Kosmiczne elementy w tytułach książek: „Ufo nad Bratysławą” oraz „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki” to z pewnością coś co łączy pisarzy: Weronikę Gogolę i Łukasza Grzesiczaka. Co jeszcze łączy absolwentkę ukrainistyki i absolwenta bohemistyki?
O tym mogli się przekonać 21 listopada licznie przybyli do Instytutu Polskiego w Bratysławie. Tego wieczoru odbyło się kolejne spotkanie Klubu Polskiego z cyklu „Poznajmy się, proszę”, w ramach którego słowacka i polska publiczność mają okazję zapoznać się z Polakami mieszkający na Słowacji bądź ze Słowakami związanymi z Polską.
Drogi Weroniki Gogoli i Łukasza Grzesiczaka krzyżowały się ze Słowacją stopniowo. Oboje pochodzą z południowej Polski: Weronika – z Małopolski, Łukasz – ze Śląska. Oboje studiowali na Uniwersytecie Jagiellońskim. Z czasem życie ich zaprowadziło do Bratysławy.
Dziś Weronika mieszka tu wraz z rodziną, tworzy, publikuje także felietony w słowackim Denníku N. Z kolei Łukasz otrzymał tu niegdyś stypendium w Słowackiej Akademii Nauk i miał okazję lepiej poznać Słowację. Obecnie pracuje jako dziennikarz w polskich mediach, a poza Czechami często zajmuje się też tematyką słowacką.
Dlaczego tematem ich książek stała się Słowacja? Jak powiedziała Weronika, ważne jest, by poznać swoich sąsiadów. Słowacja znajduje się raczej na marginesie zainteresowania polskich mediów, a ciekawość wzbudza dopiero wtedy, gdy coś tu się wydarzy: morderstwo dziennikarza, zamach na premiera, czy wybory.
Dlatego ważne są informacje, w których uda się uchwycić wpływ przeszłości kraju na jego teraźniejszość, przybliżyć różne historie ilustrujące stosunek do własnego narodu czy specyficzne pierwiastki kultury. Podkreśliła to w swoim słowie wstępnym na początku spotkania również dyrektorka Instytutu Polskiego Agnieszka Kwiatkowska, dla której obie książki były źródłem informacji przed podjęciem pracy w Bratysławie.
W trakcie rozmowy autorzy wspomnieli też różne opinie, które usłyszeli na temat swoich książek. Do Weroniki dochodziły także głosy jej słowackich czytelników, ponieważ jej książka ukazała się także w słowackim przekładzie. Celem Łukasza było zmotywowanie polskich czytelników do wyjazdu na Słowację – dlatego w książce wymienia miejsca, które warto odwiedzić.
Oboje autorzy przyznali, że czytelnicy zarzucili im, iż poświęcili zbyt dużo miejsca na politykę, ale uznali, że trudno zrozumieć ducha kraju, pomijając wątki polityczne. Ciekawe były także słowa Łukasza, w których porównywał pracę nad książką z działalnością dziennikarską. Jak stwierdził – gdyby wiedział, ile pracy wiąże się z napisaniem książki, w ogóle by się na to nie zdecydował.
Rozmowę z autorami umiejętnie przeprowadziła Małgorzata Wojcieszyńska, a o muzyczną oprawę zadbał autor niniejszej relacji. Goście kreślili humorystyczne sytuacje, ale także wypowiadali się na tematy poważne, przez cały czas utrzymując uwagę widzów. Kiedy przyszedł czas na pytania publiczności, zapytano Weronikę o jej pozytywne i negatywne zaskoczenia na Słowacji.
Autorka odpowiedziała, że Słowacy bardziej cieszą się życiem codziennym, o czym świadczy słowo „užívať si”, które nie ma polskiego odpowiednika, a ich podejście do życia jest nieco południowe. Negatywnym obrazem Słowacji jest rozbity asfalt, ponieważ Słowacja, w porównaniu z Polską, znacznie gorzej wykorzystuje swój potencjał i zaniedbuje infrastrukturę.
Zdradziła w ten sposób, że jedna z roboczych wersji tytułu jej książki brzmiała „Republika rozbitego asfaltu” i nie wykluczyła, że do tego tematu jeszcze powróci. Na koniec podsumowała: „Dzieli nas frustracja z powodu asfaltu i radość z langosza”.
Marián Hamada
Zdjęcia: Stano Stehlik
Projekt został zrealizowany z finansowym wsparciem Funduszu wspierającego kulturę mniejszości narodowych