, jak uczyć innych“ – wspomina dr Maria Magdalena Nowakowska, która potem uczyła także na uniwersytetach w Lublanie i Pradze.
„Z tych trzech zagranicznych polonistyk z tą bratysławską związałam się chyba najbardziej. Do dziś mam tu przyjaciół, chętnie tu wracam i współpracuję ze słowackim środowiskiem“ – opisuje i na głos się zastanawia: „Może to także tęsknota za młodością? Ale Bratysława na pewno jest i pozostanie w moim sercu na zawsze“.
Małgorzata Wojcieszyńska
Zdjęcia: Stano Stehlik