ROZMOWY Z NINĄ
Muszę przyznać, że ostatnie tygodnie były bardzo burzliwe! Przeżyłam pobyt w szpitalu, miałam na sobie maskę tlenową oraz nieprzyjemny wenflon w żyle. Wszystko skończyło się dobrze i mimo że nie pamiętam szczegółów, moja mama zapisała wszystkie wydarzenia związane z tą moją „przygodą“. Możecie się o tym przekonać, czytając jej refleksje.
Z jacuzzi do szpitala
Kilka tygodni temu, kiedy Ninka kąpała się w jacuzzi, dostała ciężkiego ataku epilepsji. Mąż, który wciąż jej pilnował, chciał jej pomóc. Okazało się, że zdążyła wypić dużą ilość wody, która dostała się do jej płuc. Połączenie drgawek i wody spowodowało zatrzymanie oddechu.
Wezwaliśmy pogotowie, które przyjechało po 5 minutach. Lekarz podłączył jej tlen, ale to niestety nie pomogło. Musieliśmy jechać do szpitala. Robo pojechał z Niną karetką, ja spakowałam rzeczy, wsiadłam do samochodu i ruszyłam za nimi.
Tysiące pytań
Na pogotowiu saturacja tylko nieznacznie wzrosła, a wyniki prześwietlenia wykazały, że Nina wchłonęła zbyt dużo wody, aby wrócić do domu. Groziło jej zapalenie płuc. Strach na naszych twarzach mówił sam za siebie. Pytania bez odpowiedzi bombardowały nasze myśli. Kto się nią tam zajmie? Jak zatrzymają ją w łóżku? Jak powstrzymają ją przed zerwaniem kroplówki? Kto ją będzie trzymał, gdy będzie miała atak? Kto ją nakarmi?
Zgodnie z prawem Nina jest już osobą pełnoletnią i musi być hospitalizowana na oddziale dla dorosłych. Ale ludzie tacy jak ona na zawsze pozostaną zależni od innych. Nigdy nie będą w stanie same o siebie zadbać, na zawsze pozostaną bezbronni i czyści.
Pokój z widokiem
W szpitalu w bratysławskiej dzielnicy Ružinov spotkaliśmy się ze zrozumieniem, życzliwością i dużą empatią. Już na izbie przyjęć podeszli do Ninki i do nas z delikatnością i wrażliwością. Życzliwe spojrzenia ukoiły nasze przerażone myśli. Dostaliśmy osobny pokój na oddziale pulmonologicznym, gdzie mieliśmy łazienkę i toaletę, trzy regulowane łóżka i widok na park.
W nocy na zmianę pilnowaliśmy Ninki, która postawiła sobie za cel wyjęcie kaniuli z żyły i zdjęcie maski tlenowej. Rano po wizycie naszej pani doktor mieliśmy wrażenie, że jest ona osobą bliską, zainteresowaną pomocą Nince i nam. Jej podejście było wysoce profesjonalne, a jednocześnie ludzkie. Poczucie bezpieczeństwa, które stwarzała lekarka swoim zachowaniem, znacznie ułatwiło nam pobyt na oddziale.
Rozumiała nas, okazywała szacunek i podziw. My jej także – dziękujemy pani doktor Pavle Bukonovej! Pielęgniarki, sanitariuszki i ekipa sprzątająca – wszyscy byli niezwykle mili i życzliwi. Może zakończę banalnie, ale dla autystycznego dziecka to był wspaniały prezent: mimo że w menu śniadaniowym nie było parówek, Ninka je dostała!
Ewa Sipos
Zdjęcia: Ewa Sipos